Najnowsze artykuły
- ArtykułyZmiana biegu typowego życiaKsiążka_koc_kot0
- ArtykułyNagroda Bookera 2024: Rekordowa liczba kobiet na krótkiej liścieKonrad Wrzesiński6
- ArtykułySą osoby, którym dopiero zbrodnia przynosi ukojenie – Janne Aagaard o „Morderstwach nad Bałtykiem”Anna Sierant1
- ArtykułyPoznańskie święto kryminału. Nadchodzi Festiwal GrandaLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sławomir Grzegorz Kozłowski
2
3,0/10
Pisze książki: biznes, finanse, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
3,0/10średnia ocena książek autora
2 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ameryka współczesna. Pejzaż polityczny i społeczno-gospodarczy
Sławomir Grzegorz Kozłowski
0,0 z ocen
5 czytelników 0 opinii
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Systemy ekonomiczne Sławomir Grzegorz Kozłowski
3,0
Mam niemały problem z oceną niniejszej książki. Autor, który kształcił się za czasów PRL-u, a jego "mentorem" był Oskar Lange, ewidentnie ocenia różne systemy gospodarcze według subiektywnej skali preferencji, zamiast obiektywnych przesłanek teoretycznych i historycznych, na które stara się powoływać. Daje tego przykład już w samym wstępie, po czym w rozdziale na temat kapitalizmu wykazuje się niezrozumieniem modelu konkurencji doskonałej. Twierdzi, iż nigdzie taki model nie istniał w praktyce! No way dude! Jak widać, nie doczytał tego, że model ten jest tylko abstrakcyjnym założeniem służącym za jeden z etapów weryfikacji/falsyfikacji teorii ekonomicznych i nawet przez klasyków nie był uważany za możliwy do realizacji (nie było to po prostu jego celem).
Dalej autor przytacza bardzo powszechny przykład mówiący o nieopłacalności budowy latarni morskich przez osoby prywatne, co ma być dowodem na konieczność "inwestycji" państwowych w tym obszarze. Jest to stary argument jeszcze z czasów Milla, ale powielany przez np. Samuelsona. Ciekawostką natomiast jest to, że zdecydowana większość latarni morskich w Wielkiej Brytanii została zbudowana przez osoby prywatne :) (jak wykazał Ronald Coase). Ponadto Pan Kozłowski twierdzi, że bez publicznych dróg transport zostałby "unieruchomiony"... Normalnie jakby prywaciarzom w ogóle nie zależało na udostępnianiu swoich usług. To jest przykład wyjątkowej zawiści względem ocenianego systemu własności środków produkcji (kapitalizmu),zwłaszcza jak się człowiek zorientuje, że pierwsza autostrada na świecie była prywatna (AVUS).
Dalej nie jest lepiej. Znajduję takie teksty, jak te mówiące, że monopol naturalny jest zły, ponieważ dostarcza lepsze towary bądź usługi od innych. Szok. Potem czytam, że socjalizm jest spoko, bo w ZSRR doszło do znacznej emigracji ludności ze wsi do miast! Ba, nawet w większej skali niż w tym samym okresie w USA. Niestety, autor pomija przy tym kwestie przesiedleń...
W pewnym miejscu przeczytałem, iż "neoliberalizm" (cokolwiek autor rozumie przez ten termin) został "pokonany swoją własną bronią", ponieważ da się zastosować racjonalność rynkową w realiach socjalizmu. Już pomijając bzdurę z racjonalnością, którą, jak się domyślam, autor przypisuje Misesowi i Hayekowi (stronę wcześniej ich przywołuje),to według niego system centralnie planowany może być równie efektywny, co wolnorynkowy - wystarczy wprowadzić swobodę kształtowania się cen (popyt-podaż). Czyż nie brzmi to irracjonalnie? Ot takie wewnętrzne zaprzeczenie, których w książce parę się znajdzie. Kozłowski po prostu starał się obronić swojego mentora (Lange) przed niszczycielską siłą argumentu szkoły austriackiej w kontekście socjalizmu rynkowego.
Po pominięciu najbardziej kontrowersyjnych fragmentów autor przechodzi do opisu różnych wariacji gospodarczych na osi kapitalizm-socjalizm zaopatrzonych dodatkowo w przykłady ze świata. Jednak podając przykład polityki Niemiec miesza okresy wysokiej koniunktury i wzrostu gospodarczego za czasów reform ordoliberałów (do 1975 roku) ze współczesnym modelem państwa opiekuńczego. I tak zmiany daleko po roku 1975 zalicza do sukcesów niemieckiej gospodarki. Poza tym przytacza bardzo ciekawe przykłady enklaw zorganizowanych wokół określonej ideologii (socjalistycznej, komunistycznej bądź rozwiązań spółdzielczych),co nijak ma się do funkcjonowania gospodarki jako całości, gdyż wymienione organizacje (kibuce, Mondragon) są dobrowolnymi zrzeszeniami działającymi w otoczeniu rynkowym.
Książka przesiąknięta narracją wyraźnie zorientowaną w lewą stronę. Można odnieść wrażenie, iż system kapitalistyczny jest do szpiku zły pomimo swojej wydajności. Osoba, która przede mną czytała ten tytuł, zaznaczała właśnie takie antykapitalistyczne fragmenty, czyli jednak "nauka" poszła w świat... Straszne, stąd ostateczną notę zawyżają jedynie dobre omówienia gospodarek: japońskiej, chińskiej i szwedzkiej.