Nadgryzione jabłko. Steve Jobs i ja. Wspomnienia Chrisann Brennan 5,7
ocenił(a) na 54 lata temu Chrisann Brennan jest typowym, że tak powiem, produktem ery „dzieci-kwiatów”. Artystka, z głową w chmurach, kierująca się emocjami, a nie rozumiem, niestety pełna kompleksów i zupełnie nieogarnięta życiowo, co można wywnioskować też z biografii jej córki („Płotka”). Słaby charakter niestety zupełnie poddał się silnej i trudnej osobowości Steve’a Jobsa, co zaowocowało toksycznym związkiem. Brennan ciągle wspomina o własnej kreatywności i własnym rozwoju, ale patrząc na jej życie, to niewiele z tego wyniknęło. Myślicie sobie pewnie, że surowo ją oceniam, ale czytanie tej książki, w której Brennan nieustannie użala się nad sobą i utyskuje na Jobsa, niezmiernie mnie umęczyło. To ciężkostrawna pozycja, pełna pseudofilozoficznych i pseudopsychologicznych wywodów rodem z filozofii New Age. Oczywiście nie neguję tego, ze Jobs był trudnym człowiekiem i trudnym partnerem, ale Brennan też była w tym związku, więc też powinna wziąć za niego odpowiedzialność. I oczywiście uważam, że każdy ojciec powinien łożyć na własne dziecko, niezależnie od tego, czy ma miliony, czy nie, ale to nie zwalnia żadnego dorosłego człowieka od zadbania o własne potrzeby, zamiast liczenia na spadek cioci, dywidendy ojca, czy alimenty byłego partnera. Roszczeniowa postawa Brennan i jej nieumiejętność poukładania sobie życia rzuca się natomiast w oczy.
Sama książka jest, jak już pisałam dość trudna. Chaotyczna, napisana tak, że męczy. Nie raz autorka usiłuje coś przekazać, wytłumaczyć, ale jest to napisane tak, że i tak nie wiadomo, o co chodzi. Można wyrobić sobie z tego pewien obraz tego, jakim człowiekiem prywatnie był Jobs (prywatnie, bo zawodowo, Brennan sama przyznaje, że nie interesowało ją to, czym zajmuje się Steve - co też o czymś świadczy),widać też, że autorka była do niego bardzo przywiązana, ale niestety raczej nie była w stanie go zrozumieć. Ani też odciąć się od niego, skoro kontakty z nim sprawiały jej tyle bólu. W sumie książka więcej, jak dla mnie mówi o samej Brennan, niż o Jobsie, i to w niezbyt pozytywny sposób. Tak to już jest, jeśli o innych ludziach mówi się źle - zawsze to rzutuje na mówiącego. Czasem, jak się nie ma zbyt wiele dobrego do powiedzenia, warto po prostu zamilknąć.