Star Wars: Z pewnego punktu widzenia. 40 opowiadań na 40-lecie Nowej nadziei Christie Golden 6,8
ocenił(a) na 541 tyg. temu Kupiłem od razu, kiedy tylko się ten zbiór ukazał. Imaginowałem sobie, że oto poczuję znowu starwarsowe orzeźwienie po latach od wydania kapitalnych „Opowieści z kantyny Mos Eisley" i późniejszych nieco mniej zajmujących opowieści (łowcy nagród, pałac Jabby, Nowa Republika, Imperium). Otóż nie, już przy numerze 2 poczułem duchotę i jakby sztywność wyobraźni uczestników tego projektu.
Rocznicowa antologia dla uświetnienia 40-lecia premiery Części IV (1977-2017) okazała się 40. opowieściami wypełniającymi szczeliny między scenami, które pamiętam(y) z filmu. Niektóre z nich były szersze, inne węższe. Znakomita większość tych opowiadań szczelinowych nie porywa konceptem. Są po prostu nijakie - pisane pod hasłowy pomysł, z płytkim wątkiem i wypełniaczami meandrujących przemyśleń. To odczucie potęguje wciskanie w jedną szczelinę więcej niż jednego opowiadania. Na nieszczęście są w tym zbiorze także opowieści, które podczepiają się na sępa do Nowej nadziei, ale na milę czuć, że pasożytują na niej dorabianym wątkiem imitującym jakąś do niej relację.
Wśród tej szarej nijakości jasna strona Mocy przyniosła nam jednak kilka pereł lśniących jak najjaśniejsze gwiazdy w Galaktyce. Klasę pokazuje Laina (polecam notę o Autorze!). Uwagę zwraca monolog admirała duszonego ciemną mocą przez Vadera. Na pewno spodoba się wam opowieść Omi wraźliwej na Moc i pogodzonej z przeznaczeniem, które tą Mocą odczytała (aczkolwiek jest wątku tej opowieści jakaś nieciągłość przyczynowo-skutkowa w tym, że nie wiemy dlaczego Omi trafiła tam, gdzie spotkała Skywalkera). I na koniec perła wśród pereł, czyli rzecz o tym kto kogo kantuje z największym cwaniakiem gry w klikklaka w roli głównej. Moje trzy grosze to też opowiedź (pisownia właściwa) o tym, jak faktycznie powstał ten fajowy tekst odlatujący w galaktyczną ciemność. I jeszcze noty o autorach. Koniecznie.