Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Gdyby Tomasz Lis był Amerykaninem i napisał książkę o Jarosławie Kaczyńskim, albo gdyby o. Tadeusz Rydzyk urodził się w USA i napisał książkę o amerykańskim Donaldzie Tusku... To, co trzeba oddać autorowi, włożył dużo pracy - rozmowy z otoczeniem D.Trumpa. Poza tym to jest zła książka, szczególnie z perspektywy nieamerykańskiego czytelnika. Autor nie patyczkuje się w tłumaczenie kto jest kim, a bardziej interesuje go, co kompromitującego można wyciągnąć z jego życiorysu. O samym Trumpie dowiedzieć się można niewiele, a polityczne walki na zapleczu Białego Domu są opisane w sposób nudny. Raz na jakiś czas trafia się kąsek w stylu plotek o tym, że Trump chodzi w nocy po Białym Domu w szlafroku i gasi światła (ale jaka to wartość merytoryczna!),poza tym nuda. Dodatkowym minusem jest wyzierający co chwilę liberalny światopogląd autora, nie stara się zrozumieć (nie mówię, że usprawiedliwić) szuka haków nawet w sposobie mówienia poszczególnych osób. Najbardziej kuriozalne są fragmenty, w których opisuje wprost, co dany bohater myśli. Materiału na dwa artykuły do tygodnika w tym jest, reszta słaba.