Amerykańska transpłciowa wokalistka, założycielka, liderka i gitarzystka punkrockowego zespołu Against Me! Jest działaczką na rzecz osób transpłciowych. Mieszka w Chicago. Książka Trans, którą napisała wraz z Danem Ozzim, zajęła czterdzieste drugie miejsce w zestawieniu stu najlepszych książek muzycznych wszechczasów tygodnika „Billboard”.
*** ,,Niewiedza, kim się jest,
to straszliwe uczucie." ***
Laura Jane Grace-to amerykańska transpłciowa wokalistka.Założycielka,gitarzystka i wokalistka punkrockowego zespołu Against Me!
Urodziła się jako syn wojskowego o imieniu Thomas James,ale od zawsze czuła,że w głębi duszy jest kobietą.
W świecie punk rocka,gdzie czas wyznaczają kolejne koncerty,butelki whiskey i narkotyki zagubienie się w tym wszystkim jest jeszcze głębsze.Grace nie dopuszcza do głosu swojej natury.Stara się być mężczyzną-mężem i ojcem,ale to prowadzi ją tylko do coraz większej frustracji i ucieczki w używki.
W końcu zaczyna dojrzewać do podjęcia pewnych decyzji i wiary,że zdanie ,,Nie zawracaj sobie głowy dopasowywaniem się do szufladki,którą wymyślił dla Ciebie ktoś inny" ma sens.
Nigdy wcześniej nie słyszałam ani o tym zespole,ani o tej wokalistce,dlatego z zaciekawieniem sięgnęłam po tę książkę.
Spodziewałam się przeczytać lekką historię o zespole punkowym,a dostałam piękną i wrażliwą opowieść o miłości,akceptacji i poszukiwaniu drogi do tego,aby nareszcie stać się wolnym.
Droga była wyboista,momentami pokryta cierniami,czasem wesoła,niemniej z całą pewnością prawdziwa i szczera.
Oczywiście w tle rozbrzmiewa szalona muzyka.
Poznamy bliżej blaski i cienie sławy,ale przede wszystkim wysłuchamy człowieka,który od małego pragnie być tylko sobą.
Ja Wam książkę ogromnie polecam i zapraszam do czytania.
Z trudem przebrnęłam przez tę książkę, przez opisy "życia w trasie": prymitywizm, wulgarność, brud i ogólna degrengolada. Kupiłam jednak książkę ze względu na kwestię tzw. "transpłciowości", bardzo popularną obecnie w narracji skrajnej lewicy (lewicy tożsamościowej). Określenie "transpłciowość' jest oczywiście mylące, fałszuje problem, bo sugeruje jakieś "przejście" między płciami (trans- = przez),tymczasem płeć jest stałą cechą biologiczną, której zmiana nie jest możliwa. W rzeczywistości chodzi tu o dysforię płciową, zaburzenie psychiczne polegające na niechęci/nienawiści do własnej płci i/lub własnego ciała, oraz przekonaniu, że jest się płci przeciwnej do własnej.
Nie dowiedziałam się z książki niczego nowego - ot, kolejny przypadek mężczyzny, który lubi przebierać się w damskie ubrania, a w końcu, zapewne pod wpływem nabierającej siły ideologii gender, decyduje się na okaleczenia, aby upodobnić się zewnętrznie do kobiety. Oczywiście przekonanie Toma Gabela, że "czuje się kobietą", jest niewątpliwie fałszywe. Mężczyzna nie może czuć się kobietą, bo i skąd miałby wiedzieć, jak to jest być kobietą? Musi odwoływać się do kulturowych stereotypów kobiecości: rajstopy, sukienki, długie włosy.
Koncepcja płci w obrębie ideologii gender przypomina znacznie starszą, religijną koncepcję tzw. duszy: niematerialnego bytu, który fruwa sobie tu i tam w kompletnym oderwaniu od ciała (i od rzeczywistości). A zatem ciało można - a nawet trzeba - torturować i okaleczać, aby je dopasować do "płci wyobrażonej". W takie koncepcje - skrajnie antynaukowe, ignorujące biologię i spuściznę ewolucyjną gatunku ludzkiego - można tylko wierzyć, bo wszystko to są kocopoły wyssane z palca. Ciekawe, że tylu ludzi obecnie dało sobie zrobić pranie mózgu i w te nonsensy uwierzyło.