Najnowsze artykuły
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz1
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski2
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant13
- ArtykułyWielkanocny Kiermasz Książkowy Ebookpoint – moc świątecznych promocji i zajączkowy konkursLubimyCzytać13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksandra Brokoman
0
0,0/10
Pisze książki: czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
0,0/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Magazyn Silmaris nr 4/2017 (7) Magdalena Lewańska
8,0
Plungwa – czytając ten tekst czułam się, jakbym sprawdzała znajomość obcego języka, którego dopiero zaczęłam się uczyć. Niby pojedyncze słowa rozumiem, ale jakoś nie składają mi się w jedną, pokazującą coś logiczną całość. To opowiadanie jest dla mnie zbyt wydumane, zbyt odjechane poza granice przemawiających do mnie klimatów.
Dziura w płocie – jak zawsze w przypadku Autorka opowieść napisana przepięknym językiem i stylem. Kilka liter, kilka słów i przed oczami miałam i stary domek, i połamaną jabłoń i kolorowe, magiczne Zapłocie. Bardzo ciekawie odmalowane zostały i postaci Zapłocia i przemiana Michaliny. Dobra opowieść z morałem, którego nie będę tu zdradzać.
Trzeba słuchać – No tak, zawsze wiedziałam, że nie należy ufać żadnym wróżbom i przepowiedniom. A Autorka, w typowym dla siebie nieco pieprznym stylu, tylko potwierdza moje przypuszczenia za pośrednictwem tej wielce ciekawej i na swój sposób zabawnej opowieści. I chociaż nie ma tu moich ulubionych krasnoludzich bohaterów, za to są inni, którym niczego nie brakuje, którzy żyją własnym życiem.
Zanim nadejdzie dzień – Nie za bardzo mogę się zdecydować, co napisać o tym opowiadaniu. Nie porwało, ale też dało się spokojnie przeczytać. Taki średniak.
Na drugą stronę – Zastanawiam się, o co tu chodziło, co to miało być. Mam tak zawsze, gdy zanurzę się w opary absurdu, a tego w tekście nie brak. Na szczęście w tym opowiadaniu absurdu jest w miarę strawna dla mnie dawka, więc nawet udało mi się przeczytać je w całości. Przyznaję też, że scena z Głodem nawet mnie nieco rozbawiła. Szkoda tylko, że Autor zaraz na dzień dobry musiał zaserwować niefajny wulgaryzm, dodatkowo wkładjąc go w kwestię kobiety. A jest przecież o wiele przyjemniejsza stara, dobra cholera, która by w tej sytuacji w zuepłności wystarczyła.
Legenda Suchego Strumienia – bardzo ładnie plastycznie napisana opowieść. Podobały mi się metafory i porównania. Jednak z czymś innym mam drobny problem. Narratorka wspomina Mirien i dziecko, jakby spotykała je nie po raz pierwszy. Zna imię zrozpaczonej kobiety, wie, że już nie ma czym płakać. O płaczu dziecka z kolei pisze tak, jakby słyszała je regularnie od jakiegoś czasu, a nie od chwili. A jednak narodziny legendy zdarzają się raz i to spotkanie też powinno być jednorazowe. Coś więc tu mi się nie zgrywa.
Inkluz – Bardzo sympatyczna bajka. W sam raz dla dzieciaków – i stylem i fabułą. A ciocię Zosię od razu polubiłam – za tę maszynę do pisania. Świetny zakup.
Sztormy – Pierwsze, co mi się, nasuwa po lekturze, to pytanie: kim, u diaska, są rinnoni? Jakiś rodzaj elfów? Goblinów? Czy jakieś inne stwory? Skoro w odróżnieniu od nich mieszkańcy wioski (czy generalnie krain poza Etmeriel) to ludzie, to rinnoni ludźmi raczej nie są. I tego brakło mi w tym tekście – słowa wyjaśnienia. Ciekawie dobrany tytuł, gdy w akompaniamencie i towarzystwie realnego sztormu, ma też miejsce drugi – w duszach i sercach, co zostało niezgorzej pokazane. Całkiem dobry tekst.
Enigma – sympatyczny tekścik, nie powiem. Uśmiechnęłam się kilka razy. Fajnie pokazany świat oczami dzieciaka. Tylko jedno podstawowe pytanie – gdzie tu fanatstyka? Przyzwyczaiłam się, że Silmaris to magazyn fanatstyczny…
Pies Pański – Trochę mnie ten tekst zmęczył. Sprawnie napisany, ale jak dla mnie miejscami przegadany. Miałam momentami wrażenie, że Autor po raz przysłowiowo setny powtarza pewne informacje. Doceniam za to pokazanie, chwilami dość drobiazgowo, oczami Hermana części życia klasztornego. I przyznaję, że spokojny ton i powolne tempo opowieści idealnie zgrywa się z nim klimatem.
Pospolity paradoks – Napisane ciekawym stylem i językiem. Tak niecodziennie. I szkoda tylko, że za formą nie poszła treść. Na początku jeszcze było fajnie, można się było uśmiechnąć pod nosem, gdy np. opisywane było działanie prowizorek. Później ten humor się gdzieś rozmył. Szczerze, to jako czytelnik połowę tekstu bym wyrzuciła jako kompletnie zbędną. Na przykład cała rozmowa doktor Joli z szefem, który proponuje jej nowe stanowisko. Zamęczył mnie ten pusty dialog. Ostatecznie skanowałam ten fragment wzrokiem, by szybciej go mieć za sobą. Podobnie ma się rozmowa Joli z profesorem – pełna dyrdymałów i oczywistości. Niby wkomponowuje się w styl całej historii, ale nudzi rozwleczeniem. I dochodzenie do ostatecznej konkluzji, czym jest ostatni świat, jest moim zdaniem nadmiernie przeciągnięte.
Kiedy rzeczywistość… - Trzecia część gawędy Jacka jak zwykle trzyma poziom. Aż chce się czytać dalej, więc mam nadzieję, że to jednak nie jest koniec.
Bohaterski duch Północy – W opowieściach Łukasza Malinowskiego czuć jego duszę naukowca. Widać, że doskonale wie, o czym mówi i pisze. A że opowiada o Północy, która i mnie jest bliska, to tekst po prostu pochłonęłam.
No i jeszcze słowo na temat wywiadu. Bardzo się cieszę, że mogłam go przeczytać. Aczkolwiek Martę już nieco znam, to zawsze miło poczuć się jak przy rozmowie ze starym przyjacielem i nawet dowiedzieć się jakichś nowych drobiazgów na jego temat.