Hiroszima John Hersey 6,9
ocenił(a) na 87 lata temu Hersey pojechał do Japonii rok po zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę. W jednej chwili zginęło wtedy 100 tysięcy ludzi, dalsze dziesiątki tysięcy uległy poparzeniom i/lub zostały przygniecione przez walące się budynki. Hersey nie bombarduje jednak czytelnika tymi przerażającymi statystykami. Skupia się na sześciu różnych osobach, które były wtedy w mieście (w ostatnim rozdziale okazuje się, że żyli jeszcze wiele lat po katastrofie).
Hersey nie oszczędza opisów masakry widzianej oczyma bohaterów, którzy relacjonowali mu ją bardzo szczegółowo. Przeskakuje od jednych do drugich, co potęguje wrażenie koszmaru. Na jednego z bohaterów Hersey wybrał doktora Sasakiego – dwudziestopięciolatka, który niewiele wcześniej zaczął pracę w szpitalu. Jedynego lekarza, który nie został zabity lub ranny w wybuchu, po którym tysiące ludzi ruszyły do jego szpitala.
W 1946 Hersey stworzył ten reportaż prawdopodobnie po części dlatego, że wielu Amerykanów nie chciało wiedzieć o Hiroszimie (zresztą rząd japoński zaproponował ocalałym pomoc także dopiero w latach pięćdziesiątych),traktując jej zniszczenie jako kolejny aspekt wojny totalnej – czyli tej, którą głosili Niemcy i ich sojusznicy. W 1985 Hersey dodał kolejny rozdział, by opisać los swoich bohaterów. Wiedli mniej lub bardziej szczęśliwe życia. Bomba odebrała im stabilizację i pewność siebie i świata. Ale ci, którzy przeżyli, nie są po to, by uczyć nas polityki.
Od polityki Hersey ucieka jak może w pierwszej części książki, ale do ostatniego rozdziału dołącza szczegółowy opis spóźnionych programów socjalnych dla ofiar oraz informacje o krajach, które opracowały własną broń atomową. I to mówi jeden z bohaterów reportażu: że Hiroszima może się powtórzyć, bo nie ma wiele wspólnego z polityką, ale dużo ją łączy z niewyobrażalnym złem.
https://pannazu.wordpress.com/2016/11/27/wojna-totalna-w-praktyce-czyli-hiroszima-johna-herseya/