Śpiące królewny. Tajemnicze przypadki ze świata neurologii Suzanne O'Sullivan 7,2
ocenił(a) na 840 tyg. temu Tropienie tajemniczych chorób neurologicznych, niewyjaśnione przypadki zbiorowych zaburzeń, na które medycyna nie zna dobrej odpowiedzi – to przyciąga do tej książki, sugerując nutkę sensacji oraz tajemnicy. Ja nie będę o tym pisać, bo znacznie bardziej od przytaczanych przez autorkę przykładów i tego, „co może nam zrobić nasz mózg”, zainteresowały mnie jej refleksje dotyczące współczesnej medycyny, przede wszystkim zaś schorzeń psychosomatycznych, bo o takich mowa w tej publikacji.
Trudności diagnostyczne, lekceważenie zaburzeń o podłożu psychogennym, mylenie ich z udawaniem choroby... Także nadmierna medykalizacja naszego życia, z pędem, by wszystko diagnozować i przyklejać etykietki nawet do zwykłych naszych słabości. "Tworzenie chorych" i samospełniających się przepowiedni. Modne zaburzenia, jak ADHD czy autyzm, których już samo zdiagnozowanie wydaje się być lekiem, bo ułatwia nam to życie. A które za lat kilkadziesiąt medycyna może wrzucić do lamusa - i co wtedy z tą naszą etykietką?
Książka ta to też fascynujący reportaż pokazujący problemy różnych społeczności, gdyż opisane przypadki należy bardziej przypisać kwestiom społeczno-kulturowym, niż psychicznym i zależącym tylko od danej jednostki. I owszem, opisywane przypadki są rzadkie, wyjątkowe, ale istnieje mnóstwo o wiele bardziej banalnych dolegliwości na tle psychosomatycznym i może ich doświadczyć każdy z nas. Podobno aż 1/3 pacjentów w gabinetach lekarskich to właśnie tacy pacjenci...
Bardzo podobało mi się przesłanie tej książki oraz zdroworozsądkowe, a przy tym mocno merytoryczne podejście autorki. Nie wiem, czy maczał w tym palce jakiś ghostwritter – jest ona przecież lekarką, a nie pisarką – ale styl, klarowność wypowiedzi, przystępność, w tym brak nadmiernie naukowego tonu – sprawiają, że tę książkę wręcz pochłonęłam. Minusem natomiast jest brak przypisów. Domyślam się, że autorka bazowała przede wszystkim na własnym doświadczeniu i fachowej wiedzy, jednak z pewnością czerpała też z jakichś źródeł, w tekście też znajdują się nawiązania do prac innych naukowców – więc prosiłoby się, by zebrać to w przypisach.