Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Lina od trzech lat jest asystentką Aidena Wrighta. Ten ma w sobie wszystko, co posiada prawdziwy szef z piekła rodem – jest wredny, nieuprzejmy, nigdy nie chwali jej za wykonaną pracę i nigdy nie dziękuję. Jednak to nie przeszkadza Linie w podkochiwaniu się w nim i fantazjowaniu na jego temat. Przez splot wydarzeń lądują razem na noc w domku w górach. A gorący pocałunek w śniegu to dopiero początek… Wiedziałam, że nie ma się co oczekiwać po tej książce za wiele i dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam, więc się nie rozczarowałam. Lina jest trochę głupiutką bohaterką, bujającą w obłokach i snującą fantazje na temat szefa, który siedzi kilka metrów dalej. Rozbawiło mnie to, jak jej fantazje mieszały się z rzeczywistością i nie było wiadomo, czy to się dzieje naprawdę czy nie. Co do Aidena… hm, początkowo wydawał mi się trochę dziwny. W końcu był takim wrednym, groźnym gburem, a wystarczyło, żeby drobna kobietka mu nawrzucała, a on przyleciał do niej praktycznie z podkulonym ogonem i drastycznie zmienił swoje zachowanie. Później, w niektórych momentach bywał nawet uroczy, ale przez większość czasu za bardzo się rządził. Zawierają układ, że między nimi będzie tylko seks, ale z awersją Aidena do związków i uczuciami Liny do niego wiadomo, jak to się skończy… taki układ nigdy nie wypala. Szybko się czyta, mało dramatów i oczywiście szczęśliwe zakończenie. Przyjemnie, przewidywalnie i przeciętnie. :)