Hiszpański reporter. W 2012 r. z ramienia Associated Press wyjechał do Hondurasu, gdzie przez kilka lat był jedynym zagranicznym korespondentem. M.in. dla „New York Timesa” relacjonował też wydarzenia z Meksyku, Wenezueli, Libanu, Iraku, Syrii, Strefy Gazy.
Najwyższą ocenę przyznałam za odwagę autora - reportera. Życie w państwie bezprawia, gdzie obywatel ma prawo do 5 sztuk broni palnej, co odzwierciedla liczba codziennych zabójstw (jak dowiadujemy się z książki pewnego razu 65 osób zostało uśmierconych w ciągu 1 dnia) - to wyczyn na miarę bohatera, a opisanie tego kraju dokłada jeszcze więcej zasług hiszpańskiemu dziennikarzowi. Mieszkał tam "tylko" 3 lata (żona i córka wytrzymały 2 i wyjechały). Pisarz musiał uciekać, bo groziło mu zabójstwo. Wstrząsająca relacja. Nie miałam pojęcia o sytuacji w Hondurasie przed zapoznaniem się z tekstem reportażu literackiego. Jak można tam mieszkać? Nie mam pojęcia.