Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Horst Grossmann
1
5,5/10
Pisze książki: powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
16 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Bój o Prusy Wschodnie. Kronika dramatu 1944-1945
Kurt Dieckert, Horst Grossmann
5,5 z 11 ocen
29 czytelników 4 opinie
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Bój o Prusy Wschodnie. Kronika dramatu 1944-1945 Kurt Dieckert
5,5
Pozycja obowiązkowa dla fanów II Wojny światowej i Prus Wschodnich. Kronika dramatu - to bardzo trafny podtytuł. Książka to opis zagłady tej krainy, który nie miał precedensu w historii nowożytnej Europy. Nigdzie nie dokonano takich zniszczeń, połączonych z totalnym wysiedleniem miejscowej ludności.
Nie spodziewałem się tak heroicznej obrony ze strony niemieckich żołnierzy, którzy najpierw w styczniu zostali zamknięci w okrężeniu na Warmii, Barcji, Natangii i Sambii. Później w marcu bronili się na małych skrawkach w okolicach Braniewa i Św.Siekierki (Heiligenbeil/Mamonowa),a po upadku Królewca kilkanaście dni odpierali ataki w Pilawie. Co ciekawe, części udało się uciec z piekła sowieckiej niewoli drogą morską przez Hel w przededniu wojny.
Nie spodziewałem się takiego natężenia walk, przy których kampania wrześniowa wypadała blado.
Warto czytać ze starymi pruskimi mapami.
Równolegle pod koniec książki, wróciłem do czytania "Dzienników z Prus Wschodnich" Hansa Lehndorfa, który opisywał zmagania roku 1945 z punktu widzenia cywila.
Bardzo mocna lektura!
Bój o Prusy Wschodnie. Kronika dramatu 1944-1945 Kurt Dieckert
5,5
Z pierwszego rozdziału tej bezczelnej książki dowiedzieć się możemy, że ludność Prus Wschodnich od zarania dziejów lekko nie miała. Najpierw niemieccy rycerze zakonni wycinali pramieszkańców, potem zaś Polacy i Litwini wycinali niemieckich rycerzy zakonnych. Zresztą ci Polacy w ogóle niezmiernie irytujący byli, bo notorycznie przysparzali tej krainie „nieskończenie wiele nieszczęść, niedoli i biedy”.Dziwnym trafem autorzy zapominają o zagarnięciu przez Krzyżaków Pomorza Gdańskiego i wymordowaniu załogi Gdańska oraz ekspansji zakonu na tereny polskie w 1331 roku i latach późniejszych. Niechęć do oddawania zagrabionych ziem, pomimo wyroków sądu papieskiego, również utonęła w mrokach amnezji. Cóż, może autorzy mieli dość wybiórczą pamięć, w każdym razie, jak wspomniałem, ciemiężono te nieszczęsne Prusy Wschodnie przez kolejne wieki, a w 1656 roku Polacy byli na tyle perfidni, że, kierując się, jakże haniebną, zemstą, zezwolili Tatarom najechać na tę krainę mlekiem i miodem płynącą.Na kartach książki Dieckerta i Grossmanna ukazuje się odcięty od macierzy region, wielce ciemiężony przez sąsiadów i skrzywdzony paskudnym traktatem wersalskim.Region, który nawet po pierwszej wojnie światowej nie może odetchnąć, wszak za granicą ostrzy nań zęby polska armia, której stan osobowy autorzy skwapliwie wyliczają. Jakże tu żyć, cieszyć się z, owszem, dość ciasnego, Lebensraumu? Autorzy nie mają wątpliwości, że żyć tak się nie da, przeto „w tej sytuacji zupełnie oczywisty – dla każdego kochającego ojczyznę mieszkańca Prus Wschodnich – był nakaz wynikający z instynktu samozachowawczego”. Zaczęto więc iść za głosem owego instynktu i, „z wielką energią i w nadzwyczajnym tempie” przygotowywać się do… wojny obronnej przeciwko Polsce. Dieckert i Grossmann skwapliwie opisują budowanie umocnień i pasów obrony przed krwiożerczymi Polakami, którzy wszak nie raz już pokazali, że ciemiężyć i przysparzać nieszczęścia ich narodowi wprost uwielbiają. Szeroko ukazują również proces tworzenia
armii w Prusach Wschodnich, kiedy nareszcie „opadły kajdany Wersalu”.Tereny Prus Wschodnich zarządzane przez Polskę”, jak byli łaskawie wyrazić się panowie Kurt Deckert i Horst Grossmann, spływały krwią niewinnych ludzi, wypędzanych, mordowanych i umierających z głodu. Nikt tego nie neguje i należy im się pamięć, jak wszystkim ofiarom rzezi, która rozpętała się na Starym Kontynencie. Zbrodnia jest zbrodnią, niezależnie od tego, jaki kolor munduru ma oprawca i pod jakim sztandarem walczy. Niemniej, autorzy tej pracy mają tak swobodne podejście do faktów, tak bardzo skupiają się na skutku, ignorując przyczynę, że aspekt propagandowy bardzo dominuje nad merytorycznym. Nie spodziewam się obiektywizmu po niemieckich generałach dumających tuż po wojnie nad historią Prus, generałach rozgoryczonych klęską, z niesmakiem patrzących na wschodnią granicę zgliszczy po ich Rzeszy, która miała trwać tysiąc lat. Zaprawdę, nie spodziewałem się obiektywizmu, ale miałem nadzieję, że przez jedenaście wydań ktoś pochyli się jednak nad treścią i poprawi część przeinaczeń i przekłamań, choćby
tych, które jednoznacznie wyjaśniły się w ciągu ponad 50 lat od pierwszej edycji. Tak, jak wspomniałem, kiedyś czytałem książki o dzielnych, bohaterskich Rosjanach, którzy, broniąc ojczyzny, przeciwstawiają się przeważającym siłom wroga, braki w wyposażeniu nadrabiając siłą i godnością osobistą. Dziś odłożyłem książkę o dzielnych, bohaterskich Niemcach, którzy przeciwstawiali się przeważającym siłom wroga. A jakże, broniąc ojczyzny. I tak się tylko zastanawiam – jeśli wszyscy podczas tej drugiej wojny światowej bronili swojej ojczyzny, to któż był stroną atakującą?! Po lekturze dzieła Deckera i Grossmanna można pokusić się o stwierdzenie, że prawdopodobnie byli to Polacy, ten niewdzięczny naród ciemiężący od wieków niewinnych sąsiadów, dobrodusznych, cierpliwych, pracowitych i honorowych.