Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant27
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jackson Lanzing
36
7,0/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
100 przeczytało książki autora
59 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Alien: Black, White and Blood #3
Collin Kelly, Jackson Lanzing
4,0 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2024
Alien: Black, White and Blood #1
Collin Kelly, Jackson Lanzing
5,8 z 4 ocen
4 czytelników 0 opinii
2024
Najnowsze opinie o książkach autora
Star Trek: Rok piąty. Tom 2: Nic słabszego od człowieka Paul Cornell
7,8
Mimo mojego początkowego zachwytu, jakoś ciężko szło mi zakończenie tego tomu. Że tak to ujmę: Za dużo klasycznego Star Treka w jednej dawce. Zdaję sobie sprawę, ze dla wielu może to brzmieć niczym herezja, ale wolę nowsze odsłony tej franczyzy, gdzie jest więcej dynamiki. Tutaj również sporo się dzieje, jednak pod kątem widowiska daleko temu do starć z takiego Star Trek Discovery, który bardzo lubię. Niemniej doczytałem do końca Rok Piąty i uświadomiłem sobie, jak bardzo niewiele pamiętam z pierwszego serialu o kapitanie Jamesie Kirku.
Niby można się bez tej wiedzy obejść, ale jak w pierwszym tomie jeszcze jakoś dawałem radę wszystko połączyć, tak tutaj w kilku miejscach odpadłem. Brak znajomości serialu zabijał bowiem element zaskoczenia, a zamiast tego wkradały się pytania: Kim on/ona do cholery jest?. Co prawda wiele postaci zostaje nam na nowo przedstawionych, głównie pobieżnie, ale i tak czuć z czasem, że braki serialowe znacząco utrudniają lekturę. Szczególnie, że to finał całej przygody zwieńczony naprawdę ciekawym epilogiem.
Jeśli już przy czepialstwie jestem to odniosę się do jeszcze dwóch rzeczy. Po pierwsze czasem opowieść mi się dłużyła. Głównie przez efekt, który na początku tego materiału wspomniałem, czyli przyzwyczajenie się do bardziej dynamicznych odsłon Star Treka. Tutaj mamy hołd dla oryginału, utrzymując jego nieśpieszne tempo, ogromną liczbę monologów oraz wpisów kapitańskich do dziennika pokładowego. Ma to swój klimat, urok i świetnie oddaje dawne dzieje, ale nie każdemu one podejdą. Mi czasem ciążyły. Może gdyby było to rozbite na dwa albumy, to aż tak bym tego nie zauważył, ale czytając tak ogromny komiks w ciągu jednego dnia, siłą rzeczy miejscami wkradała się monotonia.
Drugą rzeczą jest rysunek, który czasami zdaje się być bardzo sztywny oraz sterylny. No nie wiem, ale przy Konflikcie Q albo Picardzie takich odczuć nie miałem, a tutaj potrafiły pojawić się gorzej zilustrowane sekwencje. Chyba najlepiej był narysowany rozdział, gdzie otrzymujemy retrospekcję z przeszłości głównego antagonisty, aby lepiej zrozumieć jego poczynania. Cudo. Natomiast większość komiksu jest narysowana po prostu dobrze, bez szczególnych fajerwerków, choć stroje czy okręty Klingonów robiły na mnie wrażenie.
Tak narzekam i narzekam, ale nie uważam tego komiksu za zły. Wręcz powiem, ze jest bardzo dobry, jednak skierowany głównie do fanów serialu. Tego starego, oryginalnego serialu. Wielu aktorów biorących udział w jego produkcji dziś już nie żyje. Dlatego cieszę się, ze zostali oni upamiętnieni, jeszcze za swego życia, w tak piękny sposób. O samej fabule tego tomu wolę nic nie pisać, bowiem za dużo byłoby tu spoilerów, jeśli ktoś nie czytał tomu pierwszego. Tak naprawdę stanowi to jedną spójną całość, coś na kształt finalnego sezonu pierwszego Star Trek. I jeśli jesteście jego fanami oraz kapitana Kirka, to musicie przeczytać cały Rok Piąty.
Star Trek: Rok piąty. Tom 2: Nic słabszego od człowieka Paul Cornell
7,8
Star Trek to franczyza obejmująca nie tylko kilka seriali, ale i filmy, książki, albumy, komiksy, figurki i co tylko przyjdzie wam do głowy. A wszystko zaczęło się w latach 60 ubiegłego wieku, kiedy to Gene Roddenberry wpadł na pomysł serialu, w którym ludzkość porzuciła wojny, zlikwidowała głód i zajmuje się prawie tylko podbojem kosmosu. Oczywiście to bardzo skrótowy opis serialu, który ma nieco więcej do powiedzenia. Pierwsza seria nie spotkała się z entuzjazmem widzów, dopiero powtórki odcinków odniosły sukces. I ruszyła lawina. Oczywiście jestem fanem tego wszechświata, jednak daleko mi do osób, które uczą się klingońskiego, albo zmieniają swój pokój w replikę mostka dowodzącego, a tacy maniacy tego uniwersum też są.
Egmont wydaje od jakiegoś czasu opowieści w formie komiksu, z tego bogatego universum. Całkiem niedawno zaznajomiłem się z tytułem „Star Trek. Rok Piąty: Nic słabszego od człowieka”.
O tym komiksie możemy przeczytać, że:
Album, będący kontynuacją tomu „Star Trek – Rok Piąty” przedstawia finał ostatniej, pięcioletniej misji załogi statku kosmicznego U.S.S. Enterprise. Po odwiedzeniu obcych planet i rozwiązaniu niezwykłych, kosmicznych problemów załoga kapitana Jamesa T. Kirka wreszcie powróciła na terytorium Federacji. Jednak nie jest to już ta Federacja, którą opuścili przed pięcioma laty. Kirk, Spock, Bones, Uhura, Sulu, Scotty i Chekov ujawnią straszliwe tajemnice i zmierzą się z wyzwaniem zagrażającym powodzeniu ich całej pięcioletniej misji!
Podsumowując. Przeglądając ten komiks, miałem wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach, a spotkanie starych znajomych, było naprawdę dużą frajdą. Sama opowieść także została nieźle poprowadzona, jednak trochę za bardzo, wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia. Jesteśmy prawie pewni tego, a to trochę psuje odbiór całości. Jednak zaznajomiłem się z całością, z ciekawością i całkiem mnie wciągnęła ta opowieść. Tak więc polecam cały cykl nie tylko komiksów.