Najnowsze artykuły
- ArtykułyJesienne Targi Książki – bezpłatne wydarzenie dla czytelników już od 20 do 22 września w WarszawieLubimyCzytać3
- ArtykułyPoziom czytelnictwa w Polsce: jak wypadamy na tle Europy? Jedna rzecz nas wyróżniaAnna Sierant31
- ArtykułyCzytelnicza rewolucja, czyli jak „Szkoła Szpiegów“ zastawiła pułapkę na dzieciakiLubimyCzytać1
- Artykuły„Zmierzch” powraca, a Mickiewicz się zakochujeAnna Sierant4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hermann Burger
Źródło: alchetron.com
1
6,8/10
Pisze książki: literatura piękna, czasopisma
Urodzony: 10.07.1942Zmarły: 28.02.1989
Szwajcarski pisarz i literaturoznawca.
Tworzył w języku niemieckim, wykładał m.in. poetykę na uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem. Jego twórczość to iluzoryczna proza obfitująca w zaskakujące porównania i skojarzenia, oparta na założeniu, że proces tworzenia i proces odbioru dzieła powinien być formą terapii. Opublikował zbiory opowiadań Bork (1970),Diabelli (1979),powieść Die Künstliche Mutter (1982),ponadto eseje - m.in. studium o samobójstwie jako motywie literackim.
Tworzył w języku niemieckim, wykładał m.in. poetykę na uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem. Jego twórczość to iluzoryczna proza obfitująca w zaskakujące porównania i skojarzenia, oparta na założeniu, że proces tworzenia i proces odbioru dzieła powinien być formą terapii. Opublikował zbiory opowiadań Bork (1970),Diabelli (1979),powieść Die Künstliche Mutter (1982),ponadto eseje - m.in. studium o samobójstwie jako motywie literackim.
6,8/10średnia ocena książek autora
33 przeczytało książki autora
24 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Literatura na świecie 11-12/1991 (244-245)
Hermann Burger, Max Frisch
0,0 z ocen
5 czytelników 0 opinii
1991
Najnowsze opinie o książkach autora
Diabelli i inne pisma do dyrekcji Hermann Burger
6,8
Te cztery tragikomiczne opowiadanka mówią więcej i dosadniej o udręce ludzkiej egzystencji niż niejedno uznane, napompowane patosem arcydzieło. Patos zostaje tu zresztą przez Burgera bezlitośnie obśmiany, a jego pustka kompromitująco obnażona. Bo „Diabelli” to literackie kuriozum złożone ze zdań o barokowym przepychu, nadbogatych tak w szczegół, jak i w językowe ornamenty. I tym dosadniej oznajmia autor, że pod przepychem zieje bezdenna otchłań.
Nieszczęśni autorzy pomieszczonych tu listów, niepotrafiący ukryć poczucia wyższości i własnej racji, bezczelnie wyglądającego zza parawanu służalczych sformułowań, w końcu i tak przekonują się, że ich zaawansowane studia w dziedzinach nieco może peryferyjnych, podobnie jak Bouvardowi i Pecuchetowi, nie przyniosły niczego poza zawodem, nie zdołały nadać życiu sensu.
Można oczywiście nie podzielać skrajnie pesymistycznych zapatrywań Burgera, cierpiącego na depresję. Ale warto się z nimi zapoznać, szczególnie że obok egzystencjalnych rozterek, które nie każdego muszą zajmować, znaleźć tu można bardziej powierzchowne wymiary immanentnego ludzkiego rozedrgania, opisane z rzadkim smakiem i nieodparcie przy tym śmieszne, nawet jeśli iście wisielczym humorem.
Diabelli i inne pisma do dyrekcji Hermann Burger
6,8
NAPISAĆ LIST ZA WSZELKĄ CENĘ
Po raz drugi w niedługim czasie spotykam na swojej czytelniczej drodze pisarza szwajcarskiego – i trudno oprzeć się wrażeniu, że nad jego prozą unosi się takie samo suicydalne odium. Pisarz, o którym mowa – Hermann Burger (1942-1989) zakończył bowiem życie przedwcześnie, zażywając garść środków nasennych. Co ciekawe, miało to miejsce 28 lutego 1989 roku, czyli trochę ponad dwa tygodnie po tajemniczej śmierci Thomasa Bernarda (1931-1989),który był dla Burgera źródłem inspiracji, Szwajcar nazywał go wprost „nauczycielem w dziedzinie prozy”. Hermann Burger był osobliwą postacią, z jednej strony poważny nauczyciel akademicki, doktor literaturoznawstwa na Politechnice Zuryskiej, z drugiej zaś – oryginalny pisarz o wyjątkowym idiomie, budzący skrajne reakcje krytyki literackiej. Od zachwytów aż po opinię pewnego krytyka z Frankfurter Allgemeine Zeitung: „Burger nie jest pisarzem czy filozofem, jest piszącym czytelnikiem…, kimś, kto istotnie posiada szczególne umiejętności artykulacyjne, lecz potrafi z ich pomocą przepisywać jedynie swoje doświadczenia czytelnicze”.
Rzeczywiście, obcowanie z prozą opublikowaną w książce „Diabelli oraz inne pisma do dyrekcji” (jedynym, jak dotąd przekładzie Burgera na język polski),można zaliczyć w poczet osobliwych doświadczeń literackich. Czytelnik ma okazję zapoznać się z czterema tragikomicznymi opowiadaniami, napisanymi w formie listów, skierowanych do różnych tzw. wyższych instancji. Nadawcami owych listów są kolejno: kandydat na pomocnika orkiestry, prestidigitator kończący karierę, asystent tajemniczego „tanatozofa” oraz nocny portier-inwalida. Jak widać, są to przedstawiciele dość niecodziennych zawodów. Jak słusznie zauważa w posłowiu tłumacz książki, Jacek Stanisław Buras: „(…) to ludzie rozerwani, chorobliwie nadwrażliwi, opętani jakąś na ogół absurdalną misją, często na pograniczu obłędu. Są typowymi outsiderami, przeważnie z racji wykonywanego zawodu, ludźmi o wybujałej ambicji, na swój sposób nawet genialnymi, ale zarazem zbyt słabymi, aby unieść ciężar własnych, na ogół dziwacznych i skrajnych zamierzeń. Są, co charakterystyczne, chorzy bardziej niż otaczający ich, niewątpliwie również chory świat, zarazem praprzyczyna ich choroby”. Proza Burgera to niewątpliwie oddanie głosu podmiotom słabym, niepotrzebnym, wykluczonym. Bohaterowie piszą swoje listy, prowadząc w nich wywody, perorują chcąc udowodnić swoje racje. Książka „Diabelli i inne pisma do dyrekcji” mogłaby być zatem powieścią epistolarną. Ale nią nie jest, co najwyżej połowicznie. Wymowny jest fakt braku odpowiedzi, milczenia drugiej strony, w domyśle – nieistnienia adresata. Trudno oprzeć się wrażeniu, że teksty opublikowane w tym zbiorze tak naprawdę wcale nie są listami, a zapisem monologów pacjentów jednej z sal szpitala psychiatrycznego.
Zwracają uwagę i intrygują przede wszystkim mistrzowska, błazeńska forma i paranoidalne słownictwo tych tekstów. W obliczu skrajnie uporządkowanego, znormalizowanego i sztywnego społeczeństwa szwajcarskiego, Burger chciał nieco wywrócić ten porządek, rzucić wyzwanie konformistycznym pisarzom, sprowokować czytelnika do niezależnego myślenia. Obdarzył literaturę szwajcarską pierwiastkiem szaleństwa twórczego. Element komiczny tych tekstów jest jednak zaledwie kamuflażem, za którym kryje się wielki tragizm i katastroficzna wizja świata. Na tenże aspekt zwracał uwagę również poprzedni Szwajcar, którego niedawno miałem okazję czytać – Lukas Bärfuss, w powieści pt. „Koala”. Chodzi, jak pisze Buras: „o skrajnie pesymistyczną ocenę przydatności niekonwencjonalnie ukształtowanej jednostki w znormalizowanym świecie”. Ta postawa Hermanna Burgera została nazwana przez krytykę „uniwersalnym poczuciem katastrofy”.
Oczywiście, rzeczywistość literacka i prawdziwe życie nieustannie mieszają się ze sobą w tyglu codziennych zdarzeń i dlatego trudno oprzeć się wrażeniu, że Hermann Burger w swojej prozie portretował głównie samego siebie. Jedna ze stworzonych przez niego postaci – powie wprost: „Moja wyobraźnia zawsze była większa od zdolności życia, powiedziałbym, że ta druga miała się do tej pierwszej jak jeden do nieskończoności (…)”. To jakby porte-parole autora, pisarza wybitnego, niekonwencjonalnego, ale chyba zanadto oryginalnego – i przez to – niepotrzebnego, jak jego postaci. Przez lata cierpiący na cyklicznie nawracającą depresję, niezdolny do pracy – co w konsekwencji przesądziło o jego losie.
Rzecz jasna, polecam książkę Hermanna Burgera z pełnym przekonaniem. Dobrze jest czasem wejść w inny strumień świadomości, w chwile kontrolowanego szaleństwa, dopóki możliwe jest wyjście. Poznać siebie, pisząc list do wyższej instancji, za wszelką cenę. Nawet jeśli adresat już nie istnieje. Poszukać podobieństw, przerazić się.