Słoń z Étretat Joanna Stoga 7,2

Sięgając po tę książkę, właściwie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Podejrzewałam, że to będzie spory kaliber, w końcu to opowieść o córce, która nagle musi zająć się swoim ojcem i nie ma nikogo bliskiego, kto mógłby jej pomóc.
Autorka pokazuje w swojej powieści to, jak wygląda opieka nad osobą zmagającą się z zaburzeniami psychicznymi. To bardzo często samotność, walka z biurokracją, systemem, który niczego nie ułatwia. W przychodniach nie ma miejsc, a i z domami opieki bywa ciężko. Osoby zajmujące się chorymi są niedoceniane, za to bardzo łatwo się je ocenia, jeśli choć na chwilę chcą zająć się sobą, odzyskać w jakiś sposób utracone życie. Został tu także poruszony temat relacji rodziców z dziećmi. Kochania nie swoich pociech, a ich wymyślonych wersji i pomijania "tych gorszych". Za to należą się autorce wyrazy uznania. Uważam, że to jeden z mocniejszych punktów tej historii. I szkoda, że tylko na tym nie został położony ciężar.
Moim zdaniem pojawia się tutaj dużo wątków, które nie zostały odpowiednio rozwinięte - homofobia, przemoc, traumy z dzieciństwa. Dobrze, że nie zamiata się takich rzeczy pod dywan, ale mam wrażenie, że tu były nieco na siłę wciśnięte. I o ile broni się to, co działo się z Brygidą, bo to pokazuje różnorodność, jeśli chodzi o relacje rodziców i dzieci, o tyle uważam, że wątek Baśki i Adriana był niepotrzebny. Tym bardziej, że jego zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało.
Mam też pewne zastrzeżenie co do samego finału tej powieści. Moim zdaniem był zbyt bajkowy. O ile wcześniej było sporo rozmyślań, byłam w stanie wczuć się w sytuację Kassi, rozumiałam jej ból, frustrację, o tyle pod koniec było zbyt kolorowo i trudno mi uwierzyć w to, że takie rzeczy mogą tak szybko wyleczyć poranioną przez lata duszę.
Nie twierdzę, że książka jest zła, bo mocno daje do myślenia i warstwa psychologiczna jest na wysokim poziomie, a relacja Kassi i M. to dla mnie mistrzostwo, ale pod koniec zrobiło się dla mnie zbyt cukierkowo, niestety. Mimo wszystko uważam, że Joanna Stoga ma bardzo lekkie pióro i spory potencjał. Tyle że ja jestem Grinchem, jeśli chodzi o okołoromansowe wątki i bardzo trudno mnie pod tym względem zadowolić. Taka już moja natura.