Młodość, beztroska, wolność i radość z życia. Drobne radości i porażki. Wszystko to zostaje odebrane Lily w jednym momencie. Cały jej dotychczasowy świat kurczy się do rozmiarów jednego pomieszczenia, w którym od chwili porwania jest przetrzymywana przez całych osiem długich lat. Bez kontaktu z rodziną, znajomymi, bez widoku wschodów i zachodów słońca, z coraz słabszą nadzieją na ocalenie. Dzień po dniu widuje tylko swojego oprawcę i jej bunt stopniowo gaśnie, aż do pewnego momentu, gdy znajomy schemat zostaje zaburzony. Porywacz popełnia błąd, a Lily udaje się uciec. To jeszcze nie koniec. Droga do odzyskania dawnego życia jest długa, a najtrudniejsze w tym wszystkim staje się udowodnienie winy i ukaranie oprawcy. Równie mocne piętno zostało odciśnięte na poszczególnych członkach jej rodziny powodując nieodwracalne zmiany. Oprawca w jednym momencie zniszczył życie kilku osób, których najmocniej to dotknęło. Jakie mógł mieć motywy? Dlaczego wybrał Lily? Czy można było temu zapobiec? Na wiele pytań odpowiedzi są odkrywane stopniowo, ukazując tym samym prawdziwe i mroczne oblicze porywacza i pewną bezsilność wobec machiny, która ruszyła po jego zatrzymaniu. Moneta ma dwie strony. Pisarka ukazuje też tę drugą, czyli rodzinę porywacza i jej zachowanie w obliczu tych wstrząsających wydarzeń. Szanowany obywatel małej miejscowości, znany wszystkim skrywa tak mroczną tajemnicę. Czy rodzina Ricka uwierzy Lily? Trudno wobec przedstawionych sytuacji zachować spokój. Historia porusza, ale też mimo jawności pewnych wydarzeń potrafi zaskoczyć i to nie raz. W całym tym zamieszaniu ważnym ogniwem jest jeszcze jedna postać: mała, bezbronna i ufna dziewczynka Sky, córeczka Lily. To dzięki niej nadzieja do końca nie zgasła.
Dobra książka. Polecam.
Słaba, w zasadzie nawet bardzo. Po pierwsze kompletnie nie przekonała mnie do siebie główna postać, emocje były nieprzekonujące, dość infantylne podejście do życia i problemów. Nie chcę spoilerować więc trudno opisać wszystkie moje zarzuty do treści tej historii. Raczej szkoda czasu...no ale przecież każdy decyduje za siebie :-)