PS I życzę Ci dużo miłości Natasza Socha 7,7
ocenił(a) na 717 tyg. temu W tym roku grudniowy czas (plus też trochę spowolnienie w nowych premierach) zainspirowały mnie do sięgnięcia po świąteczne pozycje, które od kilku lat zalegają na mojej półce. Rzutem na taśmę padło więc na "PS i życzę Ci dużo miłości". Czy ten świąteczny zbiór spełnił swoje zadanie i zaoferował mi niezapomniany i magiczny klimat?
Wszystkie opowiadania łączy jedno- pewna kartka pocztowa. Często odnaleziona po latach, a oferująca zupełnie nowe możliwości. Dzięki niej bohaterowie mają szansę na nowo rozbudzić uczucia, które wydawały się wygasłe, bądź też zmotywować się do zmian. A to wszystko w zimowej scenerii.
Jak to w zbiorach bywa, dużą trudność sprawia mi ocenienie go jako całości. Każde z opowiadań charakteryzuje się wyjątkowym klimatem. Czasami są to historie ciepłe i rodzinne, a czasami naznaczone bólem. W każdej jednak czuć świąteczny klimat i to było dla mnie najważniejsze. Taka forma jest też idealna, by poznać lepiej pióro różnych autorek. I dzięki temu przekonałam się, że Magda Knedler pisze rewelacyjnie (w zasadzie wiedziałam to po "Grudniowym domu", ale się w tym utwierdziłam) oraz że mam ochotę na więcej książek Nataszy Sochy, bo tworzy niezapomniany i ciepły klimat świąt. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu najmniej podobało mi się opowiadanie Magdaleny Witkiewicz. Jest to o tyle zaskakujące, że jej poprzednie książki świąteczne uwielbiam, Tutaj było nierealistycznie i historia skończyła się, zanim na dobre się zaczęła. I wiem, że tym charakteryzują się opowiadania, ale pozostałym autorkom udało się jednak stworzyć bardziej spójną i angażującą całość. W historii Magdy bohaterka dostaje z prywatnego konta informację, że jakiś mężczyzna (który niby się przedstawia, ale wiadomo, jak łatwo podać błędne dane) posiada pożądane przez nią informację, więc umawia się z nim na kawę bez zająknięcia. Rozwaliło mnie to i zepsuło resztę przyjemności z czytania. Samo zakończenie też było aż za cukierkowe i dziwne w kontekście całości. Jest to więc słabe wprowadzenie, ale każda kolejna historia była tylko lepsza."Zapach pieczonych jabłek" Sochy, "Medalion z szafirem" Gołębiewskiej i "Kłębek wskazidrożek" Knedler to zdecydowanie najlepsze opowiadania. Z morałem, ale jednocześnie angażujące.
Brakowało mi w książce trochę różnorodności. Bo o ile każde z opowiadań porusza inną historię, wszystkie skupione są na miłości romantycznej. A przecież ma ona wiele odcieni. Taka znaleziona po latach kartka może być związana też z miłością rodzinną, bądź okazją do pokochania samego siebie. Nie każdy musi być w związku na Święta, żeby poczuć prawdziwą satysfakcję. To w zasadzie jedyny minus, który tyczy się wszystkich historii.
Jako zbiór świątecznych opowieści uważam, że jest to książka idealna. Klimatyczna (przed Świętami jak znalazł),a do tego czyta się ją błyskawicznie, więc można pochłonąć ją na raz między lepieniem kolejnych tur pierogów. Cieszę się, że dałam jej szansę w tym roku.