Rodzina z domku dla lalek Mike Carey 7,1
ocenił(a) na 92 lata temu "Jedno za drugim, w dół, brzemienni. Bez brzemion, w górę, tylko jedno."
Moi Drodzy
➡️Ten komiks zauroczył mnie już od pierwszych kadrów! Po pierwsze rozpoczyna się w latach 70-tych (a nawet wcześniej ale to taka migawka) (retro!) a po drugie w międzyczasie przenosi się w wiek XIX (uwielbiam!) i tak na zmianę (bomba). Po prostu takie historie, opowiadane za szczeniaka przed zaśnięciem, z głowami pod kołdrą przy zgaszonym świetle do dziś robią na mnie wrażenie! Ale do rzeczy.
➡️Jest to drugi z serii komiksów wydany w serii Hill House Comics, po bardzo udanym "Koszu pełnym głów" (jakby co niedawno rezenzowanłem) @egmont_polska @swiatkomiksu wydało to bezbłędnie, twarda oprawa, znakomita grafika, sam miód. Objętościowo porównywalnie do pierwszego komiksu w serii. Na końcu okładki alternatywne-sztos!
➡️A co napisał wydawca?
"W „Rodzinie z domku dla lalek” cofniemy się o sześćdziesiąt milionów lat, aby zobaczyć początek działania klątwy wynikającej z wojny między kosmicznymi mocami. Potem prześledzimy wpływ tego straszliwego czaru na dzieje pewnej rodziny–od XIX wieku do czasów współczesnych. Przekonamy się, czy zwykły człowiek zdołał uwolnić siebie i swoich bliskich od przekleństwa pradawnych istot."
Uuu grubo! Zatem przekonajmy się, co z tego wynikło.
➡️Szczęśliwie jestem facetem i nie musiałem bawić się nigdy domkami dla lalek, gdyż zawsze przejmowały mnie lekkim niepokojem. Życie zamknięte w malutkim świecie, kilka laleczek uwięzionych w paru ścianach, zależnych od dziecięcego kaprysu, malutkie mebelki, dziecko odgrywające rolę Boga i napędu poszczególnych postaci. Brrr. Podziwiam Was, dziewczyny za odwagę 😁
Tutaj ta moja delikatna(?) fobia niejako ucieleśnia się i dostaje swoje miejsce w świecie. Już to sprawiło, że ten komiks dość mocno na mnie podziałał.
➡️Klimat jest absolutnie niesamowity! Rysunki świetne, momentami mocno straszne, z dość dużą ilością detali ale utrzymane w starym stylu, bez tych nowoczesnych wodotrysków (i całe szczęście!). W tym przypadku to idealnie zdaje egzamin. Barwy nie są jaskrawe, raczej utrzymane w ciemnej tonacji co idealnie pasuje do tematyki. Jestem zdecydowanie na tak! Już same rysunki robią znakomitą robotę i pozwalają wejść w klimat grozy (częściowo retro grozy),który tak uwielbiam.
➡️Zła magia tutaj jest potężna. Wszystko jest kwestią wykorzystania jej, pozwolenia na wykorzystanie siebie, bo nie ma nic za darmo. Jeszcze raz powtórzę - nastrój w tym komiksie to potęga. Kilkakrotnie czułem przyjemne łaskotanie na karku, ciarki pełznące po plecach, te cholerne domki 😱 Taaak, takie horrory uwielbiam. To zupełnie inny rodzaj grozy, niż w "Koszu pełnym głów". Tu nie jest siłą czarny humor i slashing, tutaj siłą jest klimat, skradający się niepokój, nastrojowe obrazy i zmieniające się czasy.
➡️Znakomicie się to czyta, wręcz świetnie. Dialogi są wiarygodne, płynne, sytuacje świetnie przedstawione, bohaterowie bardzo prawdziwi, tak tekstowo jak i obrazowo. Pojawiający się chwilami narrator to doskonały pomysł. Bardzo, bardzo dobry scenariusz i z radością zagłębiłem się w tę historię, przeplatającą się czasowo w XIX i XX wieku! To była prawdziwa przyjemność i uczta dla wielbiciela horrorów.
➡️Oceniam ten komiks na 9/10, daję K-UZJ (Komiksowy Uncelkowy Znak Jakości) i z wielkimi nadziejami czekam na trzeci zeszyt w serii, który już niebawem będzie dostępny. Polecam!