Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Wydany kilka lat później 'Rewolucyjny geniusz roślin' stanowi rozwinięcie tej książeczki. Rozwinięcie na tyle udanę, że 'Błyskotliwą zieleń' czytelniczo można pominąć.
Przez 40 stron to narzekania niedowartościowanego botanika nad niedowartościowaniem świata roślin. Dopiero od strony 44 przechodzi do naukowych konkretów. Całe mnóstwo powtórzeń informacji i infantylizujący styl (natychmiastowe skojarzenia z "Sekretnym życiem drzew' Wohllebena) czynią tę książkę nieco dziecinną - może dzięki temu dotrze do szerszego kręgu odbiorców. Plus karkołomne roważania nt. inteligencji, której (niewyrażona wprost) konkluzja brzmi: nie ma różnicy między inteligencją człowieka a pantofleka albo wręcz - inteligencja w gruncie rzeczy nie istnieje.
Szczerze pisząc, 7 stron posłowia Kazimierza Trębacza (s. 154-160),będącego streszczeniem publikacji, w zupełności wystarczy za lekturę.
„Czy rośliny są inteligentne?” – od tych słów rozpoczyna się książka. Jak wiadomo często rośliny postrzegane są jako organizmy żywe o ograniczonych możliwościach ruchu, czy zakresie wykonywania innych czynności. Dotyczy to zwłaszcza kontekstu porównywania roślin do zwierząt, którego uczą nas w szkołach już od najmłodszych lat. Każdy z nas wie, że życie bez roślin byłoby niemożliwe. Świadczy o tym m.in. proces fotosyntezy, czy fakt wykorzystywania wielu roślin do produkcji żywności.
Jednym z celów autorów książki było przekonać czytelnika, o tym że rośliny są inteligentne, wrażliwe oraz że potrafią odbierać dużo więcej bodźców niż nam się wydaje. Czy im to się udało? Moim zdaniem tak, jednak zalecam to sprawdzić samemu. Książka składa się ze 160 stron, także bez problemu można ją przeczytać w jedno popołudnie, np. dzisiejsze :)