Syberyjskie peregrynacje Bolesław Włodarczyk 6,8

ocenił(a) na 74 lata temu Mała Minusa - niewielka miejscowość w Kraju Krasnojarskim. Można ją obejrzeć sobie w Google Earth. Ulice Sowiecka i Lenina (!),drewniane domki, jedna nieduża cerkiew pomalowana na niebiesko. To tam stał Diet Dom, sierociniec, który na wiele lat stał się domem Bolesława Włodarczyka. Włodarczyk jako trzyletnie dziecko został, tak jak pozostali członkowie jego rodziny, uznany za "wroga ludu". Wraz z rodzicami i starszym rodzeństwem trafił do sowieckiego łagru, a następnie do sierocińca w Małej Minusie.
Diet Dom był nietypowym sierocińcem, przeznaczonym dla dzieci polskich. Stał się swoistą enklawą wśród sowietyzujących placówek, wpajających podopiecznym kult Stalina. Mimo wszystko jednak, dzieci żyjące tam czuły się oderwane od Ojczyzny. Wkrótce w sercu chłopca pojawiło się ogromne pragnienie, by poznać swoją przeszłość. Problemem była nawet jego prawdziwa data urodzenia.
Tęsknota za korzeniami, za przynależnością - to motyw przewijający się w opowieści pana Bolesława. Narrator opowieści przywiązuje ogromną wagę do pochodzenia i ojczyzny. Podkreśla ich rolę w kształtowaniu osobowości i świadomości, stają się wręcz wyznacznikiem kierującym życiem ludzkim.
Pan Bolesław, tak jak wielu dawnych zesłańców i Kresowiaków, sprawia wrażenie kogoś, kto wiecznie poszukuje. Na ziemi sowieckiej tęsknił za Polską, z kolei w Polsce - nowej, powojennej, z innymi granicami - miał poczucie, że to wciąż nie ta sama ojczyzna. Żadna z tych wędrówek nie przynosi ostatecznego ukojenia, ale też każda jest spełnieniem tęsknoty. Stąd nieustanne peregrynacje - z ZSRR do Polski, z Polski na Syberię, potem na tereny obecnej Białorusi, gdzie niegdyś żyli Włodarczykowie. .
Ogromną zaletą książki jest styl, w jakim swoją opowieść snuje pan Bolesław: wartki, gdzieniegdzie zabawny, pełnokrwisty. Spisujący historię redaktor nie przytłacza swojego rozmówcy, usuwa się w cień - i tak powinno być.
Ponoć co piąty mieszkaniec Syberii ma polskie pochodzenie. Mówią o sobie "Sybiracy", bo nie czują się do końca ani Polakami, ani Rosjanami. Naprawdę warto dowiedzieć się czegoś więcej o tych niezwykłych ludziach.