Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant15
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Gav Thorpe
35
6,4/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
190 przeczytało książki autora
608 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wybawienie utracone Gav Thorpe
6,9
Cykl "Herezja Horusa" to moje typowe guilty pleasure. Proste historie o wielkim kosmicznym konflikcie, w świecie Warhammera 40 000, czyli w klimacie mrocznym i epickim. Mające dać czystą rozrywkę, ogrom lekko nadętych, może oklepanych scen walki, heroizmu, z niepokonanymi potężnymi bohaterami-wojownikami, starć z samym złem itd. Niestety ten tom męczyłem niemiłosiernie długo. A zapowiadał się ciekawie, bowiem przeplatały się dwa wyjściowo wątki, Prymarchy Coraxa, dowódcy Kruczej Gwardii, jednego z legionów nadludzkich żołnierzy, zdziesiątkowanego w poprzednich tomach i ukrytego w jej szeregach agenta, członka innego legionu, który opowiedział się po stronie zbuntowanego Horusa.
Ale rozdział po rozdziale było nudno, nieporywająco, bez emocji, jakby stawka obniżała się a nie rosła, losy postaci obojętniały, brak było porywających walk, a całość ani nie dawała rozrywki, ani nie będzie chyba miała wielkiego znaczenia dla losów całego konfliktu.
Chyba dotąd najsłabszy tom cyklu.
Indomitus Gav Thorpe
6,6
„Indomitus”, trzecia przeczytana przeze mnie książka, której akcja dzieje się po wskrzeszeniu Roboute’a. Druga książka „Warhammera 40 000”, w której Kosmiczni Marines walczą z nekronami.
Mocną stroną książki są bohaterowie. Udało się nadać indywidualność najważniejszym Ultamarines, co nie jest częste. W „Herezji Horusa” na ogół Prymarchowie jedynie się wyróżniają.
Starcia z nekronami to potrzebne urozmaicenie wśród mrowia książek opisujących wojny z Chaosem czy z orkami.
Regularnie przedstawiana nam perspektywa postaci po stronie nekronów czyni wrogów Kosmicznych Marines wiarygodniejszymi. W książkach, w których brakuje punktu widzenia antagonistów, istnieje pewne ryzyko. Czytelnik może odebrać ich jako zaledwie przymiotniki przypisane do tarcz strzelniczych. Takich przeciwników trudno się bać i odczuwać respekt względem nich. Jeszcze trudniej zaangażować się emocjonalnie w pragnienie zwycięstwa protagonistów.
Jednak w przedstawieniu nekronów przez Gava Thorpe kryje się pewna słabość.
Są nazbyt… ludzcy. Zawistni. Mściwi. Aroganccy. Odziera ich to przesadnie z tajemniczości, grozy i chłodu. Z tymi słowami maszyny będące więzieniami dla dusz, których celem jest zniszczenie wszelkiego życia, powinny być kojarzone.
W książce „Upadek Damnosa” Nick Kyme dokonał tego znacznie lepiej. Na tym właśnie cierpi „Indomitus”. Tom z cyklu „Bitwy Kosmicznych Marines” robi wszystko lepiej. Nie tylko w przypadku przedstawienia nekronów oraz wojny z nimi. Nickowi Kyme udało się wykreować bohatera, który jest w moim odczuciu najlepiej napisanym Kosmicznym Marine ze wszystkich książek.
Bez porównywania do tamtej książki, „Indomitus” wypada naprawdę dobrze. Nie jest jedną z pereł „Warhammera 40 000”, ale nie jest również skazą na diamencie. Działania wojenne być może bywają niekiedy zbyt naiwne. Możemy odnieść wrażenie, że szczęście nigdy nie opuszcza głównych bohaterów. Z drugiej strony ich poczynaniami nie kieruje zwykły przypadek. Autor stara się w racjonalny sposób tłumaczyć niesamowite powodzenie bohaterów i w większości przypadków udaje mu się to.
Gave Thorpe zawiódł w jednym aspekcie. Nie potrafił wystarczająco dobrze zaznaczać, że śledzimy poczynania nie Kosmicznych Marines dawnego typu, a Primarisów. Czasami o tym nie pamiętałem. Inny autor ery Krucjaty Indomitus – Guy Haley – nigdy nie pozwalał zapomnieć.
SPOILERY:
Praxamedes jest zdecydowanie moim ulubionym bohaterem książki. Rozgoryczony z powodu tego, że nie jest dowódcą. Przede wszystkim jednak dlatego, iż jego przełożony przekazuje dowodzenie w polu innemu Kosmicznemu Marine. Z czasem jednak Nemetus, o którego był zazdrosny, zwrócił mu uwagę, że patrzył z niewłaściwej perspektywy. Uświadomił Praxamedesowi, że został skierowany w to miejsce z konkretnego powodu. Aby trzymać na wodzy temperament Nemetusa i Aeschelusa, ich dowódcy. W pewnym momencie to w rękach Praxamedesa ważą się losy wojny z nekronami.
Zozar, niszczyciel nekronów. Najmocniejszy punkt czarnych charakterów książki. Autor wspaniale oddał jego szaleństwo. Pragnienie anihilacji zderza się ze wspomnieniami czasów, kiedy był człowiekiem i wiódł szczęśliwe życie u boku rodziny. To właśnie tęsknota za nimi i nieopisany żal pozbawiły go zmysłów w mechanicznym ciele nekrona.
Milczący Król, tajemniczy władca po stronie nekronów, który na kartach książki był zaledwie wspominany. Informacje na jego temat zapowiadają niebezpiecznego przeciwnika dla Gullimana, który nie będzie mógł skupiać się wyłącznie na Chaosie.
KONIEC SPOILERÓW:
Polecam książkę wszystkim fanom „Warhammera 40 000”. Zwłaszcza tym, którzy są zmęczeni walkami między Kosmicznymi Marines oraz zaciekawieni czasami po wskrzeszeniu Guillimana.