Najnowsze artykuły
- ArtykułyPowieść o zagrożeniach płynących ze Wschodu. Ryszard Oleszkowicz o „Zanim zabijesz moją śmierć”Marcin Waincetel1
- ArtykułyJakub Jarno. „Światłoczułość” to powieść opakowana w powieść, owinięta w listyRemigiusz Koziński2
- Artykuły„Kraj kobiet“ Grzegorza Gajka – przeczytaj fragment książki!LubimyCzytać1
- ArtykułyLiteracka Nagroda Nobla 2024. Han Kang laureatkąKonrad Wrzesiński46
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Błażej Strzelczyk
Źródło: https://czarne.com.pl/katalog/autorzy/blazej-strzelczyk
3
7,4/10
Dziennikarz, autor wywiadów. Pracował w „Tygodniku Powszechnym” i „Gazecie Wyborczej”. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad oraz do nagrody MediaTory w kategorii „Prowokator”. Współautor (wraz z Piotrem Żyłką) dwóch książek rozmów z siostrą Małgorzatą Chmielewską. Od 2016 roku związany ze Wspólnotą „Chleb Życia”. Był kierownikiem domu dla osób bezdomnych w Medyni Głogowskiej. W 2018 roku zamieszkał w schronisku dla bezdomnych w Warszawie, a od 2019 roku mieszka w domu dla bezdomnych i chorych w Jankowicach w województwie świętokrzyskim, gdzie pracuje jako opiekun osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi i fizycznymi.
7,4/10średnia ocena książek autora
590 przeczytało książki autora
460 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Moja żona głaszcze jeże. Rozmowy małżeńskie
Błażej Strzelczyk
6,5 z 110 ocen
286 czytelników 16 opinii
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Odłóż tę książkę i zrób coś dobrego Małgorzata Chmielewska
7,9
S. Małgorzata Chmielewska, podobnie jak nieżyjący już ks. Jan Kaczkowski, pochodzi z rodziny obojętnej religijnie. Boga odkryła dopiero jako osoba dorosła, i zamiast robić karierę po skończonych studiach biologii, zaczęła szukać sposobu na życie według Ewangelii. Znalazła go w Katolickiej Wspólnocie Chleb Życia, która nie jest zakonem, ale stowarzyszeniem katolików świeckich i konsekrowanych. Śluby zakonne są dobrowolne i składane przed lokalnymi biskupami, a liczba świeckich, należących do wspólnoty, nie jest dokładnie znana, bo wspólnoty pracują w dużym stopniu autonomicznie, niezależnie od siebie. Wspólnota działa w 25 krajach na wszystkich kontynentach, m. in. prowadzi w Berlinie schronisko dla bezdomnych. W tej niewielkiej książeczce (192 strony) siostra omawia w pierwszej części trzy filary życia chrześcijańskiego: modlitwę, post i jałmużnę. Wyjaśnia, że post niekoniecznie musi oznaczać niejedzenie mięsa, a bardziej rezygnację z czegoś, co lubimy. W Niemczech np. popularna jest rezygnacja ze słodyczy albo alkoholu w okresie postnym. W moim przypadku zdecydowanie powinno to być ograniczenie facebooka i internetu w ogóle 😉. Wyjaśnia też, dlaczego to, co ona i jej wspólnota robi dla bezdomnych nie jest jałmużną. Bo jałmużnę się daje, a członkowie wspólnoty nic nie dają, oni z biednymi dzielą swoje życie.Wskazuje na własnym przykładzie, jak dbać o ciągły kontakt z Bogiem na modlitwie, bo bez tego nie starczyłoby sił na tak wyczerpującą pracę. Bardzo cenne uwagí, bez zadęcia, bez kazalnego tonu, codziennym językiem powiedziane.
W drugiej części siostra omawia trzy adresy, gdzie możemy spotkać Chrystusa. Po pierwsze w relacji pionowej, w Eucharystii jako bezpośrednim spotkaniu z Bogiem. Po drugie – w relacji poziomej, we wspólnocie Kościoła, w znaczeniu całej wspólnoty, a nie tylko takiej, jaka nam się podoba. I wreszcie trzeci adres – w relacji z drugim człowiekiem, zwłaszcza ubogim. Ten trzeci adres, w postaci zrzędliwej teściowej, nieznośnej sąsiadki, czepialskiego kolegi z pracy jest najtrudniejszy i najczęściej zapominany w nauczaniu Kościoła. Siostra słusznie zauważa, że wielu dorosłym brakuje podstawowej wiedzy religijnej, wielu nie zna podstawowych modlitw (prawda, sama to widziałam, żyjąc w Polsce, w trakcie pracy parafialnej). Wielu odebrało wychowanie religijne jako dzieci i nigdy nie odkryli Boga jako dorośli. Cóż, o wiarę i dobry kontakt z Bogiem trzeba całe życie dbać, podobnie jak dbamy o przyjaźnie czy małżeństwo, bo inaczej mogą skostnieć albo rozlecieć się.
Książeczka, do której nieraz wrócę , żeby przypomnieć sobie podstawy i nie zejść z kursu 😉.
Krytyczne uwagi mam tylko do formy tego wydania. Bardzo drobny druk przy ogromnych marginesach wygląda wprawdzie elegancko, ale utrudnia czytanie mającym słabszy wzrok. W dodatku papier jest lekko kremowy, a druk zaledwie ciemnoszary, czyli niski kontrast między tłem a drukiem też nie ułatwia czytania. Tylko pytania dziennikarza wydrukowano grubą, kruczoczarną czcionką. Odwrotne ustawienie kolorów bardziej by moje zmęczone wiekiem oczy ucieszyło.
I jeszcze dobra wiadomość dla katolickich ultrasów: książka ma nihil obstat przełożonego Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Chociaż niektórzy z nich mają coś przeciwko Jezuitom... a zwłaszcza jednemu z nich. Tym przypominam ten trzeci adres, pod którym możemy spotkać Chrystusa 😉
Gorąco polecam.
Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie Małgorzata Chmielewska
7,7
Ostatnio chyba dopadł mnie jakiś kryzys wiary, a wpływ na to mają pewne zdarzenia z mojego życia, dlatego sięgnęłam po książkę, w której spodziewałam znaleźć odpowiedź na różne życiowe dylematy i poznać punkt widzenia na życie tej znanej i dosyć swobodnej w swoich wypowiedziach siostry zakonnej. Potrzebowałam solidnego „kopa”, ale od osoby mocno wierzącej, która styka się z cierpieniem, biedą, kalectwem różnych ludzi właściwie każdego dnia, niosąc z uśmiechem misję pomocy.
Z siostrą Małgorzatą Chmielewską rozmawia dwóch młodych dziennikarzy. Zadają interesujące i dociekliwe pytania. Siostra zakonna jest szczera do bólu, a nawet od czasu do czasu sobie zaklnie, zapali papierosa, kopnie kogoś w tyłek jeśli sytuacja ją do tego zmusi. Taką drogę w życiu wybrała (niełatwą) i w tym się realizuje – dając siebie innym. Żyje z ludźmi mocno pokiereszowanymi przez los – bezdomnymi, chorymi, z różnymi ułomnościami i tworzą wspólnie Wspólnotę Chleb Życia. Adoptuje dzieci i jak sama mówi: „Ceruje świat”.
Doceniam działalność siostry, ale nie ze wszystkimi jej poglądami się zgadzam, niektóre wypowiedzi mocno mnie zirytowały jak na przykład ta dotycząca przywilejów dla nauczycieli. Najwyraźniej siostra zbyt krótko pracowała w tym zawodzie aby móc rzetelnie ocenić pewne kwestie związane edukacją. To, że praca nauczyciela nie jest pracą w kamieniołomach, nie oznacza, że nie daje „w kość”, szczególnie w sferze psychicznej. Nie podoba mi się również fakt, że mieszkańcy wspólnoty całą pensję oddają na rzecz ośrodka. Czy to nie przesada? W moim odczuciu powinna zostać ustalona jakaś kwota, którą każdy wpłaca na potrzeby ośrodka, a reszta pieniędzy pozostaje do dyspozycji mieszkańca wspólnoty. Ale to tylko moja subiektywna opinia, tak jak i subiektywna opinia siostry w temacie zasadności urlopu zdrowotnego dla nauczycieli. Zapewne gdyby siostra popracowała ze 20 lat ciurem jako nauczyciel, to zmieniłaby zdanie w tej kwestii.
To, co zaliczyłabym na plus, to idea jaka przyświeca założeniu wspólnoty (oprócz oczywistej potrzeby niesienia pomocy najbardziej pokrzywdzonym przez los),a mianowicie:” Wyrwaliśmy się ze świata, który rządzi się sukcesem, karierą, zdobywaniem rzeczy, pięciem się po szczeblach zawodowych, i trafiliśmy do miejsca, w którym liczą się przede wszystkim drugi człowiek, wrażliwość, empatia i dbanie o to, żeby bardziej być niż mieć”.
Książka nie uniosła mnie duchowo, nie dodała sił, nie wzmocniła nadwątlonej wiary. Nie stała się drogowskazem ani nie pomogła zajrzeć w głąb siebie. Pokazała natomiast, że można żyć inaczej, wybierając drogę życiową pełną poświęceń i czerpać z tego siłę i radość. Oraz, że osoba duchowna nie musi być kryształowa, może błądzić, wątpić, bo jest tylko człowiekiem. Wywiad – rzeka poprowadzony mądrze, ciekawie, w czym na pewno duża zasługa dziennikarzy, rozmawiających z niepokorną zakonnicą. Lektura na swój sposób ciekawa, aczkolwiek spodziewałam się, że duchowo więcej z niej wyniosę. Cóż – szukam dalej, bo „Kto szuka, nie błądzi”.