Jeden z najbardziej cenionych i lubianych szwedzkich autorów książek dla dzieci, wyróżniony wieloma nagrodami. Od lat 70. napisał kilkadziesiąt książek, w których z właściwym sobie humorem i świeżością porusza tematy trudne i ważne. Anna Höglund niejednokrotnie ilustrowała jego książki, umiejętnie oddając ich pełną uczucia prostotę.http://
Chyba co roku Zakamarki wydają adwentową książkę z obszaru skandynawskiego. Tak też było i w tym roku. "Święta w wielkim lesie" to książka w 25 rozdziałach, do czytania dzieciom od początku grudnia aż do świąt. W tym roku dostajemy opowieść o Gburku - domowym skrzacie. Sama opowieść jest zwyczajna, chyba nawet dla mnie mało ciekawa, chociaż dzieciom się podobała. To, co ratuje tę książkę, to poczucie humoru i fajnie napisany tekst. Mimo opowieści przewidywalnej i jakoś mało oryginalnej, czytało się to z przyjemnością. W mojej ocenie tegoroczna "adwentówka" wypadła słabiej niż poprzednie.
Gdy pewnego dnia wiatr psotnik zrywa Gburkowi - skrzatowi domowemu, rękawiczki i czapkę, dla króliczego rodzeństwa zaczyna się wielka przygoda. Odtąd losy Gburka i królików Niny oraz Kaima będą się stale przeplatać.
Gburek, marudny skrzat domowy, postawia, że w tym roku nie będzie obchodził świąt. Jest tak wkurzony na psotne wiatr, że ze złości tupie i kopie ...
Tymczasem Nina i Kaim pierwszy raz w życiu słyszą o czymś takim jak święta. Są ciekawi i podekscytowani.
W Wielkim lesie rozpoczynają się gorączkowe przygotowania do świąt, czy króliki zdążą że wszystkim? Czy Gburek poczuje magię świąt?
"Święta w Wielkim Lesie" to wyjstkowy, bo książkowy jalendarz adwentowy. Czytając go w kolejne grudniowe dni otwieramy swoje serca i przygotowujemy na święta.
Jedyny problem polega na tym, że trudni poprzestać na jednym opowiadaniu dziennie.
Książka jest tak ciepla i urocza. Tak pięknie wydana, że oczu nie można od niej oderwać.