Najnowsze artykuły
- ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz8
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski16
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Robert Kirkman
6
7,9/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,9/10średnia ocena książek autora
36 przeczytało książki autora
11 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Void Rivals
Robert Kirkman, Lorenzo De Felici
Cykl: Void Rivals (tom 1)
8,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2024
Outcast: Opętanie #4 - Pod diabelskim skrzydłem
Paul Azaceta, Robert Kirkman
7,0 z 23 ocen
36 czytelników 3 opinie
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Outcast: Opętanie #4 - Pod diabelskim skrzydłem Paul Azaceta
7,0
Od samego początku „Outcast. Opętanie” trzyma dość wysoki poziom – twórcy zgrabnie balansują na granicy horroru i dramatu, bawią się, wydawałoby się mocno zgranym motywem opętania. Trzy pierwsze zbiorcze tomy serii Kirkmana i Azacety były lekturą przynajmniej przyzwoitą, która momentami zahaczała nawet o miano niezwykle interesującej. Po zamieszczonym na końcu poprzedniej części cliffhangerze mamy w końcu okazję przekonać się, w jakim kierunku potoczyły się losy wielebnego Andersona i Kyle'a Barnesa oraz ich przeciwnika, niejakiego Sidney'a.
Konflikt między siłami „dobra” i „zła” eskaluje. Obie strony znacząco radykalizują metody walki, co sprawia, że nikt nie może czuć się bezpieczny. Ponadto w obliczu faktu, że nie wiadomo kto jest nosicielem tak zwanego demona, Kyle nie może ufać prawie nikomu. Co gorsza, jest wielce prawdopodobne, że także Amber, córka mężczyzny, może okazać się kimś wyjątkowym i niezwykle ważnym dla członków konspiracji. Żeby wyjść cało z tej niełatwej sytuacji, zarówno Kyle, jak i Anderson, będą musieli podjąć kilka trudnych decyzji, a być może także poświęcić część siebie.
Dotychczasowe odsłony serii prezentowały nam podchody, jakie główni bohaterowie czynili, by zbliżyć się do swoich przeciwników i poznać ich plany oraz motywacje. Kyle Barnes i wielebny Anderson najczęściej błądzili po omacku, próbując dociec, jaki jest cel demonicznych najeźdźców. W „Pod diabelskim skrzydłem” wszystko znacząco przyspiesza. Obie strony zaczynają w końcu grać w otwarte karty, co sprawia, że robi się zdecydowanie bardziej akcyjnie. Czy to dobry wybór? Trudno powiedzieć – z jednej strony dzieje się tak kosztem klimatu grozy, z drugiej jednak ile można było krążyć wokół głównego zagadnienia, nie zdradzając zbyt wiele szczegółów? Wydaje się więc, że decyzja o pchnięciu fabuły na nieco inne tory była jak najbardziej właściwa.
Robert Kirkman na łamach najnowszego tomu „Outcast” w bardzo ciekawy sposób przedstawia opętanie. Uwagę zwracają zwłaszcza różne reakcje bohaterów na dzielenie ciała z obcym bytem. Dla Sidney'a to prawdziwa symbioza, która jest dla niego zaciągnięciem hamulca ręcznego swoim popędom – dzięki tej relacji główny antagonista serii potrafi kontrolować swoje najmroczniejsze żądze. Natomiast gdy dochodzi do opętania innego bohatera, ten ze wszystkich sił opiera się atakowi na swoją wolną wolę, nie chce dzielić ciała z czymś tak bardzo obcym, a gdy jest po wszystkim, żarliwie dziękuje Barnesowi i Andersonowi za ratunek.
Autor już w innych swoich seriach udowodnił, że potrafi odpowiednio zadbać o warstwę obyczajową. Nie inaczej jest w „Outcast”. Co prawda w „Pod diabelskim skrzydłem” na pierwszym planie stoi akcja, ale równie ważne okazują się watki poboczne, które choć, siłą rzeczy, są mniej spektakularne, to odpowiednio zaznaczają bardzo potrzebne tło. Budowanie związków między bohaterami cały czas jest ważne, znajdziemy tu sceny pogłębiające, między innymi, relację Kyle'a z jego byłą żoną oraz poznamy ciemniejsza stronę wielebnego Andersona, który swoimi działaniami wcale nie sprawia wrażenia człowieka wielkiej wiary, ale kogoś sfrustrowanego niepowodzeniami, kto chwyta się wszelkich środków, by pokazać światu (i samemu sobie),że ma rację.
Paul Azaceta rysuje dokładnie tak, jak przyzwyczaił nas do tego w poprzednich tomach. Na praktycznie całej przestrzeni albumu ilustracje są dość ponure, przybrudzone i eksponujące raczej te brzydkie elementy świata przedstawionego, a do tego utrzymane w wyjątkowo ciemnej tonacji przez kolorystkę, Elizabeth Breitweiser. Azaceta ponownie zaprezentował charakterystyczne dla siebie elementy, w tym zwłaszcza towarzyszące głównym ilustracjom małe kadry, uwypuklające pewne elementy, które czytelnik powinien dostrzec. Od początku bardzo podobał mi się ten zabieg, cieszę się, że artysta nie zapomniał o nim w kolejnym tomie tej historii.
„Pod diabelskim skrzydłem” trzyma poziom poprzednich części cyklu – to dobra i wciągająca opowieść, w której autorzy garściami czerpią z estetyki grozy i umiejętnie redefiniują motywy, obecne w gatunku od dawna. To kawał porządnej literatury, a jeśli spodobały się wam tomy od pierwszego do trzeciego, to nie mam wątpliwości, że i czwarty zyska wasze uznanie. Kirkman i Azaceta trzymają poziom, a momentami nawet zaostrzają apetyt na poznanie tego, co stanie się niebawem. Teraz trzeba cierpliwie wypatrywać kolejnych odsłon serii – miejmy nadzieję, że Mucha nie każe nam czekać na nie zbyt długo.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2018/10/outcast-opetanie-tom-4-pod-diabelskim.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/15045
Outcast: Opętanie #4 - Pod diabelskim skrzydłem Paul Azaceta
7,0
Poprzedni tom serii lekko mnie rozczarował, chociaż wprowadził parę interesujących sugestii dotyczących tożsamości antagonistów. Niestety dosyć mi się dłużył, ale finał zapowiadał, że akcja naprawdę ruszy do przodu. Czy tom czwarty rzeczywiście okaże się krokiem naprzód?
Kyle zostaje schwytany przez grupkę opętanych, którzy mają wobec niego tajemnicze plany. Zdesperowany wielebny Anderson rusza na poszukiwanie Kyle'a. W tym samym czasie coraz więcej osób zaczyna interesować się Amber, córką głównego bohatera.
Bardzo obiecujący był wątek głównego bohatera w rękach wrogów. Spodziewałem się, że nareszcie wyklaruje się ich plan. Jednakże tak naprawdę Kyle siedzi głównie związany i nie ma zbyt wiele interakcji. Dochodzi tylko do jednej rozmowy z kimś w rodzaju przywódcy opętanych. Wyjaśnia on pewne rzeczy, ale pozostaje po tym tak naprawdę więcej pytań niż odpowiedzi. Szkoda, że pobyt Kyle'a pośród opętanych dosyć szybko się kończy.
Początkowo wątek wielebnego nie wydawał mi się zbyt interesujący. Stanowił trochę deus ex machinę, która ma wyciągnąć Kyle'a z tarapatów. Jednakże w pewnym momencie pokazane jest jaki wpływ miała na niego konfrontacja z jednym z antagonistów. Okazuje się, że jest bardzo zdesperowany i gotów na wszystko, żeby stanąć w obronie wiary. Przemiana tej postaci z sympatycznego mentora jest naprawdę przerażająca. Podziwiam tu scenarzystę za odwagę, ale z drugiej strony dochodzi tutaj też do zbyt szybkiego pożegnania z jedną z ciekawszych postaci.
Również niepokojący jest wątek Amber. Początkowo wydawać się może, że wszystko dla niej się dobrze układa, bo zaczęto ją doceniać w szkole. Jednakże łatwo można się domyślić, że jest to tak naprawdę część większego planu i dziewczynka jest w niebezpieczeństwie. Jest to trochę oklepany wątek i łatwo wzbudza emocje u czytelnika, kiedy to dziecko jest zagrożone. Bardzo logiczne było tu zachowanie matki, chociaż moim zdaniem mocniejsze byłoby, gdyby nie doszło u niej do pewnej przemiany.
Rysunki Paula Azacety były tu dla mnie strasznie męczące. Czasami są nieczytelne i nie można odróżnić postaci od siebie. Tym razem nie ma nawet żadnych scen rodem z horroru, aby rysownik mógł się wykazać.
Mam mieszane uczucia co do tego tomu. Podobało mi się jak zostaje poprowadzony wątek wielebnego, ale z drugiej strony trochę za mało ujawniono w kwestii demonów. Jest trochę lepiej niż w tomie trzecim, ale nie tak dobrze jak w dwóch pierwszych.