Od środka zżera go tęsknota za kimś,kto już go nie pragnie-tak pewnie wygląda piekło.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend – Światowy Dzień Zwierząt 2024LubimyCzytać229
- ArtykułyReese Witherspoon i Harlan Coben piszą wspólną powieść. Premiera thrillera już w przyszłym rokuKonrad Wrzesiński25
- Artykuły„Smok Diplodok” już w kinach, czyli komiksowi bohaterowie na wielkich ekranachLubimyCzytać2
- ArtykułyAkcja recenzencka! Zgarnij egzemplarz powieści „W cieniu Annapurny” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anne Lamott
4
6,6/10
Urodzona: 10.04.1954
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
133 przeczytało książki autora
196 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Small Victories Spotting Improbable Moments Of Grace
Anne Lamott
8,0 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2014
Bird by Bird: Some Instructions on Writing and Life
Anne Lamott
7,1 z 16 ocen
136 czytelników 2 opinie
1995
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Moja głowa nie czuje się dobrze.Nie czuje się dobrze i jest jej zimno.
7 osób to lubi- Czy możesz podać mi choć jeden powód, dla którego teraz, zanim zacznie być bardzo, bardzo źle, nie miałabym wziąć garści prochów? Czy może...
- Czy możesz podać mi choć jeden powód, dla którego teraz, zanim zacznie być bardzo, bardzo źle, nie miałabym wziąć garści prochów? Czy możesz mi podać choć jeden dobry powód, Louis? Willi spogląda na pozbawioną wyrazu twarz Louis, po czym odwraca się do Evy, która patrzy na niego wyzywająco. - No cóż - mówi łagodnie - poranki są całkiem miłe.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Joe Jones Anne Lamott
5,7
Absolutnie niesamowita książka!
Nie ma w niej spektakularnych "fajerwerków",nagłych zwrotów akcji,nieprawdopodobnych wydarzeń-czyli na pozór wszystkiego,bez czego nie da się dziś odnieść sukcesu.
Co zatem jest?Codzienność,ludzie,jakich moglibyśmy minąć na ulicy,sporo rozmów i mnóstwo ciepła,które sprawia,że nie można się od niej oderwać.
Autorce udało się wyczarować magiczne miejsce i cudownych w swojej nie-zwyczajności bohaterów,którzy są tej magii esencją.
Pokazać,że każdy człowiek ma swoją historię,a życie jest jak kropla wody-na pozór nic w nim ciekawego,ale wystarczy przyjrzeć się bliżej,pod mikroskopem,by dojrzeć mnóstwo kłębiących się i tętniących drobinek.
Joe Jones Anne Lamott
5,7
„Joe Jones” budzi we mnie bardzo, bardzo, bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony nie czuję się porwana przez fabułę. Jest zbyt spokojna, zbyt stonowana, zbyt leniwa, co podświadomie drażni. Może wymaga innego rodzaju wrażliwości, może (głębszego) zrozumienia, a może powrócenia za jakiś czas. Na pierwszy rzut oka nie dzieje się nic, oprócz oczywistego wydarzenia, jakim jest pojawienie się Joego czy śmierć Jessie. Nic, reszta to życie. Chociaż na tym pewnie polega urok i, mimo wszystko, ciepło książki.
Czytając, nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale po zamknięciu uderzyło mnie, że wstęp ciągnął się w zasadzie przez połowę historii. To dziwi, zwłaszcza że nie mamy do czynienia z hordami wielowymiarowych bohaterów, których trzeba zgrabnie wprowadzać. Pewnie Autorka chciała pozwolić nam maksymalnie zbliżyć się do tej głównej szóstki (tak, tak, Georgia też),budując przy tym klimat historii. Jednak ja nie zbliżyłam się ani na krok, czując, że postaci, poruszające się w tych samych schematach, rysowane są wyjątkowo powierzchownie. Akcja rozwija się, gdy Eva zaczyna być bardziej człowiekiem, nie kruchą, bojaźliwą nimfą, która działała na nerwy przy każdym zetknięciu, a Jessie podupada na zdrowiu. Historia, po ślimaczej wędrówce, wreszcie została zepchnięta z górki, a wiatr nieźle dawał po twarzy.
To było takie niewiadomo-czy-się-śmiać-czy-płakać, jednak w kilku kwestiach Lamott zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Przedstawiła, jeśli chodzi o moje odczucia, pewne nowatorstwo. Przede wszystkim, to nie jest książka, która ma początek. Wkraczamy w sam środek toczącego się życia Louise i towarzystwa z kafejki, które czuje się porzucone przez Joego i wielce tym faktem rozgoryczone. Burza już przeszła, a my zbieramy, co zostało i próbujemy złożyć do kupy, to jest obraz pierwszej części powieści. Nie powiedziano nam właściwie, skąd wzięła się burza, ale nie wydaje się to ważne. Jest to chyba pierwsza w moim życiu książka, która pokazuje jedynie skutki, kompletnie pomijając tło przyczyn, zazwyczaj rysowanych (ach, schematy, schematy). Co utwierdza mnie w tym poczuciu, to tytuł. Analizując akcję pod Joego, wspomniany zabieg wydaje się jeszcze bardziej wyrazisty. Zakończenie nie jest już niespodzianką, może to i lepiej. Mamy egzaltowany (albo typowo książkowy) pogrzeb, ciepłe gesty oraz obowiązkową uwagę o niebach i oceanach.
Co jeszcze ogromnie przypadło mi do gustu, to sposób narracji. Większości sytuacji nie łączy logiczny ciąg, są to małe obrazki, ujęcia kamery, która skacze z miejsca na miejsce. Jessie „rozmawia” z Georgią stop Willie piecze ciasto stop Eva poci się w szkole stop. Tak to wygląda i choć wprowadza niepokój, w kontekście całej książki jest zrozumiałe i uzasadnione.
W tej książce jest wiele rzeczy, które chciałabym zrozumieć i które na zrozumienie niewątpliwie zasługują. I choć pozycje, do których wracam są zwykle dla mnie fantastyczne od samego początku, to czuję, że do fantastyczności tej potrzebuję trochę dojrzeć.