Popularne wyszukiwania
Polecamy
Glenn Patterson
2
6,9/10
Urodzony: 1961 (data przybliżona)
Pisarz angielski urodzony w Belfaście, doktoryzował się w University of East Anglia, gdzie uczęszczał na kursy kreatywnego pisania u Malcolma Lowry'ego. Realizował filmy dokumentalne dla BBC, pisał sztuki radiowe i scenariusze filmów ("Good Vibrations", 2013 - o scenie muzycznej Belfastu w latach 70-ych). Ważnym tematem w jego pisarstwie jest przeszłość rodzinnego miasta.
Obecnie prowadzi kursy kreatywnego pisania na Królewskim Uniwersytecie w Belfaście.https://literature.britishcouncil.org/writer/glenn-patterson
Obecnie prowadzi kursy kreatywnego pisania na Królewskim Uniwersytecie w Belfaście.https://literature.britishcouncil.org/writer/glenn-patterson
6,9/10średnia ocena książek autora
19 przeczytało książki autora
66 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Belfast Noir praca zbiorowa
6,9
Swego czasu obejrzałem znakomity serial „Upadek”, kryminał, którego akcja działa się w Belfaście. I ów Belfast z tego serialu charakteryzował się specyficznym klimatem – miasto bowiem wydawało się mroczne, tajemnicze, niedostępne, mało przyjazne a sam serial miał lekko duszny i niepokojący nastrój. Jakoś tak podświadomie uznałem, że Belfast byłby idealną scenerią dla historii kryminalnych i tym podobnych stąd też bardzo się ucieszyłem, że kolejna część cyklu „Strefa Cienia Noir” będzie miała swoją akcję właśnie tam, trudniej bowiem o bardziej idealne miejsce. Jakież było moje zdziwienie, że „Belfast Noir” okazał się mało noir. Nie odnalazłem tego klimatu, ani nie było mrocznie, ani tajemniczo ani niepokojąco. Książka bowiem nie sprostała moim wyobrażeniom.
Niesłusznie jednak oceniać ją pod tym kątem bo w końcu nie mogę obwiniać autorów, że inaczej sobie pewne rzeczy wyobraziłem. Sama książka, jak zresztą pozostałe z tej serii, przypadła mi do gustu. W różnym stopniu ale jednak. Ale zacznę jednak od momentów słabych, bo zbiór ich niestety parę zawierał. Przede wszystkim „Palec Rosie Grant”, nad wyraz beznadziejne opowiadanie, nudne, mało prawdopodobne, pretensjonalne, schematyczne i po prostu źle napisane. Niewiele lepszym było „Poison”, która była co najwyżej słabą namiastką kiepskiej obyczajówki, klimatu noir w nim nie było wcale. Było kilka też takich, które gdyby dopracowano byłyby lepsze jak np. nudny i taki sobie „Punktowy kret z przejścia”, charakteryzujące się ciekawym pomysłem ale beznadziejnym zakończeniem „Usługa pogrzebowa” czy „Sztuczne jezioro”, które miało zadatki na naprawdę coś ciekawego.
Na szczęście potem jest już tylko lepiej. „Zawieszka” to bardzo ciekawe opowiadanie, które cechuje naprawdę interesująca stylistka. Równie ciekawie wypadło „Poważne podejście do sprawy” aczkolwiek zostawia spory niedosyt. „Bez zegarka” z kolei mogłoby być naprawdę świetne gdyby nie to, że razi odrobinę swoją naiwnością. Może nie jakoś szczególnie ale jednak. Odrobiny naiwności a także przewidywalności nie brak też w „Czystym szwungu” aczkolwiek tym, czym się broni to opowiadanie to jego przewrotność. „Mokrzy od deszczu” natomiast to idealny wręcz zalążek do świetnej powieści sensacyjnej, aczkolwiek jak na mój gust jest za mało noir. „Szarość” również przypadła mi do gustu, bardzo ciekawa historia i chciałoby się, żeby była trochę dłuższa. „Trupie kwiaty” natomiast wyróżniają się ciekawą konstrukcją i bardzo dobrym klimatem.
Jeśli miałbym wybrać najlepsze opowiadanie ze zbioru to były takie dwa. „Zdychaj jak szczur” i „Dusza towarzystwa”. Ciekawe, mocne, dosadne, niesamowicie klimatyczne, idealnie wpasowujące się w ideę noir, oba posiadające zadatki na pełnowymiarowy rasowy kryminał.
Podsumowując – kolejny ciekawy zbiór, może nie najlepszy z całego cyklu ale naprawdę wart przeczytania.
Belfast Noir praca zbiorowa
6,9
Belfast jest stolicą i największym miastem Irlandii Północnej, mimo że zamieszkuje go niecałe 300 tysięcy mieszkańców. W przeszłości dynamiczny rozwój jednostki napędzany był przez przemysł lniany, tytoniowy, produkcję lin oraz statków. Szczególnie ta ostatnia działalność zapisała się złotymi zgłoskami w światowej historii, bo to właśnie w tamtejszych dokach wybudowano Titanica. Wraz z nadejściem ery konfliktów religijnych, rozwój Belfastu nieco przyhamował. Obecny jego kształt, będący zlepkiem tradycji i nowoczesności (Obel Tower, George Best Belfast City Airport, Belfast International Airport, Belfast Metropolitan College),sprawia, że miasto obok klasycznych branż, jest także centrum turystycznym i biznesowym kraju.
Nawet jednak obecnie trudno nazwać Belfast miastem spokoju i idealną przestrzenią na regenerację. Stolica Irlandii Północnej była areną wieloletniego konfliktu na tle religijnym pomiędzy katolikami i protestantami. Od 1969 do 1998 roku na ulicach miasta krew spływała strumieniami, głównie za sprawą brutalnych zamachów, zabójstw i aktów przemocy. W 1972 roku miał miejsce słynny „krwawy piątek”, czyli skomasowany atak bombowy przeprowadzony przez organizację paramilitarną Provisional IRA, w którym zginęło dziewięć osób. Mimo że w 1998 roku doszło do podpisania porozumienia wielkopiątkowego, nadal są w mieście takie rejony, nad którymi i dziś sprawują kontrolę protestanckie lub republikańskie grupy paramilitarne.
Wybór Belsfastu jako kolejnej odsłony serii Noir jest zatem nawet nie tyle uzasadniony, co logiczny i wyczekiwany. W miejscu od lat targanym religijnymi przepychankami nie będzie brakować wyznaczników stylu promowanego przez twórców pomysłu mikroopowieści o dziejach mrocznych miast. W tekstach zebranych w tomie dostrzegamy takie elementy jak niewyjaśnione tajemnice, dziwne wypadki kończące się zgonem (często zresztą nieprzypadkowe),absurdalne rozwiązania (wysyłka polakierowanego palca, odkrycie przenośnej bomby atomowej) czy odwołania się do historii i topografii miasta. Są bohaterowie dobrzy i źli, ale też tacy, u których granica między tym co jasne i co ciemne jest zatarta. Nie ma za to happy endów, sielankowości, układności czy dydaktyzmu. To świat marginesu, naiwnych detektywów i wyrozumiałych bossów, zachłannych prostytutek i fanatyków narodowościowych, skorumpowanych dziennikarzy i młodocianych femme fatale.
Przede wszystkim „Belfast noir” jest zbiorem różnorodności, które pojedynczo nie zawsze będą zachwycać, ale jako jedna całość, doskonale się uzupełnią, tworząc zwarty obraz miasta, w którym życie tętni wieloma barwami. Tom podzielony został na cztery części: Miasto duchów, Miasto Murów, Miasto interesów, Nowe Wspaniałe Miasto. 14 zebranych w tomie opowiadań napisanych zostało przez twórców, w jakiś sposób związanych z samym miastem. Są wśród nich pisarze w Polsce znani (Lee Child, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, Brian McGilloway – autor wydanych w Polsce „Na granicy” oraz „Alei Szubienic”, Steve Cavanagh znany z „Obrony”, „Wkręconych”, „Zarzutu”, Sam Millar – autor „Nieugiętych” i Alex Barclay, twórca „Latarni mroku”) oraz ci, którzy nie byli jeszcze tłumaczeni (np. Eoin McNamee, Garbhan Downey, Claire McGowan, Arlene Hunt, Gerard Brennan). Różnorodność w ich dziełach przybierze kilka form. Będzie to na pewno odmienność formalna – w zbiorze znajdą się utwory pisane w pierwszej i trzeciej osobie, opowiadania retrospektywne, dziejące się w czasie rzeczywistym, a także sformułowane jako urywki z ważnych wydarzeń podejmowanego tematu. Heterogeniczność będzie dotyczyła też języka. Ile bohaterów, tyle stylów mówienia. Jedni będą posługiwać się sformułowaniami poprawnymi, inni potocznymi, wulgarnymi, urywanymi czy slangowymi. Nie mogą więc dziwić takie proste, ale jednocześnie adekwatne dla narratora kwestie jak: „Ktoś właśnie rechocze (…) Potrafię wyjechać z półobrotu jak karuzela Mickiego Marleya na Royal Avenue. Jeśli przyłapię taką mendę, że ze mnie rechocze, to po niej”. Mogę się tylko domyślać, ile pracy i zabawy miał tłumacz. Różnorodność dotyczy też miejsca akcji. Raz będzie to słynna stocznia, innym razem centrum miasta, jego obrzeża, a nawet St. George Market. Wreszcie wielowymiarowość zbioru będzie zdefiniowana przez jego multitematyczność.
Historii zapadających w pamięć jest co najmniej kilka. Już pierwsza w zbiorze narracja - „Usługa pogrzebowa” Briana McGilloway’a, jest utworem co najmniej ponadprzeciętnie dobrym. Właściciel zakładu pogrzebowego dorabia na boku poprzez przewożenie w trumnach ‘trefnego towaru’. Często nie wie nawet, co w nim jest. Tak właśnie dzieje się w tej sytuacji, stąd też emocje dozowane są czytelnikowi stopniowo, nie gasną nawet po kontroli policyjnej. Az do samego końca będziemy czekać na właściwe rozwiązanie, które zgodnie z metodologią gatunku noir będzie nie tylko mroczne, ale też, a może przede wszystkim dwuznacznie zabawne. To właściwie jedyna opowieść, w której pojawia się świat handlarzy bronią, choć samo narzędzie zbrodni zawita na karty książki jeszcze wielokrotnie. Nie zawsze zresztą będzie miało typową, modelową formę broni palnej. W „Poison” kluczowym atrybutem pchającym do łamania konwenansów będą perfumy, w „Bez zegarka” skradziony Rolex, zaś w „Poważnym podejściu do sprawy” komputer, stanowiący źródło wiedzy o IRA.
Szczególnie silną reprezentację mają historie dotykające tematu śmierci i zabójstw. W „Duszy towarzystwa” mordercą zostaje syn, który przypadkowo podczas pogrzebu usłyszał relację powszechnie lubianego Paddyego Gillena, wskazującą na to, że to on jest zabójcą jego ojca. Lee Child („Mokrzy od deszczu”) snuje opowieść o dwóch mężczyznach którzy pod pozorem założenia muzeum poświęconemu nieznanemu pisarzowi, wykupują dom, w którym zakopana w fundamentach jest przenośna bomba atomowa. Tu śmierć będzie narzędziem eliminacji potencjalnych świadków. W „Zdychaj jak szczur” Garbhan Downey pisze o dziennikarzu, który próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa Pryszczatego Johna Norwaya (utopionego i przypalonego). Jest jeszcze „Zawieszka Gerarda Brennana, w której zamknięta za kradzież auta nastolatka próbuje powiesić się na klamce.
W „Belfast noir” nie zabraknie oczywiście frazy, dotykającej problemu religijnego. Ruth Dudley Edwards w „Poważnym podejściu do sprawy” mówi o chłopcu, którego łączy szczególnie silna więź z wujkiem. To on delikatnie i z rozmysłem wprowadza go w temat pochodów, oddania za ojczyznę i bohaterów narodowych. Ostatecznie to także on domyśli się, jak bardzo jego siostrzenic poważnie podejdzie do tematu walki. O zagubieniu młodych mieszkańców opowie nam także Claire McGowan w „Palcu Rosie Grant”. Owo zagubienie przybierze postać ucieczki z ukochanym i próby szantażu własnych rodziców. Z kolei w „Poison” zazdrosna o względy nauczyciela nastolatka, poprzez serię szczeniackich wybryków i kłamstw zniszczy mu sielankowe życie.
O nieco innym problemie opowie „Czysty szwung” Arlene Hunt. To jedna z najbardziej wyrazistych, mimo że wręcz surrealistycznych wizji. Trochę przypomina mi zresztą film „Biały Bóg” w reżyserii węgierskiego mistrza kadru – Kornela Mudruczo. Zwycięzca Nagrody Specjalnej z Cannes opowiada historię psa Lilii, który porzucony i krzywdzony, wraz z innymi czworonogami zaczyna mścić się na swoich oprawcach. W historii Arlene Hunt też są psy, tym razem zmuszane do walk na życie i śmierć w zamkniętych arenach. Gdy pewnego razu zorganizowana grupa wsparcia zrobi nalot na nielegalne zakłady, sytuacja się odwróci. To ludzie zostaną zmuszeni do walki, a karą za odmowę będzie śmierć.
„Belfast Noir” zawiera liczne opowiadania eksplodujące podczas czytania i pozostawiające czytelnika w wewnętrznym zawieszeniu. Parafrazując wstęp do opowieści „Zdychaj jak szczur” - na każdą historię opublikowaną w gazecie przypada dziewięć innych, które mogą ukazać się tylko w tego typu, odważnym projekcie. Wszystkie one wzięte razem pokazują, zgodnie z założeniem, ciemną stronę stolicy Irlandii Północnej. Jest strach, ból, zabawa, niedowierzanie, zmieszanie, zażenowanie, tajemnica – jest rzeczywistość, taka jaką ją świat stworzył. Belfast to przestrzeń, gdzie nawet aniołowie mają brudne oblicza. Wielość pejzaży, bohaterów, metod kreacji oraz poetyk zaprezentowanych w tomie dobitnie pokazuje, jak różnie można o mieście pisać. Jeden z bohaterów opowiadania „Bez zegarka” mówi „Czy w tym pieprzonym mieście można się spodziewać czegokolwiek innego? Tu jest ponuro, nawet kiedy świeci słońce. Złośliwy Bóg robi sobie z Belfastu jakieś perwersyjne jaja”. Tak właśnie go przedstawiono, jako przestrzeń zdeprawowaną, niebezpieczną, skrzywioną przez ludzi, ale też tętniącą życiem i wieloznacznością. Belfast to miejsce, które mimo lęku chciałbym odwiedzić.
Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/08/recenzja-belfast-noir.html