W świetle i w mroku. Opowiadania inspirowane malarstwem Edwarda Hoppera Kristine Kathryn Rusch 6,6
ocenił(a) na 64 lata temu Trafiłem na tą książkę, bo chciałem kupić "17 podniebnych koszmarów", ale przeczytałem tutaj, że ten zbiór jest lepszy. I jeżeli jest lepszy, to dobrze, że nie sięgnąłem po 17, bo jest tak sobie. Są perełki. Dobrze jest też oddany nastrój kryzysu. Nie ma też większych wpadek, ale jednak nie porywa. To wersja TL DR, poniżej krótko o każdym opowiadaniu, mogą być spojlery.
Dziewczęcy show - tłamszona kobieta w końcu się przełamuje. Najpierw robi striptiz, załatwiając przy okazji pobicie swojego męża (nie żeby mu się nie należało),po czym zostaje lesbijką. Bardzo nie w moim typie.
Historia Caroline - bardzo dobre. Chwyta za serce. Dobrze napisane.
Soir Bleu - ciekawe. Można by z tego więcej wycisnąć, ale daje radę.
Co się naprawdę wydarzyło - interesujący pomysł, wykonanie bez zarzutu. Jednak czegoś brakowało na końcu. Otwarte zakończenie mi tu nie pasowało.
Pokoje nad morzem - przekombinowane. Pomysł z domem ciekawy. Ale z Atlantydą, to już lekkie przegięcie. Czyta się, ale jednak nie to.
Nocne ptaki - pierwsze wrażenie, “czy on potrafi pisać tylko o Boschu?”. Niestety tak, a ponadto nie wychodzi mu w krótkiej formie. Piękno powieści o tym detektywie tkwi w powolnych wchodzeniu w klimat, sposób myślenia bohatera. Niestety w krótkim opowiadaniu nie wyszło.
Incydent z 10 listopada - wariacja na temat “co malarz miał na myśli”, ale działa. Czyta się przyjemnie, doskonały pomysł.
Rodzinny interes - spokojna, nastrojowa opowieść. Nic specjalnego, ale niezła.
Pokój muzyczny - chciałoby się powiedzieć, że King jak zwykle nie zawiódł, ale niestety on ostatnio częściej zawodzi. Tu jednak pokazał klasę. Pomysł ciekawy, chociaż może nie bardzo oryginalny. Wykonanie wzorowe.
Kinooperator - pisać z pierwszej osoby trzeba umieć, tak mi się przynajmniej wydaje. A autor to potrafi, i to jak. Ciekawa historia, angażująca emocjonalnie, dobre zakończenie, gdzie nie wszystko jest cukierkowe. Super.
Zbiory pastora - to dopiero ciekawostka, bo to nie jest fikcja. Ciekawa opowieść i dobrze się czyta. Mimo iż autorka miała na pieńku z bohaterem, to specjalnie go nie obsmarowała. Brawo.
Biuro nocą - zgrabnie napisana opowieść z duchem. Nic specjalnego, ale przyjemnie się czyta.
Kobieta w oknie - on cham i potwór, ona kobieta upadła. Chcą się nawzajem pozabijać i na tym budowane jest napięcie. Nawet nieźle.
Martwa natura 1931 - powolna, czasem zanadto, opowieść o poczuciu winy. W tle kryzys i morderstwa na tle rasowym. Całkiem, całkiem.
Wieczorne okna - nastrojowa opowieść o drapieżniku szykującym się na polowanie. Trochę zepsute tym, że to jednak na niego polowano. Lepiej by było, gdyby po prostu trafił na godnego przeciwnika. Ale jest OK.
Kobieta w słońcu - standardowa opowieść o tym, że kobieta zawsze poleci na faceta z problemami. Nic specjalnego.
Jesień w jadłodajni - powolna opowieść o oszustce wspominającej swojego męża i zarazem nauczyciela fachu. Trochę nużąca.