Najnowsze artykuły
- Artykuły„Co porusza martwych” – weź udział w quizie i wygraj pakiet książekLubimyCzytać1
- ArtykułyTworzyć poza rozsądkiem. Przypadek Francisa Forda CoppoliAdam Horowski1
- ArtykułyPowieść o zagrożeniach płynących ze Wschodu. Ryszard Oleszkowicz o „Zanim zabijesz moją śmierć”Marcin Waincetel1
- ArtykułyJakub Jarno. „Światłoczułość”. Jedna historia (ale jaka!) i trzy niezwykłe na nią spojrzeniaRemigiusz Koziński3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bartłomiej Baranowski
1
6,4/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 1975 (data przybliżona)
Ur. w 1975 roku w Szczecinku. Absolwent konserwatorstwa na UMK w Toruniu. Pracownik Muzeum Ziemi Wałeckiej w Wałczu – autor wystaw o tematyce średniowiecznej. Od wielu lat związany z ruchem rekonstrukcyjnym – zajmuje się rogownictwem. Autor ilustracji do wielu publikacji o tematyce średniowiecznej oraz dotyczących historii regionalnej.
6,4/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Konungahela 1136. Słowiańska wyprawa
Igor D. Górewicz, Bartłomiej Baranowski
6,4 z 9 ocen
22 czytelników 3 opinie
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Konungahela 1136. Słowiańska wyprawa Igor D. Górewicz
6,4
Pięćdziesiąt stron komiksu, który bardzo szybko się czyta. Widać, że autorzy się starali, nie ma błędów, a kreska ma klimat. Historia jest ciekawa i nieznana. Ale brakuje tego "czegoś", co sprawi, że będziemy czytać z zapartym tchem.
Problemem jest też brak nakreślenia bohaterów, są rozmyci, niby uczestniczą w wydarzeniach, ale człowiek nie zapamiętuje kto jest kim. Mimo wszystko, warto było kupić i dowiedzieć się więcej o tych wydarzeniach.
Konungahela 1136. Słowiańska wyprawa Igor D. Górewicz
6,4
Niby bibliografia powinna znajdować się na końcu, ale jest parę drobiazgów, które powinny znaleźć się przed lekturą. Między innymi skąd już część artystyczna czerpała inspiracje i podejście do sztuki od strony historycznej. Czy udało się autorom zrealizować powyższe założenia?
No właśnie nie bardzo. Średnio zgadza się wizualnie już sam rynsztunek, ale abstrahując - w opisie zachwalane są wręcz filigranowe detale umieszczone w komiksie, a one umykają jeśli w ogóle istnieją. Brzydka kreska, absolutny brak ekspresyjności, wszystkie postacie takie same. Właściwie ciężko je nawet od siebie odróżnić. Detale zawarte w opisie zlewają się. Technika malowania kawą - samo w sobie ciekawe założenie - ale skutkiem, każda strona wydaje się jedną wielką plamą. Tusz kładziony nierówno, ilustracje nieobrobione i wręcz amatorskie. Biorąc pod uwagę długi czas powstawania komiksu oraz jego wygórowaną cenę - no wypada to lekko mówiąc średnio. Po świeżej lekturze "Ludzie północy, saga anglosaska" wrażenie jest spotęgowane po stokroć. Do tego format jest stosunkowo niewygodny. Lecz to już narzekanie.
ALE
Mimo wszystko komiks w jakiś sposób się broni. Jakim cudem zapytacie? Świetny dobór tematu oraz dobry scenariusz w pewnym stopniu ratują produkcję. Może nie na tyle, żeby zapłacić pełną cenę proponowaną do producenta, ale żeby się z nią zapoznać. Komiks niewątpliwie historyczny, ma ciekawe walory. Oparty jest na zapiskach jednego z najwspanialszych dziejopisarzy - Snorriego. W tym koncepcją przypomina odrobinę polski komiks z lat 90tych "Zemstę rodu", który bazuje na kronice Helmolda. Kolejne podobieństwo do rodzimego komiksu, to dwie czcionki - jak w "Domanie". Tam narrator i bohaterowie byli rozróżnieni różnym, niespójnym stylem, a tu jest jeszcze gorzej. Kursywą są wpisane dosłowne cytaty z sagi wplecione pomiędzy wypowiedzi, co wprowadza jeszcze większy chaos, szczególnie że czcionki nie są do siebie dopasowane.