Najnowsze artykuły
- ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński79
- ArtykułyAlfabet pisarza: Maciej SiembiedaLubimyCzytać5
- Artykuły„Brama Zdrajców”, czyli przewodnik po świecie Williama Warwicka! Poznajcie cykl Jeffreya ArcheraMarcin Waincetel1
- ArtykułyTokarczuk dla „Guardiana”: Mizoginia tkwi w nas jak jakaś chorobaKonrad Wrzesiński24
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Góralski
7
5,9/10
Pisze książki: literatura podróżnicza, historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,9/10średnia ocena książek autora
35 przeczytało książki autora
53 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Encyklopedia urzędów i godności w dawnej Polsce
Zbigniew Góralski
8,5 z 2 ocen
8 czytelników 0 opinii
2000
Stanisław August w insurekcji kościuszkowskiej
Zbigniew Góralski
1,0 z 1 ocen
3 czytelników 1 opinia
1988
Działalność charytatywna w Polsce przedrozbiorowej
Zbigniew Góralski
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
1973
Najnowsze opinie o książkach autora
Stanisław August w insurekcji kościuszkowskiej Zbigniew Góralski
1,0
Pierwszy raz daję książce najniższą z możliwych ocen. Sytuacja taka wymaga wyjaśnienia, dlatego też opinia będzie dłuższa niż zwykle, ale, sądzę, bez uszczerbku dla jej rzeczowości.
Gdyby Zbigniew Góralski tak usilnie nie próbował udawać, że tworzy pracę naukową (ma ona jej aparat, w tym sporo przypisów i szeroką bibliografię źródłową),ale od razu wyjaśnił, iż "Stanisław August w insurekcji kościuszkowskiej" to publicystyka ocierająca się o paszkwil, to nie byłoby tutaj żadnego problemu i jako takiej, można by książce przyznać nawet 5. Tymczasem jest zgoła inaczej. Autor, skądinąd znany badacz XVIII wieku, posiadający tytuł profesora, wykładający na uczelni wyższej, stawia się w roli advocatus diaboli ostatniego króla, a jego wynurzenia przypominają bardziej odpowiedź na pozew o naruszenie dóbr osobistych (a jak wiadomo, w takim piśmie nie chodzi tyle o fakty, ile o przedstawienie ich w korzystnym dla pozwanego świetle) niż naukowe dzieło. Już wstęp do pracy nie zachęca do dalszego czytania, lecz jej treść stanowi bardzo ciekawy przykład zaangażowania się historyka w popieranie tezy, która jest tym bardziej trudna do obrony, im więcej dowiadujemy się o przebiegu wydarzeń.
Brak logiki w niektórych wypowiedziach Góralskiego jest wprost kuriozalny. Aż dziw bierze, że autor tak otrzaskany z literaturą przedmiotu i źródłami, posiadający przygotowanie do wzięcia za bary tak skomplikowanego tematu, potyka się zupełnie na nieodróżnianiu faktów od opinii o nich. Odnosi się wrażenie, że podstawy poprawnego rozumowania i wyciągania wniosków gubią się tutaj w sytuacji, gdy "misją" autora stało się przejście do porządku dziennego nad metodologią, w imię hasła - "cel uświęca środki". Góralski za punkt honoru postawił sobie oczyszczenie króla z wszelkich zarzutów, natomiast co do lewicy powstania ("jakobinów") z Kołłątajem na czele (do którego autor ma stosunek wręcz osobiście nienawistny),to są oni dla niego grupą obrzydliwą. Wypowiedzi historyka o tym ugrupowaniu są nie tyle niechętne, co wprost wrogie. A wszystko to jest tak bardzo jaskrawe, że nie tylko w żaden sposób nie koresponduje z pohukiwaniami autora we wstępie na brak obiektywizmu w nauce historycznej wobec Stanisława Augusta, ale trąci mocno prezentyzmem, co - gdyby pójść w ahistoryczne ślady Góralskiego - jest o tyle ciekawe, że to przecież (biorąc pod uwagę czasy w których pisana była książka) król był za opcją rosyjską, a lewica i inni bardziej umiarkowani stanowili niejako pro zachodnią opozycję. Jakkolwiek taki ahistoryzm poważnym historykom nie przystoi, to nasza historiografia epoki PRL-u nie była od niego wolna.
Przykładów na skrajną tendencyjność Góralskiego jest w książce bez liku. Osoba, która nie porusza się swobodnie w tematyce schyłku XVIII wieku może niestety tego nie dostrzec. Wymaga to konfrontacji tego co napisał autor, ze źródłami na które się powołuje w przypisach i bibliografii. Dla czytelnika nie-specjalisty jest to przedsięwzięcie nazbyt trudne, jeśli wręcz niemożliwe. Przykładem na manipulacje materiałem źródłowym przez Góralskiego niech będzie informacja zawarta na stronie 161 książki. Autor podaje, że gen. Zajączek miał się jakoby wypowiedzieć w trakcie powstania, iż należy "sprzątnąć" Naczelnika oraz króla. Przypis tutaj odsyła nas do pamiętników Niemcewicza, gdzie twórca "Powrotu posła", niechętny Zajączkowi osobiście, swoją wypowiedź stawia w szerszym kontekście, który pominięty przez Góralskiego, może prowadzić do zgoła odmiennej interpretacji całości. Takich zabiegów jest całe mnóstwo w książce. Góralski nie cierpi Zajączka prawie tak samo mocno jak Kołłątaja i stwierdza wprost, że "to wyznawana przez Zajączka ideologia kazała mu pisać oczywiste fałsze" (swoją drogą upodmiotowienie "ideologii" bardzo współcześnie brzmi tutaj czytelnikowi). Historyk w tłumaczeniu poczynań króla przechodzi wszelkie granice dobrego smaku i przyzwoitości. Nawet antypowstańcze wypowiedzi Stanisława Augusta stara się wyjaśniać tym, iż przecież nie były one tak ostre w tonie jak te, wypowiadane przez... rosyjskich generałów. Co rusz Góralski kreśli nieprawdopodobne panegiryki na cześć króla, w stylu: " Można powtórzyć, że w czasie powstania Stanisław August był najlepiej zorientowanym człowiekiem w Polsce i posiadał najpełniejsze rozeznanie w sytuacji, bijąc w tym na głowę samego kierownika insurekcji". Oczywiście gołosłowne to stwierdzenie (brak przypisu) jest o tyle ciekawe, że sam autor nie raz przytacza narzekania króla, że Naczelnik i inni przywódcy powstania o niczym go nie informują i musi się poruszać prawie jak dziecko we mgle. Ale takimi nieścisłościami Góralski się nie przejmuje, gdy chwilę później konstatuje: "Kościuszko kilkakrotnie ucałował króla po rękach. Odezwała się stara szkoła prawdziwie dobrze ułożonego i świadomego funkcjonowania państwa obywatela. Można mieć takie lub inne zdanie o królu, znać popełniane przez niego błędy i oceniać je negatywnie, ale król jest zawsze królem, pomazańcem i majestatem, któremu winno się szacunek". Czy to wymaga komentarza?
Na koniec przytoczę jeszcze próbkę z logiki, jaką kierował się Góralski w ocenie kontrowersyjnych wydarzeń w czasie Insurekcji. Otóż już po Maciejowicach, kiedy polscy "jakobini" mieli rzekomo przygotować zamach stanu i przejąć władzę, kiedy przebieg wydarzeń jest bardzo niejasny i mało oświetlony przez źródła, Góralski tak to nam wyjaśnia: "Przygotowywany przez nich pucz, w którym miał zginąć król, stronnicy dworu i Moskwy, znaczniejsi przedstawiciela szlachty i jeńcy rosyjscy, zdaje się nie ulegać wątpliwości". Po czym na następnej stronie zauważa: "Sprawa, czy pucz jakobiński był przygotowywany, czy istotnie szykowano rzeź, w której pierwszą ofiarą miał być król, jest nadal otwarta i nie wyjaśniona". I tak jest w całej książce.
Takie paranaukowe pisarstwo jest bardzo szkodliwe dla nauki historycznej. Przebrane w ornamenty charakterystyczne dla rzetelnych prac przyzwoitych badaczy, tym bardziej może stanowić niebezpieczne spustoszenie w głowach przecież niezbyt wyrobionego historycznie społeczeństwa.
Pierwsza Rzesza Niemiecka Zbigniew Góralski
5,3
Skrótowy zarys historii Niemiec od czasów ottońskich do napoleońskich. Paradoksalnie dużo bardziej wyczerpujące są rozdziały poświęcone czasom średniowiecza (2/3 objętości książki). Autor barwnie omawia czasy kolejnych panujących, przystępnie sumując niezbędną wiedzę. Niestety od połowy XV wieku narracja przyspiesza. Z tej racji część poświęcona nowożytności jest już ogólniejsza. Przykładowo o przebiegu wojny trzydziestoletniej nie ma prawie nic, autor zajął się jedynie jej przyczynami i skutkami. Zdarzają się za to cyfrówki w datach. Mimo to lektura pomoże ugruntować podstawową wiedzę na temat historii Niemiec, bez której ciężko zrozumieć dzieje kontynentu, jak również Polski.