Obserwatorzy spoza czasu H.P. Lovecraft 7,2
ocenił(a) na 59 tyg. temu Co trzeba sobie przyznać i zaakceptować przed zaczęciem tej lektury, to jedna rzecz, a mianowicie: August nie jest Lovecraftem, nigdy nie był i nigdy nie będzie, więc będą istnieć pewne rozbieżności między nimi, chociaż wydaje się, że styl pisania jest naprawdę podobny, prawdopodobnie z uwagi na to, że miała to by być swojaka kontynuacja pracy Howarda. Ja osobiście wolę styl samotnika z Providence, niźli jego przyjaciela, nie mówię, że August, jeśli chodzi o stylistykę, jest dużo gorszy, ale on potęguje niektóre rzeczy, jakie były u Lovecrafta i sprawia, że momentami jest aż nazbyt nużąco. O ile Howard był powtarzalny, tak Derleth jeszcze częściej w mojej opinii się powtarza, zawiera gdzieś podobne motywy, niektóre fragmenty mogą wywoływać nawet deja vu (choćby to, że w co najmniej kilku opowiadaniach August zawarł moment, w którym wymienia po kolei połowę lovecraftiańskich bóstw, cthulhu, yog-sothoth, azathoth, hastur, etc...) - co momentami bywa irytujące.
Ale przejdźmy do oceny każdego z opowiadań z osobna:
1. Czyhający w progu - jest ono najdłuższe w zbiorze, w mojej opinii zasługuje może na taką 6. Mamy do czynienia z typowym lovecraftowskim stylem, ktoś przyjeżdża do dziwnego domu, dzieją się dziwne rzeczy, zaprasza kogoś do siebie, ten ktoś zauważa, że dzieją się inne rzeczy, etc. To opowiadanie nie miało w sobie w zasadzie nic, co by mnie jakoś urzekło, ale nie mogę też powiedzieć, że było szczególnie złe, było, bo było. Nie najgorszy początek, w miarę intrygujący wątek z dziennikiem tamtego dziecka, jakkolwiek mu było na imię, trzecia relacja jak dla mnie prawie niepotrzebna. To zakończenie moim zdaniem raczej zamiast horroru pasowałoby do filmu akcji i było trochę pomyłką.
2. Spadkobierca - moim zdaniem jedno z lepszych opowiadań w tomie, które zawierało pewien ciekawy koncept, chociaż motyw starego człowieka, który kontynuuje swoje życie udając swoich przodków jest dość typowy dla prozy Lovecrafta, mimo wszystko nieźle się to czytało
Dałbym takie 7/10
3. Dzień Wentwortha - bardzo spoko opowiadanie, podoba mi się koncepcja, fajnie napisane, nie mam za bardzo do czego się przyczepić, oczywiście nie było to mega porywające, ale ponownie celowałbym między 7 a 8
4. Dziedzictwo Peabodych - tutaj ponownie jak w czyhającym w progu, mamy podobny wątek, nic ciekawego, nic nowego, szczerze mówiąc, nie za dobrze pamiętam te opowiadanie, co chyba najlepiej świadczy o tym, że niespecjalnie się ono wyróżniało, ode mnie 5/10
5. Okno na poddaszu - nie jest to ani super opowiadanie ani opowiadanie złe, ode mnie 6/10
6. Przodek - tutaj już było trochę ciekawiej, jedno z najlepszych tutaj opowiadań, ode mnie może by tak nawet 8/10, fajny koncept, chociaż myślę, że można by dodać trochę więcej szczegółów tej całej... przeszłości? Nie wiem
7. Zamknięty pokój - to opowiadanie nie było zle, nawet dość dobrze poprowadzone, przewidywalne, ale to jedna z cech Lovecraftowskiego stylu, niby nic nowego, ale ode mnie może być 6/10
8. Cień z przestworzy - dostajemy tu prawie to samo, co w "cieniu spoza czasu" Lovecrafta, tyle tylko, że z perspektywy psychoanalityka, który bada pacjenta dotkniętego dziwną przypadłością, jak dla mnie nie zasługuje ono na więcej niż 4/10
9. Wiedźmi jar - tutaj było po prostu spoko. August, z tego co zauważyłem, ma właśnie duże tendencje do robienia większej ilości akcji w swoich opowiadaniach i tutaj mamy z tym do czynienia pod koniec, ale sama budowa opowiadania mi się spodobała, 7/10
10. Cień na poddaszu - typowo, odziedziczony dom, takie tam, ale doceniłbym to opowiadanie za to, że tym razem to głównym bohaterem ktoś chce zawładnąć i za to niejednoznaczne zakończenie. 7,5/10
11. Ciemne bractwo - absolutne jeden z moich faworytów, dobry koncept i niezgorsze wykonanie, 8/10
12. Glina z Innsmouth - nic specjalnie ciekawego, ot, tajemnicza rzeźba i człowiek zmieniający się w rybostwora, 6/10
13. Koszmar z przeszłości - był całkiem całkiem, podobało mi się zakończenie i było ogółem całkiem przyjemnie, chociaż to znowu podobny motyw, 6,5/10
14. Lampa Alhazreda - opowiadanie, w którym w gruncie rzeczy wiele się nie dzieje i które poświęcone jest głównie opisom, mimo wszystko było dobrym doświadczeniem i kojarzyło mi się z samym Lovecraftem, 7,5/10
15. Rybak z sokolego przylądka - historia, która była na tyle krótka, że raczej jej nie zapamiętam, nie wniosła też nic superciekawego, typowe, lovecraftiańskie opowieści, 5/10
16. Obserwatorzy spoza czasu - trudno mi ocenić to opowiadanie z tego względu, że zwyczajnie nie było skończone i zapewne autorowi pozostało jeszcze dużo do napisania, kiedy zmarł. Natomiast widząc po raz kolejny ten sam schemat już mózg mi się powoli wyłączał.
Podsumowując, czy warto sięgnąć po ten zbiór? I tak i nie. Ma kilka perełek, chociaż duża część to dość żmudne przekopywanie się przez historie starych przodków i dziedzictwa rodzin, co, nie zrozumcie mnie źle, nie jest złe w samo w sobie, ale Derleth robi to tak, że momentami aż nie chce się czytać. Uważam, że fani Lovecrafta powinni raczej sami to ocenić, nie sądzę, żeby August poza stylistyką w czymkolwiek był podobny do Howarda, ale to już nie mi oceniać, w każdym razie nie ma szału ani tragedii.