Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant16
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edwin Sweeney
1
6,5/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
91 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Apacze Edwin Sweeney
6,5
Dawno już w "serii "ceramowskiej", czyli w serii Rodowody Cywilizacji nie ukazało się coś tak słabego. "Apacze" to rzecz nieciekawa, przegadana, zawierająca mnóstwo nieistotnych szczegółów, a już co wzbudza zgrozę, w polskim wydaniu (bo nie wiem jak w oryginale) nie ma map, więc jak ktoś nie zna pogranicza amerykańsko-meksykańskiego, to męczy się dodatkowo. Bez wątpienia Edwin Sweeney dokonał wręcz benedyktyńskiego mozołu, by wiedzę zgromadzić, tylko ja się pytam - po co? Trzeba jeszcze umieć interesująco ją sprzedać czytelnikowi.
Apacze Edwin Sweeney
6,5
"Chcę mówić prawdę. Człowiek ma jedne usta i jeśli nie mówi prawdy, powinien być odsunięty"
Cochise (co w języku Apaczów oznacza 'dąb') nie przypominał ani typowego Indianina, ani tym bardziej większości swoi pobratymców z plemienia Chiricahua. Wysoki, zbudowany niczym rzymski legionista, potrafiący wymóc posłuszeństwo na współplemieńcach samym spojrzeniem, ale też niezwykle elokwentny i oczytany. Poznajemy całe jego życie przez pryzmat samego szczepu Chokonen ale też innych odłamów Apaczów Chiricahua czyli Chihenne, Nednhi oraz Bedonkohe. Przez żywot wodza przewinęła się cała plejada postaci pogranicza, zarówno prawych, barwnych, jak i łajdaków, oszustów, zabójców. Widać, że autor jest specjalistą w dziedzinie badań nad Apaczami Chiricahua, bo dostajemy masę informacji z życia samego Cochise'a ale również całego odłamu Chiricahua, który przemierzał owiane aurą tajemniczości i magii góry Chiricahua, Dragoon - gdzie nie raz wojownicy rozpływali się w powietrzu niczym mgła. Znane jest powiedzenie o tym, że nie da się prowadzić wojny na dwa fronty. Otóż w przypadku Cochise'a i całego odłamu Chiricahua, dopóki on był wodzem, dopóty Apaczom skutecznie udawała się sztuka lawirowania pomiędzy terenami amerykańskimi i meksykańskimi, dzięki czemu był w stanie prowadzić wojnę jednocześnie ze znienawidzonymi Meksykanami i Białymi, a kiedy robiło się gorąco, uciec do jednej z wielu kryjówek w górach, które były niczym starożytny labirynt. Okrucieństwo Cochise'a wynikało nie z jego natury czy zamiłowania, ale bardziej z chęci zemsty na tych, którzy podnieśli rękę (a raczej broń) na jego rodzinę, współplemieńców. Tak jak w przypadku innych plemion indiańskich nie zawsze był w stanie zapanować nad "gorącymi głowami" młodych dikohe. W zetknięciu z kłamstwami, półprawdami i niegodziwościami Białych i Meksykanów wódz wyznawał zasadę "oko za oko". Szlachetność Cochise'a aż bije z kart książki, bo wódz miał swój kompas moralny i zawsze postępował zgodnie z nim. Nigdy nie dopuścił się czynu, który byłby plamą na jego reputacji i honorze, jeżeli wcześniej nie został do tego zmuszony w wyniku nikczemności białego człowieka. Nie oszukujmy się, Pogranicze było krainą wilków, dla którego idealnym angielskim odpowiednikiem jest wyrażenie 'survival of the fittest' czyli dobór naturalny. Miejscem, które nie wybaczało błędów, dezynwoltury czy megalomanii. Tak rodziły się legendy, ale też dochodziło do ludzkich dramatów i niebywałego, wręcz naturalistycznego okrucieństwa - można odłożyć do lamusa te ugłaskane wizje rodem z amerykańskich westernów. To była samonapędzająca się machina okrucieństwa, terroru i zbrodni, kwestią podstawową jest jednak odpowiedzenie sobie na pytanie, co było czynnikiem zapalnym lub raczej kto? Większość wielkich wodzów indiańskich, mimo częściowego zaślepienia chęcią zemsty, zdawała sobie sprawę, że na dłuższą metę nie da się wygrać wojny z białym człowiekiem, który rozprzestrzeniał się na ich ziemi niczym szarańcza, co nie zmienia faktu, że wielu masakr i zbrodni ludobójstwa można było uniknąć, gdyby tylko biały człowiek potrafił wsłuchać się w słowa wypowiadane zarówno przez Cochise'a, jak i innych wielkich wodzów indiańskich.