Moc pytań Thanissaro Bhikkhu 6,3
ocenił(a) na 15 tyg. temu Z każdą kolejną zaliczoną pozycją „Theravada Polska” tracę resztki szacunku do samego buddyzmu (którego jak wiadomo jest wiele odłamów). „Postzachodni” (ludzie Zachodu wyrzekający się swojej tożsamości) mnisi wielokrotnie podkreślają konieczność prawdomówności, szczerości, życzliwości i braku wykrzywiania stanowisk oponentów, a w praktyce nagminnie manipulują i bezczelnie kłamią na temat innych religii, jak i samego buddyzmu.
Książki z zestawem pytań i odpowiedzi (ta oto oraz „Dobre pytania”) dobitnie ukazują luki, dziury, niekonsekwencje i problemy buddyzmu terawadyjskiego. Jest to dobra pozycja w tym sensie, że dotyka istotnych zagadnień i pytań, ale tragiczna w udzielonych odpowiedziach.
„Wgląd Buddhy dotyczący zasady przyczynowości, która stanowi sedno jego Przebudzenia, jest niezwykle abstrakcyjny. Nie ma zatem żadnego powodu, dla którego filozofia o takich początkach, miałaby wykształcić gorliwość religijną wystarczająco silną, by rywalizować z wyznaniami teistycznymi”.
– W innych miejscach tej książki, jak i w innych pozycjach wydawnictwa, czytelnik jest wielokrotnie przekonywany, że buddyzm jest ściśle związany z codziennym doświadczeniem, pragmatyzmem, że nie trzeba w nim kierować się wiarą i jest zgodny ze współczesną nauką. Rzeczywistość jest taka, że zostanie buddystą wiąże się z WIARĄ w to, że Siddhartha odkrył „najgłębszą prawdę” o rzeczywistości, a w przybliżaniu się do niej ma pomagać życie według ścisłych reguł klasztornych, udział w rytuałach, mechaniczne powtarzanie hasełek itp., a nie samo przyjęcie tej „prawdy”, która została „odkryta”.
„I choć komentarze wykorzystały pojęcie khandh do objaśnienia, czym jest osoba, to wywołały też wiele kontrowersji, które do dzisiaj są obecne w myśli buddyjskiej. „Jeśli osoba jest wyłącznie khandhami, to co podlega odrodzeniu?”. „Jeśli osoba to wyłącznie khandhy, zaś khandhy zostają unicestwione po osiągnięciu całkowitej Nibbāny, to czy całkowita Nibbāna nie jest unicestwieniem osoby?”. „Jeśli osoba jest khandhami, zaś khandhy są powiązane z innymi khandhami, to jak jedna osoba może wejść w stan Nibbāny i nie pociągnąć za sobą wszystkich pozostałych?”. Duża część historii myśli buddyjskiej to opowieść o genialnych, ale nieskutecznych próbach odpowiedzi na te pytania. Pouczający jest jednak fakt, że kanon pāḷijski nie odnotowuje, aby Buddha kiedykolwiek próbował takich odpowiedzi udzielić. W rzeczywistości nie odnotowuje nawet jego prób zdefiniowania osoby. Cytuje za to Buddhę głoszącego, że określanie samego siebie, w jakikolwiek sposób, jest ograniczaniem siebie i że pytanie: „Kim jestem?” najlepiej ignorować”.
– Ale jak to? „Oświecenie” nawołujące do ignorancji? XD
W tym miejscu dobrze zaznaczyć, że nie jest tak, że w naukach buddyjskich nie można znaleźć niczego dobrego i użytecznego. W wielu religiach można to zrobić, bo etyka jest powiązana z codziennym życiem, a więc musi uwzględniać rzeczywistość (dlatego nie ma poważnej religii, która gloryfikowałaby zuchwałą kradzież). Nie powstrzymuje nas to jednak przed krytykowaniem dziur, niekonsekwencji, braku logiki czy fałszywych fundamentów, z których te uniwersalne zalecenia mają rzekomo wypływać. Buddyzm nie posiada niczego dobrego, czego nie dałoby się znaleźć w innych religiach czy filozofiach.
Niestety czytelnicy są często zwodzeni obietnicą szybkiego i prostego rozwiązania ich życiowych problemów (i całego zła na świecie),a w trakcie zgłębiania kolejnych pism okazuje się, że nie ma żadnych półśrodków, dróg na skróty… a nawet nie ma pewności osiągnięcia tego stanu (który „nie jest stanem”) braku cierpienia, chorób i śmierci.
Buddyzm jawi mi się jako religia naiwnej próby ucieczki od rzeczywistości, która przy okazji wykorzystuje powszechnie znane maksymy i zalecenia.