Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać356
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
- Artykuły„Co porusza martwych” – weź udział w quizie i wygraj pakiet książekLubimyCzytać23
- ArtykułyTworzyć poza rozsądkiem. Przypadek Francisa Forda CoppoliAdam Horowski1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna Dąbrowska
4
7,3/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
99 przeczytało książki autora
52 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Rzeźnik. Historia kultowego biegu
Piotr Skrzypczak, Anna Dąbrowska
7,3 z 78 ocen
152 czytelników 11 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Rzeźnik. Historia kultowego biegu Piotr Skrzypczak
7,3
Narracja w książce szczególnie na początku jest mocno poszarpana. Zaczynamy od bezpośredniej "przyczyny" biegu, by cofnąć się do dzieciństwa organizatorów i dopiero potem historię "jak to się wszystko zaczęło" dokończyć (choć nic już tutaj nie zaskakuje).
Czyta się jednak względnie przyjemnie a nogi z kolejnymi stronami zaczynają podrygiwać pod biurkiem. Gdzieś w połowie sprawdzamy kiedy odbywa się tegoroczny rzeźnik a kończymy książkę z mocnym postanowieniem zakupu Rzeźniczkowego pakietu startowego już w tym roku!
Książka spełnia więc swoją rolę w 100%:D
Nie jest to skarbnica wiedzy praktycznej o bieganiu, poznajemy trochę prehistorycznych metod treningowych polegających na "zajeżdzaniu"zawodnika;) i ogólne podstawy taktyki rozkładu sił (zaczynaj wolno:)
Przyjemny, motywator pozwalający zrozumieć biegowy krajobraz naszego kraju z początków XXI wieku;)
Rzeźnik. Historia kultowego biegu Piotr Skrzypczak
7,3
Co prawda nie biegam i jeszcze do niedawna byłbym skłonny uznać startujących w tego typu ekstremalnych przedsięwzięciach w kategoriach dość sporego oszołomstwa, ale... No właśnie. Po tej lekturze na (przynajmniej część ze) startujących w Rzeźniku patrzę nieco innym, bardziej przychylnym okiem, często nie szczędząc i niekłamanego podziwu. Bo już nie tylko katowanie mięśni, żyłowanie wyniku czy udział li tylko na okoliczność zamieszczenia na wiadomych portalach fotek z trasy, ale i walka z własnymi słabościami, wsparcie dla drugiego człowieka, no i oczywiście sentyment do samego miejsca.
Jako uzupełnienie polecam telewizyjny dokument Marcina Rosłonia o identycznym tytule. Jest moc.