Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant16
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Chris Sotomayor
4
7,3/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
102 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Red Skull: Czy śmierć sobie pogrywa? / Red Skull żyje! / Czerwona Strefa
7,5 z 13 ocen
17 czytelników 2 opinie
2021
Najnowsze opinie o książkach autora
Uncanny X-Force - Tom 1 - Sposób na Apocalypse'a Rafael Albuquerque
7,2
Zapoczątkowana w 2011r. produkcją "X-men: Pierwsza Klasa" nowa filmowa saga opowiadająca o komiksowych mutantach, dzierżących w sobie ,,gen X” istotach, do 2018r. w swoim dorobku zgromadziła dobrze przyjętą przez sympatyków komiksów i fanów adaptacji historii obrazkowych trylogię. Ostatnim z realizowanych przez "20th Century Fox" i "Marvel Entertainment" dziełem z tej trójki była produkcja, w której podopieczni Charlesa Xaviera musieli zmierzyć się z przebudzeniem pierwszego mutanta: Apocalypse’a, inaczej zwanego, z czasów Starożytnego Egiptu, w których się narodził: En Sabah Nur. Tym wypuszczonym do światowych kin w maju 2016 roku obrazem był: "X-men: Apocalypose". Dzięki tej adaptacji komiksowych historii Marvela poznaliśmy destrukcyjną, wręcz niewyobrażalną siłę prastarej ludzkiej istoty, która posiadła pierwotne, prawie pozaskalarne moce. Lecz, jak to i w świecie science-fiction bywa, gdy nie ma prognoz na to, by powstrzymać kogoś niezmiernie wszechmocarnego, pojawia się postać lub jakaś grupa herosów, którzy wspólnymi wysiłkami pokonają zło i chaos, które wydawało się, że nie da się powstrzymać. I tak było w "X-men: Apocalypse", gdzie potężny En Sabah Nur, w finale został zdewastowany, zmiażdżony – dosłownie prawie rozłożony na atomy przez Jean Grey – mutantkę o submocach, szerokim wachlarzu właściwościach, w tym niezwykle rzadkiej potrafiącej niszczyć całe światy: mocy Phoenixa, które w marvelowskim Uniwersum określane są jako kategoria: "Omega Level".
Niesamowitym jest to, że powyższy, nieco szerzej uogólniony przeze mnie, trzeci hollywoodzki obraz z nowej serii "X-men" stał się inspiracją do poszukania takiej narracji obrazkowej, w której również, jak w filmie, znalazłby się Apocalypse oraz nieco inna drużyna niż klasyczni albo prawie klasyczni „X-men”, próbujący go powstrzymać - stanąć na drodze zrodzonemu na nowo złu. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Wydawnictwo "Mucha Comics" miało już w swojej ofercie coś, co wyjątkowo, w tym względzie spełniło moje oczekiwania. Więcej historii o mającym pierwotne korzenie En Sabah Nurze, swą pomocną dłonią niczym abstrakcyjny byt sprawujący opiekę nad porządkiem w Multiversum Marvela, ukazało mi "Uncanny X-Force – Sposób na Apocalypse’a" – komiks, w którym nowa drużyna mutantów, złożona m.in. z Deadpoola, Wolverine’a, Archangela, Psylocke oraz z Fantomexa musi zgładzić ,,pierwszego” posiadacza „genu X” – Apocalypse’a oraz jego śmiertelnych jeźdźców. Team "X-force" to swego rodzaju lekko agresywna i przesiąknięta duchem wojownika, ekipa. Pojawia się wtedy, gdy coś niezwykle dziwnego może zagrozić porządkowi świata albo w przypadku, gdy trzeba zlikwidować dany ,,niepotrzebny” element – robota po godzinach niczym czyszczenie brudów pośród brudów, których nikt nie chciałby zlikwidować.
Za scenariusz "Uncanny X-Force – Sposób na Apocalypse’a" odpowiada Rick Remender, a za rysunki: Leonardo Manco, Jerome Opena, Rafael Albuquerque i Esad Ribić. Nie zapomnijmy o wkładzie odpowiedzialnych za niezwykłą szatę kolorystyczną: Chrisa Sotomayora, Deana White’a, Matthew Wilsona oraz pamiętajmy o ujmującym uzupełnianiu barw – pięknym i wnikliwym tuszowaniu Johna Lucasa. A barwy w tym numerze, jak i cały szkic będą niezwykle istotne. Po samej twardej i grubej okładce, akcentowanej przez wyraźnie wykrawędziowany grzbiet, której dość nietypowo nakreślone, ciemno różowe niebo góruje nad sylwetkami Teamu "X-force" , widać jak nietuzinkowy styl graficzny, będzie przebijał się przez komiksowe plansze niniejszego wydania. Po jego otwarciu, natomiast, na kolejnych następnych kartkach prezentuje się kilkustronicowe przedstawienie historii i scenariusza danych postaci wchodzących w skład "X-force", którym dowodzi posiadający niezwykłe zdolności regeneracyjne: Logan aka Wolverine. Zanim jednak na dobre zanurzymy się w fabule tego zbioru od Marvela, nie patrząc na jego szersze streszczenie, możemy się zastanowić czy rzeczywiście drużyna "X-force" zrobi wszystko by ochronić Ziemię i swoją rasę? Czy wykolejeńcy, anty-bohaterowie tacy jak Deadpool, mający na swoim koncie niezbyt heroiczne i niegodne klasycznego męstwa uczynki, zdołają zebrać wspólnie siły, by wytępić zło, które coraz bardziej zaczyna wpływać na cały świat? Jak bardzo brutalny, anty-konserwatywny będzie niniejszy komiks? Odpowiedzi kryją się na całych, w ilości ponad 200 stron, opowieściach. Zatem, wystarczy usiąść w wygodnym miejscu bądź przyjąć odpowiednią pozycję i przenieść swój umysł na rzeczywistość dwuwymiarowej płaszczyzny, rozwijającej się w naszej wyobraźni opowieści: "Uncanny X-Force: Sposób na Apocalypse’a".
Część pierwsza komiksu – czas zanim ekipa "X-Force" poznała istnienie sztucznej rzeczywistości, tzw. Świata – Krainy stworzonej przez niezwykle zaawansowanych wiedzą naukowców, i zanim zaznała skutków walk z Deathlokami – cyberzabójcami z przyszłości z różnych linii czasowych, tworzonych przez "Ojca" i dbających o to, by w przyszłości ludzie i mutanci nie przejęli władzy, musieli znaleźć rozwiązanie by powstrzymać powstającego ze zmarłych, o potężnej, mogącej ofiarować i odbierać życie destruktywnej sile: Apocalypse’a. A o tym, że pierwszy mutant rzeczywiście został ,,wskrzeszony” dowiedział się m.in. Deadpool, co widzimy na początku historii tego komiksu, który to pracował w ukryciu dla Warrena Worthingtona III – ,,skrzydlastego” mutanta, który już raz był pod wpływem psychicznej potęgi En Sabah Nura - potrafiącego go kontrolować starożytnego posiadacza ,,genu X”. Więź mentalna pomiędzy Panem czyli Apocalypsem, a jego Jeźdźcem Śmierci – Warrenem, zwanym wtedy Archangelem, utrzymała się na tyle, by wyczuć zbliżające się zagrożenie i móc myśleć o zemście, którą również w trosce o los świata planował Warren. Gdy w końcu grupa prowadzona przez Worthingtona III i Fantomexa – po części mutanta, ale w większości niezwykle zaawansowaną "Broń XIII", stworzoną przez program oparty na Sentinelach, by o dziwo zniszczyć mutantów, mająca trzy niezależne mózgi i kontrolująca część swojego układu nerwowego: statek EVA, natrafiają na En Sabah Nura, to niestety bezpośrednio z nim nie walczą. Mierzą się jednak z egzekutorami jego woli: Jeźdźcami Apokalipsy, których jest czterech: Wojna, Głód, Zaraza i Śmierć. To dzięki Remenderowi oraz rysownikom i kolorystom, na łamach niniejszego tomu "Uncanny X-force", poznaliśmy okrutną, jak krótka migawka iluzoryczną, ale podkreśloną w specyficzny niczym przez stary filtr fotograficzny, genezę Jeźdźców pierwszego mutanta. Pojedynek wykolejeńców z "X-force" ,który z nimi toczyli nie należał do przyjemnych sensualnie. Przykładowo po ataku "Zarazy", mający w sobie wszystkie choroby, te genetyczne i zwykłe oraz dolegliwości cywilizacyjne, jakie nawiedziły ludzkość do tej pory, Wolverine, którego ciało kipiało ropą, różową plwociną i prawie się rozpadało, wyglądał tak, jak niektóre pokiereszowane postacie w filmach kategorii „dla dorosłych”.
Wysiłki psjoniczne Psylocke, Fantomexa i po części reszty grupy o charakterze ,,anty-bohaterów” przyniosły rezultaty. Wystarczył jeden strzał z broni palnej w głowę dziecka o bladoszarej cerze, w którego ciele tkwił rozwijający się powoli umysł Apocalypse’a, którego misją miało być zgładzenie rasy mutantów i odrodzenie jej w nowym, niezakłócającym porządek ewolucyjny świecie, został pokonany. Co ciekawe, komiks, którego nazwa sugerowała przeznaczenie jego treści postaci En Sabah Nura, nie skończył się na zlikwidowaniu go, lecz trwał nadal. W drugiej części tej sporej narracji obrazkowej, Team "X-force" musi zrobić coś z grupą Cyborgów dowodzonych przez Lady Deathstrike – Yuriko, którą tak dobrze zna Wolverine. Zabójczyni, której swój szkielet ona sama wzbogaciła w szpony i scaliła z warstwą Adamantium pragnie nie tylko zemsty na "Logan-Sanie", ale i nieuchronnej zagłady wszystkich mutantów, w szczególności X-menów i tych rezydujących na wyspie Utopia. Nawet, gdy ona zostaje powstrzymana, problem nie znika i fabuła komiksu przechodzi w bardzo płynną kontynuację. Członkowie "X-factor" nie narzekają na nudy. Bez chwili wytchnienia, znowu mają masę roboty. Cybernetyczni zabójcy – "Deathlokowie", których znaczna ilość powstała na podstawie ciał i właściwości przyszłych wersji superbohaterów podróżują po kontinuum czasoprzestrzennym i alternatywnych światach, by powstrzymać rozwój ludzkości, a co za tym idzie: i mutantów również. Dopiero wniknięcie do gigantycznego, będącego produktem inżynierii kwantowej sztucznego "Świata", z paradoksalnie: kontrolowanym wymiarem czasu, pozwoli ekipie Fantomexa, który ich tu wprowadzi, na zniszczenie Ojca – istoty, kreującej "Deathloków" i zarządzającej ich ruchem w czasoprzestrzeni.
Wygląda na to, że Apocalypse przeżyje, co będzie związane z jego ruchem i matactwami w "Świecie" w przyszłych tomach, ale już teraz należy dodać, że oprócz inteligentnej, pięknie opowiedzianej fabuły całego komiksu na uwagę zasługują: rysunek, kolor i tusz tu użyte. Najważniejszy jednak jest ten pierwszy ekwiwalent, który głównie w pierwszej części komiksu okazał się mistrzostwem, kunsztem w operowaniu twardym ołówkiem, jakby historie naniesione na plansze zostały stworzone z takich ostrych, krótkich liń.
Uncanny X-Force - Tom 1 - Sposób na Apocalypse'a Rafael Albuquerque
7,2
Wielkim fanem X-Men ani całej tej zmutowanej bandy herosów i superzłoczyńców nigdy nie byłem, jednak kilku bohaterów zawsze lubiłem. Na ich czele był Logan i Deadpool (no, ten drugi to nie rasowy mutant),zatem ich wspólny występ w "Uncanny X-Force" szybko przykuł moją uwagę. Już wcześniej czytałem kilka komiksów, gdzie ta dwójka występowała razem, ale dopiero teraz natrafiłem na coś, co faktycznie mnie zainteresowało. "Sposób na Apocalypse'a" to komiks, który pod pewnymi względami zbliża się do Marvel Max. Jest brutalny, krew potrafi tutaj płynąć wartkim strumieniem, porusza, choć nie tak mocno, jak Max, problemy wątpliwie moralne, a bohaterowie nie są typowymi przedstawicielami swego gatunku, co to paradują w trykocie. No dobra, mają obcisłe ciuszki, ale działa to na zasadzie marki. Innymi słowy - Marvel, niekoniecznie dla nastolatków z mlekiem pod nosem.
Pierwszy album "Uncanny X-Force" zawiera cztery historie, które są połączone z sobą dzięki postaci odradzającego się Apocalypse'a i jego ostatnich Czterech Jeźdźców. Mamy zatem swoisty wstęp w "Pierwszy dzień reszty twojego życia", gdzie poznajemy członków X-Force i powody założenia grupy, "Sposób na Apocalypse'a" będący niejako sednem tego albumu, mały wtręt w postaci "Reavers" i dość istotny odcinek "Nacja Deathloków", wieńczący wydarzenia z drugiej historii. Najciekawiej z całości wypada dla mnie druga historia, pełna moralnych dylematów, szczególnie w odniesieniu do głównego antagonisty. Nie spodziewałem się otrzymać czegoś takiego, dlatego tym bardziej miło mi się czytało ten rozdział. Jego finał natomiast naprawdę umie zaskoczyć, bo w życiu nie obstawiłbym takiego obrotu spraw.
Jednak to, co dla mnie, z punktu widzenia osoby mniej obeznanej w uniwersum X-Men, było najważniejsze to pierwszym rozdział oraz rys fabularny zamieszczony przednim. W tym drugim wypadku mamy pokrótce opisane powstanie i funkcję X-Force, transformację drużyny oraz kto prowadził pierwszą grupę, a kto obecną. Do tego skrótowy, jednak bardzo treściwy opis każdej z głównych postaci, w tym Fantomexa, który dotąd był mi obcy (lub też miałem z nim styczność, ale kompletnie nie zapadł mi w pamięci). Mimo że hmm... biologiczne podłoże tego bohatera jest dla mnie wyjątkowo śmieszne (gość ma między innymi trzy mózgi, z których każdy może pracować samodzielnie) to jego postać w "Uncany X-Force" jest naprawdę świetnie napisana. Nie będę owijał w bawełnę - w moich oczach wyprzedził Wolverina i Deadpoola, których znam z wielu filmów oraz komiksów.
Co prawda każdy z piątki herosów X-Force odgrywa ważną rolę w komiksie, ale to właśnie Fantomex zapisał się w nim najgłośniej za sprawą swych wyborów moralnych. Za to właśnie stał się dla mnie tak kluczową postacią i to z jego powodu, chcę koniecznie sięgnąć po kolejny album serii. Mimo poważnego wydźwięku fabularnego nie zabrakło tu sporej dawki humoru. Oczywiście głównym źródłem dowcipów (i sucharów) jest Deadpool, ale nieraz też zdarzają się komiczne sytuacje z innymi postaciami. Szczególnie w przypadku duetu Wolverine-Fantomex, którzy nieraz rzucą dobrym tekstem.
Jeśli idzie o warstwę graficzną, to najmniej spodobała mi się ta w "Reavers". Ani kreska, ani kolory nie przykuły mej uwagi, a mówiąc wprost, wymęczyły. Zresztą był to najmniej ciekawy odcinek, co nie oznacza, że nudny. Wolałbym, aby nad całością pracował Jerome Opena (narysował drugi rozdział) lub Leonardo Manco (narysował pierwszy rozdział),a kolorami Dean White (kolorował drugi rozdział) albo Matthew Wilson (kolorował czwarty rozdział). Ich prace bowiem nadawały historii najwięcej klimatu, choć i inni, niewymienieni tutaj rysownicy, koloryści i inkerzy dobrze wykonali swoją pracę. Tyle tylko, że nią mnie nie kupili.
Pierwszy tom "Uncanny X-Force" czytało mi się naprawdę przyjemnie i z wielką ochotą, co nie często się u mnie zdarza w tym gatunku, sięgnę po drugi album, jak już się ukaże. Bardzo miło spędziłem czas nad tym komiksem, dostałem o wiele więcej, niż się spodziewałem, a finał ostatniego rozdziału naprawdę napełnił mnie nadzieją na świetną kontynuację. Czas pokaże, co z tego wyjdzie, jednak wierzę, że Rick Remender, odpowiedzialny za scenariusz serii, nie spocznie na laurach.