Adélaïde de Clermont-Tonnerre, dawna uczennica École normale supérieure, jest dziennikarką i powieściopisarką. Jej pierwsza książka, Fourrure, znalazła się w finale Nagrody Goncourtów za debiutancką powieść i otrzymała pięć nagród literackich, w tym nagrodę Maison de la Presse oraz nagrodę Sagan.
Dobra, wciągająca powieść z niespodziewanym zwrotem akcji.
Książka ma w sobie wszystko, co sprawia, iż taką lekturę połyka się w mgnieniu oka.... miłość, pieniądze, wojenną zawieruchę, zemstę, wielką krzywdę, tajemnice rodzinne i bardzo zawiłe losy jednej rodziny.
Do tego dochodzi dwóch bliżniaków, braci, którzy nienawidzą się najbardziej na świecie, dwie kobiety połączone niezniszczalną przyjaźni i dwoje młodych ludzi porwanych niemożliwą miłością, której na przeszkodzie staną wydarzenia sprzed 25 lat.
Akcja toczy się dwutorowo, w Polsce w obozie Auschwitz, Dreźnie pod koniec II wojny światowej, gdy miasto to zostaje na skutek nalotów całkowicie zrównane z ziemią oraz kilka tygodni póżniej w Bawarii, a także na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w USA, głównie w Nowym Jorku, ale także w innych częściach USA.
Na obu płaszczyznach czasowych przewija się nazwisko Zilch. Dlaczego jest ono tak ważne? Co łączy wydarzenia z lat 40. i 70.?
Ostatni z naszych to książka, którą z początku, przez ok. 50-60 stron czyta się ot tak sobie, jak zwykłe, standardowe czytadło. W pewnym momencie dzieje się coś zaskakującego, jakby następowało jakieś przełączenie...książka zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdźki i historia porywa w swoje objęcia. Dalej już wszystko toczy się poza nami. Czytając kolejne rozdziały nie mamy żadnego wpływu na to co zrobimy bowiem lektura i porywająca fabuła nie pozwalają odłożyć książki na półkę.
Czyta się świetnie, a jeszcze dosyć długo po skończeniu lektury w głowie kłębią się różne pytania. Gorąco polecam.
http://pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com/
Tytułowy bohater książki jest dość irytującym młodym mężczyzną. Niektóre z jego tekstów uderzają swoim seksizmem. Wiele zachowań drażni. Jednego jednak nie można mu odmówić: historia jego rodziny jest naprawdę fascynująca.
Werner jako mały chłopiec został adoptowany przez małżeństwo Goodmanów. Któregoś dnia adopcyjna mama zauważyła na ubrankach chłopca napis: „To dziecko nazywa się Werner Zilch. Nie zmieniajcie mu nazwiska, to ostatni z naszych". Kto wyhaftował wiadomość? Kim byli biologiczni rodzice Wernera? I co się z nimi stało?
Rodzinna historia Zilchów, która na kartach książki zaczyna się w Saksonii w 1945 roku, jest w powieści przepleciona z dziejami dorosłego Wernera. Mężczyznę poznajemy na Manhattanie w 1969 roku i towarzyszymy mu przez dziewięć lat jego życia. Przez niemal dekadę Werner buduje swoją firmę, kocha, zdradza i bogaci się. Przez większość tego czasu brakuje mu informacji o miejscu swojego urodzenia, profesji rodziców, przyczynie, dla której został ich pozbawiony. Przez wiele lat próbował dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. Bezskutecznie. W końcu, w najmniej oczekiwanym momencie, informacje nadchodzą, ale od osoby, o której nigdy by nie przypuszczał, że może być jakoś powiązana z dziejami jego rodziny.
Przyznaję, że cała historia została przez autorkę bardzo sprawnie wymyślona. W miarę, jak odsłania nam kolejne tajemnice rodziny głównego bohatera, napięcie właściwie wyłącznie rośnie. Pod koniec już nie sposób odłożyć jej na bok. Po przeczytaniu całości odnoszę jednak niestety wrażenie, że poza wzbudzeniem w nas ciekawości, niewiele nam oferuje. Historia jest ciekawa, ale nie porusza i raczej niczego nie uczy.
Czytaj całość: https://projektksiazki.blogspot.com/2018/10/powiesc-ostatni-z-naszych.html