Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Alicja Mielcarek
Źródło: www.mamiko.pl/alicjamielcarek.jpg
2
8,3/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, opowiadania, powieści dla dzieci
Urodzona: 16.11.1978
Urodziła się w 1978 roku w Nowej Rudzie. Od kilku lat mieszka w krainie wielkopolskich jezior. Dziennikarka, logopedka, aktorka. Absolwentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego i Podyplomowych Studiów Logopedycznych. Laureatka konkursu na krótką formę literacką w ramach festiwalu Góry Literatury, nad którym pieczę sprawowali jurorzy: Olga Tokarczuk, Karol Maliszewski i Zbigniew Kruszyński. Ma na koncie publikację konkursowego opowiadania Koza.
8,3/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
22 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pępowina Alicja Mielcarek
8,5
Trzeba przyjść przed dwunastą, aby dostać jeszcze pierogi ruskie w dwóch barach przy rynku. W znanej kawiarni jej właściciel uprawia prestidigitatorskie sztuczki, zamieniając dwadzieścia metrów kwadratowych patio w scenę znaną z włoskich filmów. W oknach i na ławkach siedzą emeryci i renciści, wyciskając z każdej sekundy obserwacyjne maksimum. Nad miastem wbitym, jak meteoryt, pomiędzy wzgórza czeka w lesie Dolina Muminków, czyli skalna wyrwa, gdzie robiło się ogniska. Dzwony i hejnały zatrzymują czas na coraz bardziej pustych, oblanych słońcem, kamiennych uliczkach, aby za chwilę poderwać gołębie do lotu. Można byłoby tak dłużej, ale każda noworudzianka i każdy noworudzianin szybko odczytają kody, którymi sypie jak z rękawa w swoim debiucie, w „Pępowinie”, Alicja Mielcarek, tworząc na ich podstawie opowieść o powrocie do miejsca narodzin, przemianie i kobiecej solidarności.
Lućka, odrobinę sfatygowana pani psycholog, przyjeżdża z Wrocławia na urlop do swojego rodzinnego miasteczka i to, co miało być tylko powrotem do nostalgicznych wspomnień, zamienia się wraz z kolejnymi przygodami i zwrotami akcji w stały pobyt. Wiąże się z tym próba uładzenia przeszłości poprzez rozwiązanie starej zagadki kochanków znad rzeki, których podpatrywała w dzieciństwie bohaterka. Autorka wykorzystując cały kryminalny sztafaż (małe przesłuchania, szukanie śladów i dowodów, ciągłe pytanie „kto zabił?”),ma czas, aby narysować w swojej prozie rzeczy, które najbardziej ją interesują: prowincjonalne miasteczko jako scena teatralna, opisy relacji i obyczajów, potrzeby i ludzkie dążenia, małe codzienne rytuały, wiara w przeznaczenie czy odkrywanie w sobie niezakłóconej archetypowej kobiecości. Szczególnie zwracają tu uwagę sensualne, „mądro-eteryczne”, motywy kombinowania swojej kobiecej drużyny, z którą raźniej idzie się przez rzeczywistość, odkrywa siebie i jeszcze rozwiązuje zagadkę sprzed lat. Wspólne wywoływanie ducha na „babskim combrze” to jedna z najżywszych i najbardziej kolorowych scen tej książki.
Alicja Mielcarek w swoim pisaniu świadomie lokuje się w noworudzko-wałbrzyskim kobiecym realizmie magiczno-kryminalnym. Tak nieco niezgrabnie można nazwać ten nurt stworzony przez Olgę Tokarczuk i Joannę Bator, o których kilkukrotnie autorka w swojej powieści wspomina. Podstawowymi cechami tego zróżnicowanego, ale rozsławionego w świecie dzięki wielu tłumaczeniom i kinematografii, gatunku, wydają się być: dążenie do nowego porządku, „zmysłocentryczność”, kobiecy punkt widzenia, poszukiwanie jedności i harmonii w trudnym świecie, prymat intuicji nad logiką, konieczność oczyszczenia i wyzwolenia, kreowanie postaci starszej kobiety w typie szeptuchy-mentorki. I wszystko to realizowane z wykorzystaniem mechanizmów prozy kryminalnej. „Pępowina” zanurzona w tym stylu próbuje mimo wszystko wychodzić na brzeg, otrzepywać się, by wygryzać literackie i mentalne korytarze po swojemu. Nie ma tutaj intencji bycia przeciwko czemuś, chęci ukarania kogoś ze swoją kobiecą załogą, na przykład oślizgłego męskiego agresora, jak w „Wielkich kłamstewkach”, które „Pępowina” momentami przypomina. To bardziej potrzeba zrozumienia wszystkich w ich niedoskonałościach, formowanie siły, która wynika z własnego umysłu i ciała, a nie z posiadania wroga, z którym można się zatracić w wiecznym czarno-białym tańcu.
Mielcarek zaprasza czytelników i czytelniczki do wspólnej, niedługiej podróży, podając materiał, który ma odetkać im zmysły. Jej zdania można jeść, przyglądać się im, czy wąchać. Karuzela detali, sprytna struktura tej kryminalno-metafizycznej opowiastki szybko łapią odbiorcę za włosy, niezależnie czy będzie to znajomy eksplorator lokalnego kolorytu, czy kobieta z Suwałk bądź Zabrza. Autorka wychodząc od najbliższego jej sudeckiego świata, naświetla go z wprawą, i tworzy uniwersalną historię o powrocie na „stare śmieci”, o walce z tym czymś z przeszłości, co za nic nie chce dać nam spokoju. Debiutancka „Pępowina” została przecięta (o ile nie odgryziona),a widoki na wolną literacką przyszłość są praktycznie nieograniczone. Ciekawe, gdzie zawędruje autorka, jakie umości sobie nisze. Pozostaje nam z ciekawością wypatrywać jej nowych ruchów, wiedząc już, że wspomniany nurt zasiliła świeża krew, a noworudzka gleba to wciąż czarnoziem dla tych, którzy chcąc oddychać tym, co wyobrażone, widzą to w zasięgu swojej pamięci.