Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend – Światowy Dzień Zwierząt 2024LubimyCzytać268
- ArtykułyReese Witherspoon i Harlan Coben piszą wspólną powieść. Premiera thrillera już w przyszłym rokuKonrad Wrzesiński26
- Artykuły„Smok Diplodok” już w kinach, czyli komiksowi bohaterowie na wielkich ekranachLubimyCzytać3
- ArtykułyAkcja recenzencka! Zgarnij egzemplarz powieści „W cieniu Annapurny” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Saint-Pol-Roux
Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Saint-Pol-Roux_1937.jpg?uselang=pl
5
7,6/10
Pisze książki: poezja
Urodzony: 15.01.1861Zmarły: 18.10.1940
7,6/10średnia ocena książek autora
65 przeczytało książki autora
198 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Symbolizm francuski Charles Baudelaire
7,8
Jeszcze nie ucichł krzyk rozdzierający nocną ciszę paryskich bulwarów. Nadal trwa widowisko w którym bierze udział każda część mnie samego. W mojej głowie wciąż się tli przeświadczenie, że rozpacz zwyciężyła nadzieję. Atakujący istotę człowieczeństwa Maldoror, wcale nie musi być powodem tego niepokoju. Winna jest zatrważająca mnie symbolika. Winowajcami stają się niezliczone symbole, przepływające przez umysł spragniony słów: znam, widziałem, marzyłem. Tak wielu znaczeń chciałbym dotknąć osobiście. Dojrzalej przeżywać niekoniecznie tylko cierpienie. Być dumny i hardy wobec świata pozbawionego wyczucia smaku. Być po prostu w tym ostatnim omnibusie przejeżdżającym nocą pod Bastylią. Niechby ta rozkosz nawet zabijała, byleby trwała przez wieczność.
Nie tylko Comte de Lautréamont jest przyczyną drgań moich emocji. W niesamowicie krwiste zmierzchy i pozbawione złudzeń poranki obfituje poezja symbolizmu. Zwodnicze godziny mijają tak szybko a migotliwa nerwowość jest domeną nie tylko tego francuskiego poety. Nawet pochylając się nad uroczą zgnilizną Charlesa Baudelaire'a nie czuję obrzydliwego smrodu wersów, obrażających moralność ludzi jemu współczesnych. Dostrzegam mgliste obrazy przegniłej miłości, tak jak widzę pocałunki wyżerającego ciało robactwa. Pięknie piszą symboliści a wielu z nich zostało "uhonorowanych" mianem "poety przeklętego". Gdy sięgam do ich wierszy, to za każdym razem czuję się jak odkrywca nowych gwiezdnych konstelacji, tak wiele znaczeń dostrzegam w labiryncie dostępnym dla wtajemniczonych miłośników liryki.
Chaotyczne prowokacje Stephana Mallarmégo nie zbiły mnie zbytnio z tropu a jego uwolnione słowa tylko pozornie wprowadziły dezorientację. Rzutem kości przypadkowo zmusił moje myśli do poczynienia wysiłku aby pozbierać realnie brzmiące wyrazy w nierealne obrazy poetyckie, dostępne do odczuwania przez wszystkie zmysły. Symbole stały się znakami do których interpretacji nie można zaprząc rozumu. Niewypowiedziane i zmysłowe tajemnice to wstrząs, który daje o sobie znać jeszcze przez wiele dni po lekturze. Manifest Jeana Moréasa wcale nie wyprzedził pochodu symbolizmu. On go tylko ubrał w odpowiednie słowa i zdefiniował prąd manifestujący nowe metafizyczne doznania.
Kto wsiądzie na pokład statku Arthura Rimbauda, ten zobaczy "lodowce, słońca srebrne, opal fal, nieb żary, przeokropne mielizny w zatok ciemnych toni, gdzie żarte przez robactwo olbrzymie wężary pieszczą drzewa skręcone jadem czarnych woni". Ten wycyzelowany poemat narracyjny, jest moim zdaniem skonstruowany na wskroś pedantycznie. Dla Rimbauda stanowi pożegnanie z Europą, dla mnie to zaproszenie do przekroczenia wrót największych uniesień literatury pięknej. Wyrażające nieograniczoną wolność człowieka dzieło, wynosi czytelników na wyżyny finezyjnej świadomości. To dowód na to, że symbolizm do dnia dzisiejszego nadal potrafi być wizją pełną bluźnierczych określeń nawet dla najbardziej przesyconych wrażeniami ludzi.
Symboliści francuscy (od Baudelaire'a do Valéry'ego) Charles Baudelaire
7,9
W drżącym od upalnego powietrza "Popołudniu fauna" Stéphane’a Mallarmégo dostrzegam to wszystko, co równie dobrze mogłoby zostać przeze mnie wyśnione. Jednak gdybym zawierzył tej poezji mglistych zarysów i oddał się podziwianiu pochodu symbolistycznych czarodziejstw, to nie wiem czy oderwałbym swoje zakochane w tych tajemniczych dalach spojrzenie. Bowiem czytając wiersze symbolistów, ulegam specyficznej grze ludzkiej myśli, w której niejasność przeżyć dominuje nad faktami. Malujący ryzykowne metafory poeci zawsze wygrywają z moim zdrowym rozsądkiem. Ich słowne pejzaże są niczym uwielbiane przeze mnie malarskie dzieła impresjonistów, ulotne i przyprawiające o zawrót głowy chwilą, która burzy wszystko, co zastane od wieków. Dlatego też chętnie się wyprawiam na te opuszczone przez czytelników bezdroża wizjonerów, zbiorowisko wszelkich pragnień i tęsknot.
Zamiast nazywać, lepiej sugerować. Opis zastąpić aluzją. Wywyższyć sugestię i ozdobić ją ornamentem antycznej prostoty. Nie wiem czy to już zalążki daleko posuniętego buntu, jednak z pewnością jest to wielki krok w poetyckich badaniach nad absolutem. Poezja nieokreślonych kształtów dla niektórych może się wydać nieco mniej świeża ale to właśnie ona potrafi chyba najlepiej odsłonić przepaście ludzkiej jaźni. Świadoma swej potęgi, przejmuje przy tym słodyczą często nieskrywanego lenistwa, kiedy swobodnie płynąca myśl rozmywa się gdzieś w meandrach Lety. W rzece zapomnienia z pewnością nie zginą za to dzieła Arthura Rimbauda i Charles’a Baudelaire’a. Te pełne bluźnierczej spowiedzi utwory są jak meteory na poetyckim niebie, przelatują nagle i równie szybko gasną.
W trosce o słowo warto pochylić się nad jego zdolnością do wyrażania czystej idei, to właśnie symboliści zaczęli wykorzystywać poezję nie tylko do opisywania zjawisk dostępnych zmysłom. To już nie jest epoka Victora Hugo, klasyczna retoryka musi ustąpić pod naporem dwuznaczności i zaledwie odcienia tego, co chcemy zobaczyć. Dostrzeżenie zarysu to wielka przygoda dla inteligencji czytających a odsłanianie universum z wykorzystaniem poezji uczuć i zmiennych nastrojów to jak przymierzanie się do zdumiewających odkryć. Poezję symbolistów uważam za Biblię następnych pokoleń poetów, warto do niej co jakiś pielgrzymować w poszukiwaniu ukrytego tajemnego sensu. Ponieważ jej moc jest ciągle wielka, nawet wtedy, kiedy wyszeptana stwarza wrażenie zaledwie echa dawnej potęgi.
Niektórzy z nich mogliby uchodzić za czekających na ostateczność w posępnym nastroju dekadentów. To jednak wyśnione przez nich piękno nigdy nie zaginie, swoją granitową trwałością już dawno osiągnęło literacką nieśmiertelność. Obecnie z powodu znudzenia szerokiej publiczności bardziej nieme, jednak dręcząca wszystkich nieuchwytność uczuć pochodzi właśnie z tamtych odległych rejonów. Dlatego co jakiś czas każdy z nas przypomina sobie o bardziej wyszukanym śnie, w którym za płynną zasłoną można co chwilę dostrzec błyskawice olśnień. To nic innego jak przebłyski uroczej stylizacji, błądzących poprzez nasze marzenia wspomnień o pasjonującej epoce symbolistów. Jednak żeby odnaleźć się pośród tak starych dekoracji, należy spełnić dwa podstawowe warunki. Pokochać złudzenia i uznać niewidoczne za najpiękniejsze.