Nauka latania Marek Szydlak 7,4
ocenił(a) na 526 tyg. temu Opowieść o tym, jak to marzycielstwo, naiwność, głupota, brak logiki i krytycznego myślenia doprowadzają do tragedii. To opowieść o bolesnym upadku wielkomiejskiego stylu życia w zderzeniu z wiejskim zabobonem, ograniczeniem i ciasnotą umysłów.
Kuba ma 33 lata. Po śmierci swojego partnera, sprzedaje mieszkanie i "ucieka" na wieś, do domu matki. Z tego, jak się zachowuje, co myśli i mówi wywnioskować można, że w Warszawie żył niby w tęczowej bańce mydlanej: wszystko mu się układało, miał to, czego chciał, partner był księciem z bajki, a ludzie się im kłaniali i rzucali im kwiaty pod nogi...
Kuba, przekraczając progi wsi, prawdopodobnie łudził się, że jego czarodziejska różdżka marzyciela nadal będzie działać i wystarczy nią machnąć, a wszyscy będą dokoła niego skakać. Jednak czar prysł. Chłopak wkroczył w świat katolickiej wiejskiej hipokryzji i zabobonu, sąsiedzkiej ciekawości, zazdrości i zawiści, plotek i ciągłej obserwacji. Był obcym z miasta, który nie wiadomo po co przybył. Kuba popełnił podstawowy błąd - zapomniał, że na takiej wsi, gdzie psy dupami szczekają, a kury na grzędach przerzucają paciorki różańców nie istnieje zjawisko wielkomiejskiej anonimowości tłumu. Spotkania z Adamem osłabiły czujność Kuby i doprowadziły do katastrofy: odkrycia jego tożsamości. Zaczęły się izolacja i ataki. Upór i zacięcie Kuby doprowadzają do końcowej tragedii. Nawet wtedy, kiedy wraz z Adamem u boku wkracza na pasterkę do kościoła, kieruje się jakimiś wyśnionymi i odrealnionymi marzeniami. Łudzi się tym, że czas Wigilii i pasterki zmienia ludzi, że wieśniacy przyjmą ich z uśmiechami i otwartymi ramionami. Niestety, nawet w takim czasie zobaczył ich nienawiść, wrogość, zawziętość, niechęć i szyderstwo. Powoli budowane stosy ofiarne zaczynają płonąć. Wychodzą z pasterki jeszcze przed jej zakończeniem, lecz ich tragedia już się dokonała.
Podobnie jak w poprzedniej powieści wadą, która wręcz rzuca się w oczy i razi niezmiernie, jest stereotypowa konstrukcja bohatera. Pomimo tego, że Jakub ma 33 lata, zachowuje się jak 16 letni Bartek z poprzedniej powieści. Do szpiku kości jest naiwny i niedojrzały, za grosz nie posiada krytyki wobec siebie i innych, nastawiony jest ciągle na to, że inni padają przed nim na kolana. Można nawet stwierdzić, że powieściowy Kuba to tamten Bartek, który dorósł, ale nic a nic się nie zmienił.