Alan Moore to komiksowy geniusz. Nigdy mnie nie zawodzi. I tym razem jego dzieło zafundowało mi cudownym rollercoaster pełen fascynującej grozy, gęstej tajemniczej atmosfery oraz czasem wręcz iście kwasowych podróży. Koncept postaci Potwora z Bagien wydaje się wręcz banalnie prosty, ale to właśnie tym bardziej potwierdza geniusz Moore'a, bo wykorzystuje właśnie tego bohatera do stworzenia jednej z najoryginalniejszych opowieści ze świata DC. A ten fantastyczny scenariusz łączy się z przepięknymi ilustracjami. Komiks zachwyca wizualiami oraz szalonymi pomysłami na przedstawianie pewnych wydarzeń na kartkach papieru.
Btw podróż po zaświatach jest absolutnie jedną z najlepszych w historii popkultury, a ta niespodziewana kwasowa i zanurzona w niezliczonej ilości wizualnych metafor scena seksu po prostu wbiła mnie w fotel podczas czytania. Masterpiece <3
Jednak nie pokochałem Potwora z Bagna.
Jest kilka fajnych pomysłów, idea stwora będącego częścią Zieleni, trochę pomysłów na wampiry, czy duchy.
Ale dużo tu bełkotu, apokaliptycznej walki z przebierańcami, jęczenia za Constantinem i takie tam.
Plus kreska mocno leciwa. Czytałem bez bólu, ale dalszych tomów już poznawać nie będę.