Pewność siebie zyskujemy, osiągając cele dzięki własnej pracy - i to takie cele, które wcześniej wydawały się nieosiągalne.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 20 września 2024LubimyCzytać276
- Artykuły„Niektórzy chcą postępować właściwie, a inni nie” – rozmowa z autorką powieści „Prawda czy wyzwanie”BarbaraDorosz1
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Śnieżka musi umrzeć“ Nele NeuhausLubimyCzytać15
- ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Rzeczy niezbędne” z Katarzyną Warnke i Dagmarą DomińczykLubimyCzytać5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kerry L. Pickett
1
6,2/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
106 przeczytało książki autora
54 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
John Stockton. Autobiografia
Kerry L. Pickett, John Stockton
6,2 z 92 ocen
163 czytelników 19 opinii
2018
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
W dzisiejszych czasach mamy tendencję do chodzenia na skróty, skupiamy się na samym wyniku, pomijając wysiłek potrzebny do jego osiągnięcia....
W dzisiejszych czasach mamy tendencję do chodzenia na skróty, skupiamy się na samym wyniku, pomijając wysiłek potrzebny do jego osiągnięcia. I wszystko to dzieje się ze szkodą dla dziecka. Trofea są jedynie drogą do zaspokojenia chorych ambicji rodziców.
1 osoba to lubiMyślę, że to wstyd, że tak wiele rzeczy poświęcamy w imię źle zrozumianej iluzji bezpieczeństwa.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
John Stockton. Autobiografia Kerry L. Pickett
6,2
John Stockton, legenda NBA, najlepszy podający w historii, gwiazda Utah Jazz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych graczy lat 90-tych. Wraz z Karlem Malone tworzył trzon drużyny z Salt Lake City. Ci dwaj panowie byli najsłynniejszym duetem swoich czasów. Pierwszy słynął z ponadprzeciętnej umiejętności rozgrywania piłki i odnajdywania kolegów na wolnych pozycjach, drugi odznaczał się posturą zapaśnika i łatwością w zdobywaniu punktów. Obaj byli uważani za gości nie do zdarcia.
Dziś, całe lata od zakończenia kariery obu panów, do moich rąk trafiła autobiografia tego pierwszego, Johna Stocktona. Stock nigdy nie był moim idolem. Szczerze mówiąc, nie przepadałem za nim i za całą drużyną z Utah. Grali bardzo przewidywalną koszykówkę, prostą, mało efektowną, wręcz nudną. Ale za to skuteczną. W latach 90-tych co roku meldowali się w playoffach, dwa razy dochodząc do samych finałów. Podobnie jak cała drużyna, John Stockton nie odznaczał się przebojowością cechującą takich graczy jak Michael Jordan, Shawn Kemp czy Shaquille O’Neal. Był skromnym, żeby nie rzec nudnym rzemieślnikiem, wychodzącym co wieczór na parkiet i robiącym swoje.
Mój podziw dla Stocktona narodził się dużo później, gdy już odwiesił swoje koszykarskie buty na kołku, kończąc karierę. W internecie wciąż można obejrzeć dawne mecze duetu Stockton-Malone i spółki. To jak ten niewysoki białas o przeciętnych warunkach fizycznych dotrzymuje kroku bardziej atletycznym i zwinniejszym przeciwnikom robi wrażenie. Momentami aż trudno uwierzyć, że taki niepozorny gość był w swoim czasie jednym z najbardziej skutecznych graczy na swojej pozycji. Za to należy mu się wielki szacunek.
Sięgnąłem po jego książkę, by dowiedzieć się o nim czegoś więcej. By poznać co ukształtowało Johna Stocktona na jednego z największych twardzieli NBA lat 90-tych. Chciałem znów poczuć klimat tamtych lat i wniknąć w szeregi graczy wychodzących na parkiet, doświadczyć rywalizacji najlepszych drużyn i przy okazji poznać jakieś ciekawe anegdotki ze świata, którym kiedyś się fascynowałem.
Nie do końca otrzymałem to, czego się spodziewałem. Stockton jako pisarz okazał się tak samo wyrazisty jak jego gra w NBA. Z każdej kolejnej strony wiało nudą. Z oczekiwanych fajerwerków koszykarskich i rywalizacji na parkietach dostałem zaledwie kilka stron. Klika stron dotyczących wyeliminowania Houston Rockets w finale konferencji w 1997 i późniejszych finałów z Chicago Bulls w tym samym i kolejnym roku. W dodatku w większości opisy tych wydarzeń przedstawione były przez pryzmat wewnętrznych odczuć autora, niewiele pozostawiając miejsca samym faktom.
Natomiast jeden z kolejnych rozdziałów, kiedy Stock opisuje swoje rozterki związane z decyzją zakończenia kariery ciągnie się w nieskończoność.
Nie jest to więc kolejna lektura opisująca najlepszą koszykarską ligę świata od kulis. Stockton poszedł inną drogą. I zawiedzeni będą ci, którzy tak jak ja liczyli na coś innego. Skoro więc nie ma ciekawostek z koszykarskiego świata, to co w takim razie zawierają wspomnienia najlepszego podającego w historii NBA? Głównie relacje z osobami, które wywarły największy wpływ w życiu Stocktona. Począwszy od rodziców, pierwszych trenerów, kolegów z drużyny, i na swojej drugiej połówce skończywszy. Oprócz tego dostajemy całą masę wewnętrznych rozterek autora, jak choćby wspomniane dywagacje na temat zakończenia koszykarskiej kariery czy rozwlekły opis przygotowań do wystąpienia podczas uroczystości dołączenia do Galerii Sław. To wszystko sprawia, że poznajemy dość dobrze jakim człowiekiem jest John Stockton i co go ukształtowało, ale niestety nie jest to lektura , którą czyta się z zapałem.
Szczerze, naprawdę wynudziłem się podczas czytania tej autobiografii. Moje oczekiwania może były zbyt wygórowane. Nie uważam, że książka jest zła, nie zmieniłem swojej opinii na temat Stocktona po tej lekturze. Były nawet momenty, które uświadomiły mi jak wartościowym jest on człowiekiem. Jednak myślę, że historia Stocka mogłaby zostać dużo ciekawiej przedstawiona, gdyby zabrał się za nią ktoś inny, pisarz lub dziennikarz sportowy z doświadczeniem pisarskim.
Polecam najzagorzalszym kibicom i fanom Johna Stocktona. Dla pozostałych, ta książka może być dość ciężka do przetrawienia.
John Stockton. Autobiografia Kerry L. Pickett
6,2
Dla mnie była to lektura obowiązkowa, gdyż John Stockton to mój ulubiony koszykarz. Stockton napisał ją sam przy pomocy swojego pierwszego trenera Kerrego Picketta, przez co czytając miałem wrażenie, jakby obok mnie siedział sam zawodnik i opowiadał historię swojego życia.
Książka może nie porywa, jest za to dokładnie taka jaki był (i jest) sam John - normalna, skromna, bez zbędnych ozdobników, pełna mądrych przemyśleń i refleksji. Pomału się rozkręcała, ale jak już rozkręciła to żal było, że tak szybko się skończyła (np. chętnie poczytałbym więcej o finałach z Chicago Bulls i igrzyskach olimpijskich).
300 stron z legendą NBA, która w każdym aspekcie odstaje od stereotypu koszykarza. Chociażby dlatego - warto.