Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mel Bossa
2
9,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura obyczajowa, romans
Mel Bossa is a bisexual writer, Lambda Award finalist and author of numerous LGBT novels. She lives in Montreal's gay village with her bi partner and their three rebellious and sarcastic teenagers. And that's entirely her fault. They were raised that way.
9,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
2 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Craving's Creek Mel Bossa
9,0
Siedemnastoletni Ryde jest przekonany, że on i jego najlepszy przyjaciel Alistair są sobie przeznaczeni. Mimo że jeszcze nic się między nimi nie wydarzyło, to ma nadzieję, że Alistair czuje to samo... Planuje dla nich wspólną przyszłość i nie przeszkodzą mu w tym nawet przesadnie religijni rodzice Alistaira. I kiedy zaczynają się do siebie zbliżać, ich szczęście nagle pęka jak bańka, kiedy na kempingu dochodzi do czegoś, co całkowicie zmienia życie dwóch niewinnych nastolatków...
Kilkanaście lat później Ryde nadal nie może się z tym pogodzić i życie wymknęło mu się spod kontroli. Szuka zapomnienia na dnie butelki, a jego alkoholizm staje się coraz większym problemem. Wtedy nagle dowiaduje się, że Alistair został księdzem – tak, jak o tym kiedyś mówił – i udzieli ślubu jego znajomym.
Ryde chce odzyskać swoją pierwszą miłość, ale czy może konkurować z Bogiem i stłumionymi wspomnieniami traumatycznych przeżyć, przez które Alistair nie jest sobą...?
Nie bardzo wiem, jak mam się czuć po skończeniu tej książki... mam mętlik w głowie. W początkowych rozdziałach mamy nawet uroczą historię dwójki nastolatków, którzy poznają smak pierwszego uczucia... dopóki nie przestaje być tak kolorowo i nie zostają rozdzieleni na kolejne czternaście lat. Ryde stoczył się prawie na samo dno, ale nie dziwię się, bo tak długo nosił w sobie ogromne poczucie winy. A Alistair... to dopiero wyjątkowa postać. Było w nim coś takiego... nie wiem, wręcz eterycznego. Ale jego dziwne zachowanie można zrzucić na wychowanie, a przede wszystkim na jego chorobę. Biedny chłopak...a później mężczyzna.
Denerwowali mnie ci księża, którzy na siłę trzymali Alistaira w kościele, a jego chorobę ignorowali i dogodnie nazywali ją „napadami”. Mimo że wyraźnie widać było, że coś jest nie tak z jego zdrowiem mentalnym.
A zakończenie... niby dobre, ale jednak dla mnie trochę urwane. Wiemy, że teraz jest dobrze, ale co dalej? Nie wierzę, że ta choroba tak po prostu by zniknęła... ta trauma na zawsze z nich zostanie.
Nie wiem, jak już pisałam, mam mieszane uczucia. Ale książka na pewno mnie poruszyła.