Punisher. Marvel Knights Tom 3 Garth Ennis 7,3
ocenił(a) na 45 tyg. temu Ostatni tom "Marvel Knight" mnie nie zaskoczył. Jest tak samo słaby jak cała seria i niespodzianki nie było.
To komiks, który określiłbym stwierdzeniem " dla przeciętnego odbiorcy". Otrzymujemy tutaj dość prostą historię, która momentami sili się na bycie czymś więcej, ale głównie chodzi tutaj o przemoc, strzelanie i jeszcze więcej przemocy. Czasem sili się ona na realizm, ale tego realizmu to tutaj niestety brakuje. Za jednym dobrym momentem, następują dwa słabe, które natychmiast zaniżają ocenę.
To co mnie najbardziej rozczarowało to infantylność w ukazaniu pozostałych superbohaterów, występujących w tym komiksie.
Na pierwszy plan idzie Wolverine i ukazanie go jako bezmózgiego, pyszalkowatego imbecyla o mocy Terminatora z filmów Camerona, którego nie da się zabić. Już pierwszy tom z Loganem mnie pod tym względem rozczarował, a tutaj mamy kontynuację tego słabego trendu.
Można Rosomaka rozjezdzać walcem, wystrzeliwać w kosmos, niszczyć bazooką, pozbawić wnętrzności, a on i tak jest nieśmiertelny. Ja wiem że Wolvie ma czynnik regenerujący, ale bez przesady. Zwykły człowiek, Frank Castle, bawi się z nim jak z niepełnosprawnym dzieckiem. Poza tym pozbawiono go swoich zmysłów i nawet nie potrafi on wytropić Punishera, w czym akurat powinien być o świetny.
Podobnie potraktowano Spider-Mana, który też zatracił swój pajęczy zmysł i zachowuje się jak dziecko we mgle. Jedynie Daredevil jest w miarę inteligentny i umie walczyć. Może dlatego że jest zwykłym smiertelnikiem jak Frank Castle. Może dlatego wybrano go na równego Punisherowi. Mutanci z supermocami są przedstawieni jako worki do bicia. Może podoba się to wyznawcom Punishera, ale jeśli ktoś czytał coś poza Punisherem, to takie potraktowanie innych superbohaterów jest miałkie i świadczy o tym, że są oni tutaj tylko po to żeby podbić statystyki sprzedaży komiksu.
Kolejną wadą całej serii jest to, że jest ona niepotrzebnie rozciągnięta. Okienka i ilustracje mogłyby być mniejsze, a całość możnaby zamknąć w 2/3 objętości komiksu bez straty jakości. Ba, wyszłoby to nawet całości na dobre. Tym bardziej że rysunki nie uzasadniają takich dużych formatów, gdyż są po prostu przeciętne i nie ma tutaj czym się zachwycać.
Infantylne został też przedstawiony Soap, stróż prawa mający uchwycić Punishera. Jest przedstawiony totalny przegryw i łamaga. Totalnie przerysowana postać. Ogólnie wszyscy w tym komiksie to idioci, poza oczywiście samym Punisherem.
Pierwsza zeszyt to opowieść o Elektrze, która jest raczej zapychaczem i niczego do tego tomu nie wnosi. Opowieść zupełnie słaba.
Później otrzymujemy czteroczesciową opowieść o szeryfie miasteczka i bandzie handlującej bronią.
Druga część zeszytu to powtórka z tomu pierwszego. Autor znów wyciąga z szuflady mateczkę Gnucci oraz po sięga wątek "Elity". Dobrze się sprzedało, więc trzeba kontynuować. Trochę Jak serię " Szybcy i Wściekli". Bo to w zasadzie komiks dla podobnej grupy odbiorców. Ellis postarał się jednak uzasadnić jakoś powrót do tych postaci i nawet nie wyszło to źle. Całość jest i tak lepsza niż wczesniejsze opowiadanie. Ja już mam trochę za dużo latek na karku, żeby się czymś takim podniecać, choć ma momenty.
Młodzieży można wmówić że "Marvel Knight" to najlepsze historie o Punisherze. Ale to nieprawda. One nie są nawet dobre, a już wiele historii wydawany w latach 90-tych przez TM-Semic było od tego lepszych. Powiedziałbym nawet, że większość była lepsza. Ale jeśli ktoś nie czytał wcześniej komiksów o Punisherze, to skąd mógłby wiedzieć że otrzymał landrynka zawinięte go w kolorowy papier.
Wszytko tutaj to takie tanie efekciarstwo. Porównał bym tęs serię do muzyki "Pop", która jest skierowana do większości ludzi niezainteresowych niczym bardziej ambitnym. Ma się dobrze sprzedawać i tyle.
Niby jest to komiks dla dorosłych, ale nie dajcie się zwieść. To jest komiks dla typowej młodzieży czytającej Punishera dla latających kul i dużej ilości trupów.
Został oznaczony "dla dorosłych" tylko z powodu wylewającej się z "ekranu" przemocy.
Co więc sprawia, że wydano te opowieści w zbiorczym tomie i uważane są za taki klasyk?
Otóż, ciężko mi było to zrozumieć, dopóki nie uświadomiłem sobie o czym jest tak naprawdę ten komiks.
Pierwsza opowieść jest o szeryfie geju sprzeciwiającym się bandytom. Jedyny sprawiedliwy. Druga natomiast, o policjantce lesbijce, która jest najmądrzejsza, najodważniejsza i najsprawniejsza ze wszystkich policjantów.
Czy to nie wydaje się znajome? Dochodzą do tego jeszcze cytaty zi "Tajemnicy Brokeback Mountain" i nawiązań to tego filmu.
Hollywood byłoby dumne. Oscar jak nic.