Najnowsze artykuły
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant11
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
- ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
- ArtykułyLiteratura młodzieżowa w Polsce: Słoneczna wiosna z Martą ŁabęckąLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
David R. Begun
1
7,0/10
Pisze książki: popularnonaukowa
Paleontolog, absolwent University of Pennsylvania. Wykłada na Uniwersytecie w Toronto. W centrum jego zainteresowań znajduje się pochodzenie i ewolucja człowieka.
7,0/10średnia ocena książek autora
28 przeczytało książki autora
60 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Prawdziwa planeta małp. Nowa historia człowieka
David R. Begun
7,0 z 20 ocen
86 czytelników 8 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Prawdziwa planeta małp. Nowa historia człowieka David R. Begun
7,0
Bardzo ciekawa książka i bardzo ciekawie napisana. Dzisiejsze wielkie małpy afrykańskie i ludzie wywodzą się od … mioceńskich małp europejskich ! Zaraz ! nie do końca jest to (r)ewolucja. Autor trochę koryguje powszechnie uznane poglądy o Afryce - jako matce człowieka. Czyli małpy afrykańskie mają europejski rodowód i są w Afryce imigrantami, a nie odwrotnie. :) tylko, że … zanim trafiły do Europy, to wcześniej ich prymitywniejsi przodkowie ewoluowali właśnie w Afryce. Trochę zawiłe, ale tylko trochę. Czyli tam i z powrotem. W skrócie mamy tu przedstawione ewolucyjne losy małp człekokształtnych w ciągu ostatnich 30 milionów lat. Nietypowy afropitek, europejski driopitek, gryfopitek etc. . Miocen - na Ziemi - Planetą Małp. Do pożegnania z Europą doprowadziły zmiany klimatyczne, przyczyniając się do powstania człowieka. Nic tu nie jest pewne. Nawet sama ewolucja. Nie jestem w stanie sklasyfikować teorii ewolucji w ramach wiary. Moje stanowisko jest zgodne z encykliką Humani generis Piusa XII z 1950 roku. Czyli - ogólna teoria ewolucji nie przeciwstawia się wierze katolickiej. (ale może być zagrożeniem). Jeżeli jest to teoria prawdziwa, to oczywiście Kościół powinien ją uznać. Bóg jest prawdą i działa w sposób domyślny, ukryty. Jest też władcą czasu ! Można też powiedzieć, że skoro Bóg jest Słowem - to ewolucja może być tego potwierdzeniem (gdyż człowiek stworzony na podobieństwo Boga) - gdyż ludzie istotami w najwyższym stopniu przystosowanymi do przekazywania Słowa (karkołomne ?)! Nawiasem mówiąc ciekawa jest sugestia w książce o związku między utratą ogona, a rozwojem czy powstaniem mowy. Georges Cuvier - ojciec paleontologii był osobą głęboko wierzącą i nie uznawał teorii ewolucji ! Jej przeciwnicy z kolei podkreślają, że nie jest to teoria udowodniona i że służy tylko zezwierzęceniu człowieka. Rzeczywiście autor sam pośrednio przyznaje, że są gigantyczne luki w materiale dowodowym. I błędy - ramapitek np. okazał się samicą siwapiteka. Generalnie - bardzo fajna książka. A czytając opis fauny mioceńskiej Europy, miałem ochotę się tam przenieść.
Prawdziwa planeta małp. Nowa historia człowieka David R. Begun
7,0
Nie do końca mogę książkę zaliczyć do przeczytanych. Musiałem oddać do biblioteki a przez miesiąc dobrnąłem zaledwie do mniej więcej dwusetnej strony, czyli jakieś 2/3. Dobrnąłem to bardzo dobre słowo. Dawno nie czytałem tak potwornie nudno napisanej książki. Nie, temat nie jest nudny. Temat jest fascynujący, dlatego po ten tytuł sięgnąłem. Drugim powodem jest tłumacz. Kiedy pojawia się nazwisko Marcina Ryszkiewicza jestem pewien, że książkę tłumaczył fachowiec i do tego taki, który sam potrafi zajmująco pisać, więc jeśli można stawiać jakiekolwiek zarzuty to tylko i wyłącznie autorowi.
Zarzutów merytorycznych absolutnie żadnych nie mam, w temacie jestem raczej laikiem.
Begun, specjalista od paleoantropologii, opisuje prapoczątki człowieka. Ilość informacji i szczegółów przeciętnego, nie obeznanemu z tematem czytelnika po prostu przytłoczy. Tu mała dygresja - tłumaczenie tytułu nie oddaje sensu treści. A właściwie tłumaczenie podtytułu. Wydawnictwo tłumacząc „A New Story of Human Origins” zgubiło ostatnie słowo. Sięgając po książkę byłem przekonany, że głównym tematem będzie ewolucja człowieka, czyli – i owszem – o naszych małpich antenatach nie zabraknie, ale autor skupi się na momencie rozdzielenia się linii rodowej prowadzącej do człowieka od linii dużych małp człekokształtnych. Tymczasem angielskie „origins” sugeruje znacznie wcześniejszą historię. Niuans, ale chyba istotny. Mamy więc ciągle o prapoczątkach czyli po prostu o ewolucji małp w okresie znacząco wcześniejszym, zanim cokolwiek by sugerowało, że powstanie linia prowadząca do człowieka. Autor mozolnie krok po kroku opisuje kluczowe znaleziska i nie tylko kluczowe. Pokazuje przy okazji mimochodem, jak bardzo paleoantropologia jest nauką spekulatywną. O ile znajdzie się znaczące ilości szkieletu, „łatwo” można przypisać znalezisko do tego czy innego gatunku i mniej więcej określić sposób życia owego osobnika. To akurat nie dziwi, od czasu Owena w XIX wieku, ojca anatomii porównawczej, nauka poczyniła znaczne postępy w badaniu wszelkich szczątków. Niestety znaleziska paleoantropologiczne zazwyczaj nie są obfite, delikatnie mówiąc. I tak na podstawie nierzadko pojedynczego zęba naukowcy deliberują (czytaj: prowadzą zażarte spory) nad tym, do kogo ząb należy i czy to nowy gatunek czy może już znany. Czy to linia boczna w ewolucji, czy też "brakujące ogniwo". Spory trwają dekadami a pojedynczy ząb czy kość udowa wędruje od jednego gatunku do drugiego.
I o tym ta książka jest. O bolesnym braku jednoznaczności w paleoantropologii. O przeróżnych gatunkach małp, których na świecie kilkanaście milionów lat temu było jakoby bardzo dużo. Tak twierdzi autor. Tyle, że Begun nie snuje fascynującej historii kolejnych odkryć i sporów naukowców. Nie dostaniemy zajmującej opowieści na miarę „Szukałem Adama” Wendta czy opowieści „Na tropach brakującego ogniwa” R. Darta – książek już bardzo leciwych, ale jakże je się dobrze czyta nawet dzisiaj! Dostaniemy dość suchy opis kolejnych odkryć, anatomicznych szczególików w których laik się pogubi. W książce nie ma absolutnie żadnego wprowadzenia dla czytelnika, kóry w temacie po prostu nie siedzi na co dzień, które krótko i zwięźle zwróciło by uwagę na kluczowe różnice pomiędzy poszczególnymi gatunkami małp i człowieka, na istotne różnice anatomiczne i behawioralne, które musiały się pojawić dawno temu, żeby linie rodowe się rozdzieliły. Ktoś powie, że przecież po taką książkę sięgają osoby zainteresowane tematem a nie zupełni laicy i ignoranci. To prawda, ale jeśli wcześniej ktoś nie miał styczności z porównywaniem kształtu fragmentu kości, nie ma wyrobionego oka do dostrzegania detali budowy guzków na zębach, ten zniechęci się już po kilkudziesięciu stronach. Od czasu do czasu autor usiłuje poluzować ton i rzucić jakąś anegdotkę czy żart, ale są one tak subtelne, jak codzienna praca na stanowisku archeologicznym.
Przez ponad połowę książki praktycznie nie ma ani słowa o pierwotnych formach człowieka. Treść skupia się wyłącznie na wymarłych małpach. Z pobieżnego przeglądu dalszych stron nie wynika, żeby dalej było jakoś lepiej. Oczywiście ktoś fascynujący się tym tematem znajdzie tu masę informacji, które zazwyczaj są mocno rozproszone w literaturze fachowej. Dla takich hobbystów to na pewno gratka. Osobiście jednak w ocenie książki kieruję się przede wszystkim jej „czytalnością” czyli umiejętnością autora do oczarowania czytelnika tekstem i tematem. A tu co chwila chciało by się rzec: „Do portu, do portu!”. W przeciwieństwie jednak do statku, tu mogłem śmiało przerwać podróż. Ostanie rozdziały zeskanowałem sobie z nadzieją, że przez najbliższe parę miesięcy uda mi się jakoś przez nie przebrnąć i doczekać się jakichś ciekawych, ogólnych wniosków. Nie lubię pozostawiać lekturę niedokończoną.
Tymczasem muszę odpocząć od tych kosteczek. Za ilość fachowych informacji należą się liczne gwiazdki, tak z osiem na pewno. Za „czytalność” co najwyżej dwie-trzy. Osobiście odradzam, tylko dla zatwardziałych fanów tematu.