Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bartłomiej Ludwisiak
4
6,7/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
120 przeczytało książki autora
92 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Gdański smak whiskey Bartłomiej Ludwisiak
6,0
Whiskey to trunek szlachetny i wyrafinowany, ale w wydaniu Bartłomieja Ludwiczaka, niestety, trąci zgniłą beczką i stęchłym słodem. Chwyt marketingowy w postaci ładnej okładki i chwytliwego tytułu zadziałał, ale tylko do momentu, dopóki nie zaczęłam czytać tego rzekomo „wciągającego kryminału zanurzonego w klimacie tętniących gwarem gdańskich pubów”- tak obiecuje wydawca.
W „Gdańskim smaku whiskey” nie ma ani smaku whiskey, ani klimatu Gdańska. Bohater przesiaduje co prawda kilka razy w małych klimatycznych pubach na Starym Mieście, ale nic z tego nie wynika. Wzmianki o kilku dzielnicach miasta i nazwy ulic to za mało, żeby stworzyć klimat. A przy okazji- jeśli pisze się o jakimś mieście to trzeba sprawdzić, jak odmienia się nazwy ulic (ulica Ogarna, na ulicy Ogarnej- to przymiotnik!).
No właśnie, język tej książki to pierwsza rzecz, która psuje jakikolwiek efekt. Drewniany (jak beczka na alkohol),sztuczny, przypominający szkolne poprawne wypracowanie. Każdy bohater, bez względu na płeć, pochodzenie, czy zawód mówi takim samym językiem. Okrąglutkie zdanka, w których emocji jest tyle, ile w opowieściach Koła Gospodyń przy wyrabianiu ciasta na pierogi. Wszyscy określani są jako Pan lub Pani, co daje komiczny efekt. Pan Bruno (główny bohater) nawet w myślach nazywa swoją sekretarkę Panią Kasią, a zleceniodawczynię Panią Sonią. Jego przyjaciel, opowiadając mu o jakiejś sprawie kryminalnej sprzed lat, używa języka wzorowego licealisty, a inni policjanci wyrażają się wyjątkowo elegancko. My w Gdańsku widocznie tak mamy!
Drugi zgrzyt to fabuła. Jakoś się nie klei i to w wielu momentach. Wiele rzeczy dzieje się dzięki cudownym zbiegom okoliczności- Pan Bruno przypadkiem spotyka na drodze zmokniętą Panią Sonię i jej Pana męża, którzy za chwilę okażą się osobami zamieszanymi w dochodzenie prowadzone przez jego zaginionego przyjaciela. Ledwie co poznana kobieta zwierza mu się ze swoich przeżyć i opowiada prawie cały życiorys (ale robi to bardzo poprawną polszczyzną),a upiornie wyglądający facet okazuje się być nie wiadomo kim, bo jakoś chyba tego nie wyjaśniono w zakończeniu.
Zalety tej książki? Mała objętość, ładna okładka i zgrabny tytuł. To tyle. Temu panu już podziękuję, a co do whiskey to w barku mojego męża są na pewno lepsze gatunki. Ten albo zwietrzał, albo jest podróbką. Nie polecam.
Zachód słońca nad klifem Bartłomiej Ludwisiak
7,5
Co za toporny język, jakby że szkolnego wypracowania. Kryminalnie sciense fiction, niezwykle zawikłane wątki. Poza tym strasznie seksistowskie, wszystkie znajome Bruna, "byłego policjanta Bruna"😏, są nieziemsko piękne i tylko marzą, żeby dogadzać jego kulinarnym gustom. Zaskakujący high life, czy Bruno to James Bond na miarę naszych możliwości? Jest to wszystko tak sztuczne, że aż przyjemnie się czyta. Śledzenie tych wszystkich "perełek" - sama radość.