Najnowsze artykuły
- ArtykułyEdukacja jako klucz do wolności. „Dziewczyna o mocnym głosie” Abi DaréAnna Sierant1
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Drużyna A (A)” Tomasza Kwaśniewskiego i Jacka WasilewskiegoLubimyCzytać2
- ArtykułyTrzeci tom serii o Medei Steinbart już dostępny w Storytel. Wywiad z autorką, Magdaleną KnedlerLubimyCzytać1
- ArtykułyZ Memphis na Manhattan – „Wymiana” Johna GrishamaBartek Czartoryski1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tom J. McGraw
1
6,7/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
62 przeczytało książki autora
10 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
JLA - Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Tom 1 Grant Morrison
6,7
JLA vol.1 pozwoliło mi wrócić do lat 90tych, przypomnieć sobie czasy komiksów z kiosku i radości, która we mnie rosła gdy odbierałem najnowszy miesięcznik.
Grant Morrison dostał zadanie odbudowania pozycji Ligi Sprawiedliwości na komiksowej mapie i udało mu się to w pełni. Prezentuje nowe otwarcie grupy w klasycznym składzie (gwiazdorska 6 z New52 oraz niezawodny Marsjański Łowca, pojawia się też Green Arrow). Tom zawiera jedną dłuższą historię (przybycie Hiperklanu na Ziemię zajmuje 4 zeszyty) i kilka szybkich, dynamicznych historii. Bardzo dobrze dopasował się Howard Porter, może kreska nie oszałamia, ale idealnie dopełnia zwariowaną fabułę, zresztą bajeczna kolorystyka też ma spore znaczenie.
Komiks to typowa podróż w czasy dzieciństwa, nie arcydzieło ale solidna pozycja, a sposób wydania przez Egmont (ach ta lakierowana okładka),powoduje że samo trzymanie komiksu w rękach działa relaksacyjnie.
JLA - Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Tom 1 Grant Morrison
6,7
Grant Morrison bardzo ciężko pracował na swój przydomek "Szalonego Szkota". Oj, bardzo, ale to naprawdę bardzo ciężko. Efekty tej pracy widać, między innymi, w niniejszym albumie, będącym pierwszym tomem jego "dzieł zebranych" opiewających przygody najpotężniejszej drużyny w dziejach ludzkości - JLA. Pan Morrison na pisaniu opowiastek z superbohaterkowa pozjadał zęby (podejrzewam, iż nie tylko swoje). Album niniejszy stanowi tzw. "kwintesencję superbohaterszczyzny", czyli... osiąga, wydawałoby się nieosiągalne, szczyty durnoty, infantylności, niewiarygodnej wręcz pompatyczności (zwanej przez wielbicieli gatunku "epickością") oraz wtórności i powtarzalności. Sam scenarzysta, doskonale zdaje sobie sprawę z "poziomu" swego dzieła żartując sobie z tzw. "superbohaterszczyzny" (a więc i z siebie samego poniekąd) i świetnie się przy tym bawiąc. A najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, iż biedny czytelnik w pewnym momencie uświadamia sobie, iż ta cała kiczowatość ma jakiś głęboko ukryte drugie dno (a czasami i trzecie)... I że chce się tej sieczki więcej, i więcej, i więcej...
Ot, magia popkultury - dzieło tak głupie, iż aż w tej całej głupocie niemal genialne (wiem, iż odrobinę nad wyraz piszę).
Mnie osobiście Szalony Szkot ułowił na te swoje czary-mary. Przy zasiadaniu do lektury nie sądziłem, iż tak się sprawy potoczą, ale... O zgrozo, spodobało mi się... I chcę więcej...
PS.
Zapomniałbym, za rysunki odpowiadają panowie Howard Porter (99% albumu) oraz
wspomagający go gdzieniegdzie Oscar Jimenez, i są one... poprawne... Na momencik Morrisona wspierał jeszcze Mark Millar (ale to dosłownie na momencik tylko).
Na wspomnienie zasługuje również wydanie niniejszego Albumu. Egmont przeszedł sam siebie. Piękna, niezmiernie twarda i lakierowana okładka, a w środku kreda o bardzo dobrej gramaturze. Po prostu bajka. Tylko ta waga... Ciąży menda w łapie, oj ciąży...