Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Władimir Britaniszski
Znany jako: Władimir Lwowicz...Znany jako: Władimir Lwowicz Britaniszski, Владимир Львович Британишский
1
6,5/10
Pisze książki: poezja, czasopisma
Urodzony: 16.07.1933Zmarły: 24.12.2015
Rosyjski poeta, prozaik, tłumacz i eseista.
6,5/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Krzyk duszy Władimir Britaniszski
6,5
Niełatwą jest sztuką zejście do głębin czasu, do pokładów pamięci w których jeszcze nie odnaleziono śladów ludzi. Po takim niezaludnionym świecie buszują jedynie żywioły i wydaje mi się, że lekkość z jaką Władimir Britaniszski łączy skojarzenia w tym "przedpotopowym" przestworzu jest warta uwagi a nawet więcej. Można poświęcić jej kilka zdań bez obawy, że nieantropocentryczne rozważania doprowadzą do jakichkolwiek bluźnierstw na temat roli człowieka na ziemi. Kto przecież by umiał tak wytrwale chodzić po śladach Syberii, jakby to było jakieś prehistoryczne zwierzę? A kto by na dodatek chciał te magiczne tropy przekładać na język osobistych rodzinnych tragedii? Rosyjski poeta posiadł umiejętność pisania o słowach niewystępujących w oficjalnym języku. To wielka sztuka, tym bardziej, że jego żywioły zostały zmuszone do wycofania się w najdalsze bezludne rejony. Wypada z tego czerpać, póki te tajemne siły nie skryły się głęboko tam, skąd kiedyś przyszły.
Kolejne teorie dorzucane do genezy zła są przeze mnie zawsze mile widziane, a tym bardziej rola piękna w potrzebie zbawiania złego świata. Można w tym wypadku użyć krwawego XX wieku jako probierza cierpienia, trzeba też dodać fotografię po tragicznie zmarłej babce. Rzeczywistość smutną przyda się wtedy zamienić na beznadziejną a wtedy wszystko co pozostaje, przeistacza się w krystalicznie czyste i dobre elementy poetyckich sztuczek. Stąd już blisko do nieba, krwawiące rany świadomości już tak nie bolą, nawet pomimo braku końca historii, która uwielbia się powtarzać. A my znajdujemy się wtedy w pokoju rodziców, z którego wyciągamy skarby jakby w wnętrza siebie samego. W taki sposób wyrazić przeżycia człowieka umie tylko Władimir Britaniszski.
Za jego życia krzyki sumienia jeszcze nie ucichły, zbyt wiele się wydarzyło, aby ludzkość mogła spokojnie odetchnąć i zapomnieć o przeszłości. Ten rozpięty pomiędzy Wschodem a Zachodem poeta zachowuje się jak twórca biografii ludzi związanych konwencją czasów, w których się urodzili. Puszkin, Błok, Bieły, podwórka opisywanych przez nich kamienic i tajemnicze obowiązki, zawsze wynikające z potrzeby zatajenia czegoś ważnego. Jeśli ktoś czerpie radość z czytania i na dodatek potrafi sobie wyobrazić Atlantydę poezji, ten z pewnością się nie zawiedzie. W świecie fantazji każdy z nas może dokonać zakrzywienia czasoprzestrzeni i nie poniesie przy tym żadnych konsekwencji. Może się przy tym nauczyć wyławiania z pamięci tych, którzy w niej zatonęli wieki temu.
"Krzyk duszy" przypomina o tym, że pamięć jest grząska. Jednocześnie zawarte w nim słowa o formach idealnych napawają nadzieją na lepsze kształty, ulepione z trwalszego materiału w przyszłości. I co z tego? Pisze Britaniszski. Wieczność i tak pozostanie na to wszystko obojętna a my staniemy się ofiarami przemijania. Pesymizm zamieniający każde skojarzenie w proch. Czas jest bezwzględny, aż dziw że zostaje nieco przestrzeni na wywleczenie istoty człowieczeństwa. Mimo wszystko czuję na plecach dojrzały wzrok tego poety, z rozsypanych informacji pozwala on na ułożenie złudzeń. Co nam pozostało? Czego się możemy spodziewać po postępującej starości? Chyba już tylko zrozumienia przez siebie upływu czasu.