Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant29
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dominike Stanton
Znana jako: Domo
4
5,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,6/10średnia ocena książek autora
104 przeczytało książki autora
104 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
DC Horror Presents: The Conjuring: The Lover #5
Dominike Stanton, Garry Brown
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2021
Dom szeptów, tom 1: Moc podzielona
Nalo Hopkinson, Dominike Stanton
5,2 z 38 ocen
79 czytelników 7 opinii
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Dom szeptów, tom 1: Moc podzielona Nalo Hopkinson
5,2
To jest kara za zamawianie preorderów, przed upewnieniem się, że fabułą jest spoko. Tutaj nie jest.
Jest sobie Erzulie i jest z panteonu szamańskiego i gdyby nie fakt, że jest ich więcej, to byłabym zniesmaczona doszczętnie zachowaniem jej pierwszego wcielenia. Niby to bogini miłości, a zachowuje się jak rubaszna gruba ciotka Karyna. Ma jakieś moce, ale jak już trafia do Śnienia to nie umie ich używać, bo 'odcina to jej kontakt z wiernymi'. Sranie-banie. Dlaczego tam trafia i po co? Nie pytajcie, konsumujcie produkt dalej. Towarzyszy jej w tej wyprawie Wój Poniedziałek, Szampacośtam i kilka postaci ze Śnienia. Nic i nikt, kto by mnie zainteresował.
Jest też parka w ludzkim świecie, która traci duszę i łapie coś, co jest zespołem Cotarda - czytałam, straszna rzecz, przy ciężkiej depresji człowiekowi wydaje się, że jest martwy i że jest uwięziony w rozkładającym się ciele. To, co mi tu przy tych dwóch pokazali, taką chorobą NIE JEST. To wymysł, żeby zabrzmiało straszno, takie pierdolety, aby nadać powagę sytuacji, kiedy gubisz duszę. I gdyby to był prawdziwy Cotard, to nikt z żarażonych niemiałby nawiet siły wstać z wyra, a gdzie dopiero wyjść z domu, ale tu? Luz-blues, żyją se tak... bezdepresyjnie...
I ja nie mam nic przeciw parytetom par, ale z tych dwóch lesbijek zrobili niezrównoważoną psychicznie zarażaczkę ludzi oraz ciamajdowatą dupodajkę (bo nic, poza robieniem dobrze partnerce, w tym tomie nie robi). W ich historii nie czuję ani krzty uczucia ani miłości i to może dlatego, że ta pieprzona Erzulie siedzi na dupsku gdzieś, cholera wie gdzie?!
Jeszcze jest więcej postaci, jeszcze dwa dalsze tomy, pewnie nowa fabuła, ale doczytanie do końca tak rozeźliło mnie i tak wymęczyło, że już mi się nie chce. Pomyślicie sobie zatem - może kreska jest ładna. Wszak okładki są zrobione ślicznie i nie wiem, kto je robił, ale należy tutaj porządnie zaklaskać. Bo to jedyny plus. W środku traficie na krzykliwą kolorowość jarmarczną. Proporcje postaci są zaburzone, nienaturalność wyglądu dotyczy w dużej mierze ludzi, bóstwom (wszak zmiennokształtnym) odpuszczam. Tła pomieszczeń uproszczone do minimum, a tła wydarzeń jednopaletowe.
Pech chciał, że mam kolejne dwa tomy, ale szczęście mówi - kartkuj! - no i przekartkowałam i wiecie co? WCALE NIE JEST LEPIEJ! Powiem więcej, im dalej, tym bardziej historia jest pojebana, chaotyczna, nic niewnosząca. Reklamują się Sandmanem, Gaimanem, ale mają z nim tyle wspólnego, co Władca Pierścieni z tym serialowym wysrywem od Amazona. Żałuję, żałuję kupna i szkoda mi poświęcać czas na tom drugi. Zdecydowanie odradzam.
Dom szeptów, tom 1: Moc podzielona Nalo Hopkinson
5,2
Okołosandmanowe serie rozpoczęły się na dobre. Na start dostaliśmy krótki wstępniak, czyli „Sandman Uniwersum”, który zarysowywał poszczególne wątki mające być kontynuowane w czterech osobnych cyklach. Pierwszy z nich, „Śnienie”, pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie i zaostrzył apetyt na więcej. Teraz przyszedł czas na drugi. „Dom Szeptów” z samym „Sandmanem” powiązany jest raczej luźno, ale przecież nie stoi to na przeszkodzie, by komiks sam w sobie był udany. Sprawdźmy czy twórcom udało się zaprezentować opowieść potrafiącą zainteresować czytelnika.
W trakcie zabawy w głuchy telefon cztery dziewczyny przywołują przypadkiem duchową zarazę. Jej skutkiem jest wysłanie dusz ofiar wprost do Śnienia, podczas gdy na Ziemi pozostają skorupy bez duszy. Zaraza się rozprzestrzenia, tymczasem dom bogini miłości, wielbionej przez wyznawców voodoo Erzulie Fredy Dahomey, zostaje z niewiadomych przyczyn przeniesiony przez tajemniczą szczelinę prosto do Krainy Snów. Przywrócenie porządku będzie bardzo trudne, ale od powodzenia tego przedsięwzięcia zależeć może powrót wyrwanych z ciał dusz do pierwotnych naczyń.
Jak widać już po blurbie, fabuła „Domu Szeptów” bazuje na motywach voodoo. Powszechnie wiadomo, ze jest to religia ze wszech miar specyficzna oraz enigmatyczna – jestem w stanie wyobrazić sobie, że już na samym wstępie niektórzy odbiorcy będę nieco skonfudowani zaprezentowaną tu liczbą bóstw i różnych rytuałów. A trzeba uczciwie przyznać, że nie wszystko jest przedstawione odpowiednio jasno, by zainteresować. Nalo Hopkinson próbuje ująć wszystko w przystępne ramy, ale nie potrafi sprostać wyzwaniu i na znacznej przestrzeni albumu zawodzi na kilku różnych płaszczyznach.
„Moc podzielona” jest przede wszystkim bardzo chaotyczna. Główna linia fabularna jest rozwodniona na kilka mało angażujących wątków. Większości z nich brakuje dramaturgii, a to dosyć poważna wada w komiksie, było nie było, rozrywkowym. Autorce trzeba oddać – stara się jak może. Wprowadziła na scenę nowych bohaterów, co miało być powiewem świeżości i pewnym oderwaniem od postaci już fanom znanych. Żeby taki manewr zadziałał, nowi protagoniści muszą być jednak w jakikolwiek sposób interesujący, a tak niestety nie jest – dwie główne ludzkie bohaterki wyróżniają się chyba tylko tym, że są homoseksualne, poza tym mają w sobie tyle charyzmy co kot napłakał. Zostawmy jednak na boku kwestię LGBT (bo choć widać, że scenarzystka kładzie na nią duży nacisk, to nie ma to jednak większego znaczenia dla samej fabuły, to dodatek, czy jak kto woli, ozdobnik),ale postacie są zwyczajnie nudne. W ich perypetiach nie czuć emocji. Zagrożenie niby jest wszechobecne, ale wiarygodność emocjonalna protagonistów leży i kwiczy. Bardzo trudno było mi przejąć się losem którejkolwiek z postaci, co nie świadczy najlepiej o strukturze tej opowieści.
Dosyć wyraźnie czuć w „Mocy podzielonej” nawiązania do twórczości Neila Gaimana, ale tej książkowej, spod znaku „Amerykańskich Bogów”. Idea czerpania mocy i energii życiowej przez Bogów ze swoich wyznawców i zależna od wiary tych drugich otrzymana siła jest cechą charakterystyczną tej słynnej powieści. Hopkinson adaptuje ją na karty swojego komiksu i wykorzystuje ten motyw dosyć sprawnie, co nie zmienia faktu, że jest on dość odtwórczy. Na pewną uwagę zasługuje z kolei autorski pomysł, wedle którego świat pustoszony jest przez duchową epidemię, skutkującą porzuceniem ciał przez dusze, czyli nic innego jak wariacja na temat zombie. Jakkolwiek wątek jest prowadzony bardzo chaotycznie, to sama zawarta w nim myśl przewodnia jest interesująca.
Całość narysowana jest sprawną ręką – to widać na pierwszy rzut oka. Na niektórych planszach, przynajmniej jak na mój gust, robi się jednak zbyt jaskrawo, krzykliwie i jarmarcznie, ale też taka bywa często warstwa wierzchnia voodoo i związana z tymi wierzeniami otoczka. Osobiście wolę nieco bardziej stonowany styl, a gdy już mówimy o wizualnej ekstrawagancji, trafiają do mnie odjazdy zupełnie innego typu. Jednak co kto lubi – fuszerki tu na pewno nie ma, po prostu ilustracje nie trafią do każdego odbiorcy.
Drugi cykl rozpoczęty w ramach projektu „Sandman Uniwersum” nieco studzi mój entuzjazm odnośnie całej inicjatywy. Jest to album wyraźnie słabszy od „Ścieżek i wpływów”, czyli pierwszej odsłony „Śnienia”, co więcej kierunek w jakim zmierza fabuła raczej nie sprawi, że charakter całości ulegnie nagle jakiejś znaczącej zmianie. Pożyjemy, zobaczymy, na tę chwilę wydaje się jednak, że ta konkretna seria będzie raczej zapychaczem Sandmanowego świata.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2020/03/dom-szeptow-tom-1-moc-podzielona.html
oraz na łamach serwisu Arena Horror - http://arenahorror.pl/ARENA_HORROR/komiksy/dom_szeptow_moc_podzielona.HTML