Autorzy (i autorki) odwalili kawał dobrej roboty, żebyśmy mogli poznać fenomen polskiej ilustracji dla dzieci we wszystkich jej odmianach. Jest na co popatrzeć, jest też co poczytać. Po lekturze (lub choć dokładnym obejrzeniu reprodukcji) nikt raczej nie powie, że ilustrowanie książek to zajęcie banalne czy podlejszy gatunek sztuki niż malarstwo sztalugowe czy grafika warsztatowa. Że nie wspomnę o wpływie takich ilustracji na gust młodych czytelników.
Jedna mała uwaga - wolałabym mniej tekstu, za to większą czcionką. Oko mi się męczyło. Przez to jedna gwiazdka mniej.
Naprawdę piękny album, starannie wydany i bardzo przekrojowy. Z przyjemnością się czyta, a w zasadzie ogląda. Jest tylko jedna wada z mojej perspektywy jako krótkowidza, czyli b. małe podpisy tytułów książek, z których pochodzą te ilustracje. Męcząca był konieczność zdejmowania okularów, żeby je odczytać i ponowne zakładanie, aby obejrzeć i odczytać resztę. Progresja w moich szkłach tego nie ogarnęła.