Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jérémy Petiqueux
Znany jako: Jérémy
15
6,7/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 26.10.1984
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
77 przeczytało książki autora
65 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Rycerze Heliopolis - 3 - Rubedo, faza czerwienienia
Alejandro Jodorowsky, Jérémy Petiqueux
6,4 z 11 ocen
20 czytelników 3 opinie
2022
Barakuda - 6 - Wyzwolenie
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barakuda (tom 6)
6,9 z 24 ocen
32 czytelników 2 opinie
2021
Rycerze Heliopolis - 2 - Albedo, Faza Bielenia
Alejandro Jodorowsky, Jérémy Petiqueux
6,6 z 17 ocen
28 czytelników 4 opinie
2019
Barakuda - 5 - Kanibale
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barakuda (tom 5)
7,0 z 26 ocen
34 czytelników 1 opinia
2019
Rycerze Heliopolis - 1 - Nigredo, Faza Czernienia
Alexandro Jodorowsky, Jérémy Petiqueux
6,8 z 22 ocen
42 czytelników 6 opinii
2018
Barakuda - 4 - Rewolty
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barakuda (tom 4)
6,8 z 27 ocen
36 czytelników 2 opinie
2018
Barakuda - 2 - Blizny
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barakuda (tom 2)
6,6 z 35 ocen
44 czytelników 5 opinii
2017
Barakuda - 1 - Niewolnicy
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barakuda (tom 1)
6,7 z 47 ocen
77 czytelników 9 opinii
2017
Barracuda: Cannibales
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barracuda (tom 5)
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2015
Barracuda: Délivrance
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barracuda (tom 6)
6,3 z 3 ocen
3 czytelników 0 opinii
2016
Barracuda: Esclaves
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barracuda (tom 1)
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2010
Barracuda: Cicatrices
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barracuda (tom 2)
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2011
Barracuda: Duel
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barracuda (tom 3)
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2012
Barracuda: Révoltes
Jean Dufaux, Jérémy Petiqueux
Cykl: Barracuda (tom 4)
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Rycerze Heliopolis - 1 - Nigredo, Faza Czernienia Alexandro Jodorowsky
6,8
Jedną z niedawnych nowości wydawnictwa Taurus Media postanowiłem wrzucić w mój nowo powstały cykl "Spoiler Alert". Dlaczego? Cóż, album porusza ciekawe tematy, które chciałbym szerzej omówić. Tym samym zdradzę kilka kluczowych scen, ale wydaje mi się, że warto o tym pogadać. Scenarzystą jest Alejandro Jodorowsky, człowiek mający wyjątkowo specyficzny... gust. Pisałem o tym w jednym z ostatnich Comics Report, gdzie prezentowałem moje oczekiwania względem "Rycerzy Heliopolis". Nie jestem fanem tego scenarzysty, ale uwielbiam tematy lawirujące koło alchemii oraz rewolucji francuskiej z końca XVIII wieku. A tutaj to mamy i o ironio, nawet mi się podobało. Tak. Mogę to otwarcie przyznać, ten komiks czytało mi się dobrze, choć nie na tyle abym chciał go zatrzymać w swej stałej kolekcji. Zaraz napiszę wam dlaczego tym razem scenariusz pióra Jodorowsky'ego mi podszedł. I ostrzegam jeszcze raz, jakby ktoś jeszcze tego nie załapał - będą spoilery :)
Moje oczekiwania względem lektury przedstawiłem TUTAJ.
Od pierwszego tomu oczekiwałem nawiązania do alchemickich mitów, oczywiście z uwzględnieniem epoki w której osadzono fabułę. Do tego sypnięcia historią oraz dużej dawki akcji. Jednocześnie znając inne prace tego scenarzysty, spodziewałem się nie małej liczby scen seksu oraz przemocy i.... tym razem nie tylko było to wyważone, to jeszcze miało sensowne podłoże fabularne. Serio, jestem w szoku, bo dotąd miałem wrażenie, że Jodorowsky pisze scenariusze będąc na odlocie. Gdy czytałem "Diosamante" towarzyszyło mi ciągle jedno wielkie WTF w głowie, ale być może jestem za mało kreatywny. Tak czy inaczej tym razem było znacznie lepiej, choć nie mogłem się z początku ustrzec skojarzeń z filmem "Planeta małp". Wiecie, gadający goryl w szatach mnicha.... cóż mam rzec. Alchemia alchemią, ale ta scena mnie po prostu rozwaliła.
Niemal połowa komiksu to retrospekcja, wyjaśniająca pochodzenie niejakiego Siedemnastego. Jest on od wielu lat uczniem Mistrza Fulcanelli. Tutaj dodam, że nie jest to prawdziwe imię tej postaci, ale to zostawię wam już do samodzielnego odkrycia :) Tak czy inaczej Siedemnasty jest delfinem Francji, Ludwikiem XVII Burbonem, prawowitym dziedzicem tronu, który w wyniku rewolucyjnej zawieruchy cudem uniknął gilotyny. Tutaj pojawia się naprawdę dobrze napisana opowieść, która zgrabnie wykorzystuje kluczowe elementy Wielkiej Rewolucji Francuskiej i legendy związane z Ludwikiem XVII. Choćby dlaczego młody delfin wylądował w Temple i jak się z niej wydostał. Wykorzystano tutaj plotki, mówiące że Ludwik wcale nie zginął w więzieniu, a uciekł, zaś zabito jego sobowtóra. Jodorowsky wymyślił nieco inną, o ironio bardziej realistyczną, wersję, choć nieco zakręconą. Jednocześnie zmienił mocno historię związaną z sercem chłopca. Kto orientuje się w wydarzeniach historycznych tego okresu, ten może domyślać się o co chodzi. Innych zachęcam do poznania tego kawałka historii Francji, bo jest on naprawdę bardzo ciekawy, choć krwawy.
Kolejną nowością, jest element związany z płcią literackiego Ludwika XVII. W komiksie jest on hermafrodytą, co w świecie alchemii, jak każda tego typu anomalia genetyczna, było uważane za dar niebios. Trzeba przyznać, że Jodorowsky świetnie wykorzystał ten element i jestem bardzo ciekaw jak pociągnie go w następnych tomach. Co prawda nie ma mowy tutaj o tak poważnym dramacie moralnym, jakiego doświadczymy w "Requiem Króla Róż", gdzie główny bohater również jest hermafrodytą, ale i tak od samego początku jest to mocno zaakcentowane. Dochodzi też oczywiście królewski bękart, którego Ludwik XVI spłodził ze swą służką. Jej postać również rozwinięto w tym albumie, ale też zakończono jej żywot. Trochę szkoda, choć fabularnie miało to sens.
Podtytuł tego tomu też jest w pełni wyjaśniony w drugiej połowie albumu i w praktyce zdradza nam od razu jaki (prawdopodobnie) będzie podtytuł następnego tomu. Teraz nasz główny bohater przechodził przemianę, z węgla w diament. Oczyścił się zapominając o swej przeszłości i narodziła się nowa osoba, wolna od grzechów przeszłości. Przynajmniej teoretycznie. Jest to zresztą świetnie przedstawione i zilustrowane. Teraz nasz były delfin ma za zadanie rozwiązać jedną z zagadek alchemicznych, odnośnie przemiany przedmiotów. Tutaj was zawiodę - jest mowa o eliksirze długowieczności, ale niestety na razie nie poznaliśmy przepisu Jodorowsky'ego. Mamy za to przepis na inną formułę i właśnie w niej bierze udział nasz młody bohater.
Od strony graficznej komiks broni się naprawdę mocno. Jeremy Petiqueux, który rysował też "Barakudę" i dwa tomy "Mureny" ma świetny styl. Nie jakiś oszałamiający, ale osoba nie siedząca zbyt mocno w komiksach, może zostać nim oczarowana. I nie chodzi mi tutaj tylko o kobiece wdzięki, ale ogólnie rysunek. Spora dbałość o detale, szczególnie widoczna w rysunku scenografii oraz kostiumów, świetnie przedstawione ludzkie sylwetki oraz spora dynamika scen pojedynków. Naprawdę potrafi zauroczyć. Zresztą możecie to obejrzeć na kadrach prezentowanych powyżej. Do tego należy pochwalić Felideusa Bubastis za kolorystykę poszczególnych kadrów. Wykonał naprawdę genialną pracę.
Podsumowując. Pierwszy tom "Rycerzy Heliopolis" okazał się dla mnie, mimo początkowych obaw, naprawdę dobrą lekturą. Nieco zwariowaną, co jednak należy zrzucić na karby tematów rewolucji i alchemików, ale naprawdę udaną. To nie jest coś, co zagości u mnie na stałe, ale naprawdę chętnie sięgnę po drugi tom. Być może jeśli natrafię na więcej albumów tego typu, to przekonam się bardziej do scenariuszy Jodorowsky'ego. Na razie jestem zadowolony, choć po lekturze pierwszego tomu "Królewskiej krwi" też miałem nadzieję na ciekawy rozwój serii, a wyszło jak zwykle. Niemniej teraz liczę, że będzie inaczej, to znaczy lepiej. Czas pokaże.
Barakuda - 2 - Blizny Jean Dufaux
6,6
Każdego z nas toczy od środka robactwo oraz zgnilizna. Potrafi objawić się pod najróżniejszymi postaciami. Zazdrością, chorą ambicją, gniewem, utraconą miłością, pragnieniem władzy, zdradzonym zaufaniem. Prędzej czy później nas dopada i toczy niczym robak żywiący się rozkładającym się mięsem, pozostawiając na naszym ciele i duszy straszne blizny. Pozostałości po dawnych i nadal nie zaleczonych ranach. Drugi tom serii "Barakuda", bardzo dobrze oddaje to przesłanie. Zresztą jego podtytuł brzmi "Blizny", co idealnie odzwierciedla relacje występujących w nim postaci. Nienawiść, pogarda, pragnienie zemsty, a czasem nawet nieudolna próba odkupienia swoich win. Przynajmniej z pozoru, bowiem i tak ostatecznie człowiek wybierze "łatwiejsze" rozwiązanie. Pytanie tylko, jakie będą tego konsekwencje?
Akcja komiksu rozgrywa się jakiś czas po wydarzeniach z pierwszego tomu. Nie jest to dokładnie określone, natomiast patrząc po tym jak urosły postacie i co wydarzyło się przez ten czas można obstawiać okres około półtora roku, może dwóch lat. Album rozpoczyna się od wydarzeń w Hiszpanii, na królewskim dworze. Kapitan De la Loya przeżył mimo przeciwności losu. Teraz wyrusza z misją odszukania Donny del Scuebo i tajemniczego diamentu, który jest w posiadaniu jej rodziny. Ma on znaczenie dla planów króla i jego spowiednika Ojca Sanche, którzy pragną za niego kupić przychylność ludów zamieszkujących Panamę. Tymczasem Blackdog nadal szuka owianego złą legendą klejnotu, a jego syn przebywa na wyspie Puerto Blanco. Nie wiedzie mu się najlepiej, gdyż zyskał miano tchórza, co rodzi tylko konflikty. Zupełnie inaczej sprawa ma się z jego dawnymi ofiarami - Marii del Scuebo i Emilio, który nadal udaje kobietę, co zresztą mu się podoba. Marii poślubiła handlarza niewolników, który ją kupił, owijając sobie biedaka wokół palca. Ten najpierw ją katował, a teraz skomle jak pies pod jej drzwiami, podczas gdy żona zdobywa bogactwo na handlu ludźmi. Emilio natomiast szkoli się w fechtunku pod czujnym okiem swego "właściciela" mister Flynna. Wydaje się zatem, że tą trójkę dzieli wszystko, a jednak nici losu ponownie ich z sobą łączą.
Gdy zagłębiałem się coraz bardziej w komiks, dopadało mnie uczucie przerażenia. Widziałem co inni ludzie uformowali z dzieci, które nie były niewinne, ale nadal tliło się w nich dobro. Teraz dorosły, przekształcając się w monstra o niepohamowanym apetycie. Można wręcz powiedzieć, że życie na tej wyspie je deprawuje z każdym kolejnym dniem. Do tego dochodzą sekrety z przeszłości, a jednym z nich jest tajemnicza postać z okładki drugiego tomu. Poznajemy ją już na samym początku, gdy pani gubernator obserwuje nowo przybyły statek i jego kapitana. Jednak dopiero później odkrywamy mroczne sekrety skrywane przez tego człowieka i osobę, z którą jest powiązany. Mężczyzna nosi na twarzy odrażające blizny, dokładnie takie same jak inni bohaterowie tej opowieści. Tylko, że oni potrafią je jeszcze maskować.
Od strony graficznej nadal jest rewelacyjnie. Rysunek wygląda wspaniale, można w nim znaleźć bardzo dużo szczegółów, szczególnie odnoszących się do mody i architektury Karaibów oraz Hiszpanii, tamtego okresu. Do tego świetnie dobrane kolory, nadające całej przygodzie rasowego klimatu rodem z filmów o korsarzach. Komiks nadal zachował swój wysoki poziom brutalności, zatem w moich oczach jest skierowany do pełnoletniego odbiorcy. Może nie ma tu zbyt wiele negliżu, choć występuje, ale poziom scenariusza zdecydowanie nie jest odpowiedni dla nieopierzonych nastolatków. To bardzo poważna opowieść, mocno nastawiona na psychologię i złożoność postaci. Nie ma tutaj miejsca na półśrodki i za to zawsze ceniłem Jeana Dufaux.