Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stéphane Bervas
2
6,8/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
39 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Oracle- Le Supplicié
Sylvain Cordurié, Stéphane Bervas
Cykl: Oracle (tom 6)
7,0 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Sherlock Holmes Society. Przygoda w Keelodge. Tom 1 Jean Bastide
6,7
Dotychczasowe mini serie komiksowe o Sherlocku Holmesie ze scenariuszem Sylvaina Cordurie’a skupiały się na okresie kiedy Wielki Detektyw uznawany był za zmarłego. W oryginalnych utworach Arthura Conana Doyle’a nie było opisane co się dokładnie wówczas działo z Holmesem. Tym razem jednak postanowiono już przenieść Detektywa w okres bardziej znany z literatury. Nie będą to jednak typowe historie detektywistyczne.
Sherlock Holmes zostaje poproszony przez swojego brata o zbadanie tajemnicy wymarłej wioski Keelodge. Detektyw razem z doktorem Watsonem i niewielkim oddziałem wojskowym udaje się do miejscowości. Na miejscu okazuje się, że w wiosce wybuchła zaraza.
Jest tu bardzo mało elementów detektywistycznych. Początek albumu nawiązujący do sprawy Kuby Ropruwacza może sugerować typową dla Holmesa historię. Jednakże wraz z pojawieniem się Mycrofta robi się z tego sensacyjny film wojenny o żołnierzach usiłujących odbić towarzyszy z terytorium wroga. Jedynie czasami Sherlock coś zauważy, ale przez większość czasu można było go zastąpić dowolną postacią i efekt byłby taki sam.
Podobnie jak w paru poprzednich miniseriach Sylvaina Cordurie’a zostają tu wprowadzone wątki nadnaturalne. Tym razem są to żywe trupy. Nie jest to wcale nowy pomysł – coś podobnego było realizowane w miniserii „Victorian Undead” z 2010 r. Tutaj wykorzystanych jest większość znanych motywów z tego typu opowieści. Niektóre potrafią naprawdę poruszyć jak chociażby problemy psychiczne doktora Watsona, ale inne męczą brakiem oryginalności. Przy tym jednak w paru miejscach zostają pewne niedopowiedzenia, które być może zostaną rozwinięte w kolejnych tomach.
Rysunku Stephane’a Bervasa są średnie. Są bardzo statyczne i nie udaje się im podkreślić ograniczonego czasu jaki został bohaterom do wypełnienia zadania. Poza tym żywe trupy niewiele się tu różnią od zwykłych ludzi, chociaż według opisu są w stanie rozkładu. Rysunki ratują szarobure kolory Jeana Bastida, które dobrze uwypuklają najpierw wiktoriański klimat, a potem mglistą wioskę.
Ostatecznie wyszła z tego typowa historia o żywych trupach. Pozostawia jednak parę ciekawych wątków, które można pomysłowo rozwinąć w kolejnych tomach. Mam nadzieję, że będzie też trochę więcej motywów typowo detektywistycznych.
Sherlock Holmes Society. Przygoda w Keelodge. Tom 1 Jean Bastide
6,7
Sherlock Holmes pióra Sylvain Cordurie walczył już z wampirami, upiorami, zmiennokształtnymi, Przedwiecznymi Bogami, a nawet bawił się w podróże w czasie. Po ostatniej przygodzie, gdzie pokonał potwora z przyszłości podszywającego się pod królową, postanowił ujawnić się na nowo światu i "wrócić" między żywych. Od tamtych wydarzeń minęło trochę czasu, żona doktora Watsona zmarła, a słynny detektyw, jak sam przyznaje, nieudolnie wspierał swego przyjaciela, gdyż niezbyt sobie radził z pocieszaniem ludzi. Gdy detektywi z Baker Street powstrzymali kolejnego naśladowce słynnego Kuby Rozpruwacza, przybył do nich Mycroft Holmes z pilną prośbą o pomoc. Otóż pewną wioskę nawiedziła tajemnicza epidemia, której źródła nikt nie potrafi odszukać. Sherlock rusza wraz z swym przyjacielem Watsonem rozwikłać tajemnicza zagadkę miasteczka Keelodge i natrafia na... zombie.
Tym razem przedstawiona historia jest mniej dramatyczna i opiera się na utartych schematach. Wiecie, rusza oddział mający zbadać miasteczko pełne chodzących truposzy, przy okazji szuka zaginionego oddziału z inny naukowcem i po drodze torują sobie drogę. Oczywiście całość połączona z dedukcją Sherlocka, który za bardzo nie ma na czym pracować. Zatem jeśli ktoś oczekiwał sprawy detektywistycznej w świecie "The Walking Dead" to raczej się zawiedzie. Oczywiście nasz detektyw trafia na pewien trop, ma zamiar podążyć jego śladem w następnym tomie, ale ogólnie cały komiks to wypad do zainfekowanego miasteczka, w poszukiwaniu śladów i unikaniu kłapiących szczęk umarlaków.
Ciekawie natomiast pomyślano samą ekipę, która nie składa się z klasycznej bandy ćwierćmózgów, szkalujących dobre imię oddziałów specjalnych. Sherlock sam ich wybrał, więc są bardziej bystrzy, choć nadal nieco narwani. Do tego widać spięcie pomiędzy wojskowymi a cywilem, który nie jest im bratem na froncie. Watson również odgrywa w tej opowieści znaczną rolę, ale to lepiej odkryć samemu. Odpowiednio dostosowano też stroje i wyposażenie zespołu z końca XIX do nowego dla nich zagrożenia. Rewolwery z prototypowym tłumikiem, mundury z rzemieniami oplatającymi przedramiona i łydki, lekki ekwipunek nie ograniczający ruchów oraz brak broni długiej, która powoduje duży hałas. To naprawdę ciekawe podejście do tematu i coś sensowniejszego niż grupa uzbrojonych po zęby żołdaków z masą materiałów wybuchowych oraz miotaczem płomieni.
Nowa przygoda pióra Cordurie przypadła mi do gustu. Jest to dobre kontynuowanie serii o Holmesie, który zadarł z siłami nadprzyrodzonymi. Co prawda przywykłem do większej dawki akcji i trochę bardziej zawiłych relacji pomiędzy postaciami, ale i tak całość czytało mi się przyjemnie. Z wielką chęcią przeczytam zatem kolejny tom, prawdopodobnie w pełni wyjaśniający całą sprawę z truposzami. No, przynajmniej ja na to liczę :)