Nowe przygody Kubusia Puchatka Alan Alexander Milne 7,6
ocenił(a) na 85 lata temu Kubuś Puchatek niedawno obchodził swoje 90. urodziny. Z tej okazji zaproszono czworo autorów książek dla dzieci, aby stworzyli własne opowiastki z bohaterami ze Stumilowego Lasu, a następnie wydano je w formie jednego, jubileuszowego tomiku. Wiadomo, że nikt nie jest w stanie dorównać A. A. Milne’owi, ale myślę, że byłby zadowolony gdyby mógł przeczytać, jak jego następcy poradzili sobie z tematem.
Książka składa się z czterech opowiadań, po jednym na każdą porę roku. W jesiennej historii Paula Brighta Puchatek zastanawia się, jaka jest różnica między “wytycznym” a “mimarłym”, Kłapouszek znajduje Coś Interesującego, a Krzysiowi Nie Wolno Przeszkadzać. Brian Sibley pokazuje Stumilowy Las w zimowej odsłonie i zaprasza do niego nowe zwierzątko. Na wiosnę Kłapouszka dopada jeszcze większe niż zwykle przygnębienie, gdyż podejrzewa, że w lesie pojawił się Inny Osiołek, który chce zjeść jego oset - o tym przeczytamy w opowiadaniu Jeanne Willis. Kate Saunders kończy tomik w letnim klimacie, zabierając nas razem z Puchatkiem i Prosiaczkiem w podróż w poszukiwaniu Przyprawy Nilu. Całości dopełniają piękne ilustracje w stylu E.H. Sheparda, autorstwa Marka Burgessa, a także świetny przekład Michała Rusinka.
Wszystkim autorom udało się doskonale oddać atmosferę oryginału, osobowości poszczególnych postaci, oraz charakterystyczny styl, jakim posługiwał się Milne w swoich książkach. Gdybym przeczytała same opowiadania, nie znając ich autorów, bez problemu byłabym w stanie uwierzyć, że to właśnie on napisał wszystkie te cztery historie. Wspaniale było po latach powrócić do Stumilowego Lasu, gdzie czas stoi w miejscu, a nasi bohaterowie, niezmiennie rozczulający w swoich przywarach, ciągle są gotowi na nowe przygody.
Książki o Kubusiu Puchatku są ponadczasowe i nigdy nie jest się na nie zbyt młodym lub zbyt starym. Dotyczy to także tego tomiku - uroczego, zabawnego, idealnego do wspólnego czytania z dziećmi, jak również samemu, niezależnie od wieku. W końcu w każdym z nas ciągle drzemie odrobina dziecka, prawda?